Rozdział VIII

68 3 1
                                        


Pół roku później, listopad, Egipt

_______________________________________________________


Nad otwartym wykopaliskiem pochylała się postać o długich, brązowych lokach. W zakurzonych dłoniach trzymała sporych rozmiarów lupę i starała się z całych sił nie wpaść w dość głęboki dół.

- Merlinie... - balansowała na krawędzi i ostatecznie potknęła się i z impetem zleciała w przepaść.

- Hermiono, na Merlina! – Usłyszała głośne syknięcie, które dobiegło z jej lewej strony. Jęknęła, bo wylądowała na dużych, twardych kamieniach. – Masz szczęście, dzieliły cię centymetry od nieszczęścia. – Przed jej twarzą pojawiła się duża dłoń, którą z wdzięcznością złapała.

- Przepraszam, nie przyzwyczaiłam się jeszcze do tych stromych wykopalisk. Ostatnio teren badań był dużo płytszy. Bardziej cywilizowany. – Z poczuciem winy spojrzała na Williama Weasleya, który nie był dzisiaj w najlepszym humorze.

- To, że Gringott przydzielił cię do mnie ze względu na twój błyskotliwy umysł nie zwalnia cię z dalszego myślenia. Twoje poprzednie niby-wykopalisko było piaskownicą dla dzieci w porównaniu do tego, co mamy tutaj.

Hermiona w pierwszej chwili nie skomentowała tych dosyć gorzkich słów wypowiedzianych przez jej męża. Ostatnie miesiące były karuzelą bez trzymanki. Bill zdecydował się sprzedać Muszelkę, bo Gringott zaproponował mu dobrze płatną pracę, która w praktyce oznaczała przeprowadzkę do Egiptu. Dodatkowo ona również otrzymała możliwość przeszkolenia się w zakresie łamacza klątw i uczestniczenia w Egipcie w badaniach. Ich projekty nie miały do tej pory wspólnego mianownika, pracowali bowiem na dwóch krańcach tego państwa – ona w Aleksandrii, on w Luksorze.

Jej zadanie skupiało się na tym, na czym znała się do tej pory najlepiej – książkach. Badała wykopaliska i pozostałości po największej bibliotece świata starożytnego – bibliotece Aleksandryjskiej. Dzięki żmudnym pracom całego jej zespołu odkryli ruiny Bruchejonu*, czyli głównej biblioteki skrywającej wiele wartościowych pism oraz ksiąg starożytnych. Oczywiście tereny nie były pozbawione klątw, najczęściej bardzo starych, pochodzących z wieków przed narodzinami Chrystusa.

Hermiona wykazała się wszystkimi swoimi przymiotami i szybko zdobyła duże uznanie wśród współpracowników. Chwalona za dużą wiedzę i umiejętność analitycznego myślenia, z miesiąca na miesiąc zaczynała odżywać po wydarzeniach, jakie ją spotkały.

Powoli i sukcesywnie składała swoje życie na nowo - kawałek po kawałku. Z Billem praktycznie w ogóle się nie widywali, oprócz sporadycznych wizyt, które składali razem w Norze. Przy jednym z ostatnich spotkań Harry z Ginny ogłosili, że zamierzają się pobrać w święta Bożego Narodzenia. Hermionę bardzo ta wiadomość ucieszyła – oni jako jedni z nielicznych umieli zobaczyć pozytywne strony tego nieludzkiego prawa. Ron wtedy napomknął, że już praktycznie procedura w jego przypadku została przeprowadzona i czeka tylko na ostateczne decyzje Ministerstwa.

Hermiona próbowała określić swoją relację z Ronem, ale on nie ułatwiał jej tego zadania. Po prostu unikał tematu albo udawał, że ta kwestia nie istnieje. Nigdy nie istniała – wręcz zachowywali się jakby przez ten cały czas byli tylko nieznajomymi. Po pewnym czasie zwyczajnie w świecie zrezygnowała z jakichkolwiek rozmów z nim. One nie miały żadnego sensu i nie przynosiły żadnego efektu.

Trochę tak jak jej relacja w małżeństwie – nigdy nie poruszyli kwestii wydarzeń sprzed kilku miesięcy. Właściwie to niewiele ze sobą rozmawiali - nie mieli kiedy, skoro się nie widywali.

