Hermiona nigdy nie przepadała za Norą, ale dzisiaj z lekkim zdumieniem odkryła, że się cieszy. Cieszy na myśl spędzenia świąt w Norze w całym tym gwarze.
Dodatkowo świętom towarzyszyła nie lada okazja – ślub Harry'ego i Ginny.
- Hermiono?
Otrząsnęła się z zamyślenia i skierowała wzrok w górę. Bill coś do niej mówił, ale najwyraźniej zorientował się, że go nie słucha.
- Nie słuchasz mnie. – Stwierdził kwaśno i pociągnął ją za łokieć na schody. – Musisz się przebrać, zanim się zorientują jak wyglądasz.
Miał rację, więc nawet nie oponowała jak ją popychał.
__________________________________________________________
Kwadrans później wyglądała zdecydowanie lepiej, ale i tak nie należała do największych piękności tego świata. Jej cera stała się smagła, ogorzała gorącem i wszędobylskim piaskiem, włosy już dawno utraciły ład. Warunki panujące w Egipcie były dalekie od chłodnego i wietrznego klimatu Anglii.
Gdy zeszli na dół uświadomiła sobie jak bardzo jest głodna. Zapachy dochodzące z kuchni poruszyły wszystkie zmysły. Bill ewidentnie podzielał jej zdanie, więc od razu skierowali się do kuchni.
- Bill, synu! – Artur Weasley przyklasnął, jak tylko zorientował się, że przybyli. – Nie słyszeliśmy waszej aportacji.
- Właściwie użyliśmy Świstoklika. – Bill przytulił się do ojca z uśmiechem, jakiego Hermiona nie widziała od dawna. – Wiesz, obostrzenia międzynarodowe. Gdzie jest mama, tato?
- W spiżarce. Szuka jakiegoś dżemu do ciasta drożdżowego. – Bill wyszedł z kuchni zostawiając w niej kobietę z teściem. – Hermiono! Jak dobrze cię widzieć! – Jego ciepły uśmiech spowodował, że i ona się delikatnie uśmiechnęła. – Jesteś taka opalona! Co najmniej jakbyś mieszkała w jakimś bardzo ciepłym kraju. – Zażartował, a ona pokiwała głową. No właśnie, ciepły kraj.
Nie zdążyli uciąć sobie pogawędki, bo do kuchni wparowała najważniejsza osoba domu Weasleyów – Molly.
- Kochaniutka, jak dobrze cię widzieć! – Wykrzyknęła i odłożyła słoik, który trzymała w dłoniach. Podeszła do niej i bezceremonialne przyciągnęła ją do siebie. – Jesteś taka opalona!
- Molly, nie duś Hermiony. – Artur próbował ją uratować, ale Molly zignorowała jego głos. Ostatecznie ją puściła i przeniosła wzrok na syna.
- Jesteście głodni? Mam nadzieję, ze tak, bo spiżarnia pęka w szwach przed ślubem.
Nie pamiętała kiedy tak bardzo by się najadła. Błogie uczucie po raz pierwszy