W Norze Bill starał się pokazywać dobrą minę do złej gry i już bardziej nie obciążać Molly całą tą sytuacją. Ona niejako brała udział w tym przedstawieniu i udawali, że wszystko jest poprawne.

Istotnie – wszystko było poprawne, ale przecież małżeństwo to coś więcej.

W listopadzie dostała informację, że jej misja w Aleksandrii została zawieszona tymczasowo, a ona sama została skierowana do Luksoru. Jak tylko usłyszała nazwę miasta to nogi się pod nią ugięły, a jej serce zaczęło galopować w piersi.

Luksor oznaczał spotkanie z Williamem. Więcej – oznaczał zamieszkanie w jednym miejscu, pod jednym dachem, bo w świetle prawa stanowili małżeństwo. A małżeństwa z zasady mieszkają razem.

I tak się stało. Została przeniesiona i wczoraj wieczorem na bliżej nieokreślony czas została przeniesiona do zadania, którego dowodzącym był jej mąż.

Dzisiejszy poranek był ciężki. I chociaż spała sama w łóżku – Bill taktownie przeniósł się na kanapę – to najpierw nie mogła zasnąć, a jak zapadła w płytki sen to przyśnił jej się koszmar. Tak więc wstając o szóstej rano nie wiedziała, jak się nazywa. A czekał ją bardzo wymagający dzień na wykopaliskach w głębi pustyni pomiędzy Luksorem a Aj-Kusajr.

Wszystko po raz kolejny było nowe, nieznane, a obecność Billa nie ułatwiała jej adaptacji. Zespół Billa składał się z bardzo doświadczonych naukowców z wielu dziedzin i ona sama czuła się jak dziecko we mgle.

- Przepraszam. – Ostatecznie zdecydowała się na to jedno słowo, bo miał rację. Jeden niefortunny krok może doprowadzić ją do tragedii.

- Idź za moimi plecami, uważaj i ostrożnie stawiaj kroki, nie rozpraszaj się zanim nie dojdziemy do tamtego punktu. – Wskazał i ruszył, a ona z wielkim wahaniem szła za nim.

Jej twarz ogorzała od słońca, we włosach i na policzkach miała drobinki złocistego piasku. Jej ubranie przypominało szatę po wybuchu eliksiru – ciemne, zakurzone i śmierdzące.

Odkręciła kurek od wanny i nalała trochę płynu do kąpieli. Po takim strasznym dniu należała jej się długa kąpiel z bąbelkami.

Powoli zaczęła się szykować do kąpieli, chciała wyszczotkować włosy, ale po ilości piasku, jaki się sypał – zrezygnowała. Gdy woda osiągnęła zadowalający poziom wsunęła stopę i sprawdziła temperaturę. Była idealna.

Weszła i zanurzyła się w niej cała. I po niespełna kwadransie jej film się urwał.

Bill z niecierpliwieniem patrzył na zegarek i po upływie prawie godziny zdenerwowany zapukał do drzwi łazienki. Hermiona mu nie odpowiedziała, więc z wahaniem i niepokojem uchylił delikatnie drzwi.

Jego tak zwana żona usnęła w wannie. Jej włosy zwisały w nieładzie, a ona sama zawiesiła głowę na oparciu wanny. Podszedł do niej z niepewnością – owszem, byli małżeństwem, ale takie tematy jak nagość cały czas stanowiły jakiś temat tabu. Tak naprawdę byli dla siebie prawie obcymi ludźmi.

- Hermiono – potrząsnął delikatnie jej ramieniem, ale tylko jęknęła. Zdecydował się ją wyciągnąć, uparcie ignorując fakt, że jest naga.

W szybkim tempie zaniósł ją na łóżko i przykrył kocem.

Z walącym sercem i milionem emocji stwierdził, że nie powinien był tego robić. Ta czynność obudziła w nim to wszystko, co przez te kilka miesięcy było uśpione. Jego wilcza natura na widok kobiecego ciała Hermiony uderzyła w niego ze zdwojoną siłą.

Będzie musiał się pilnować i trzymać w ryzach, żeby jego zachowanie nie wymknęło się spod kontroli.

_____________________________________________________________

* - w gruncie rzeczy to prawda, w 2004 roku polsko-egipski zespół archeologów ogłosił, że odkrył ruiny Bruchejonu

NakazaniOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz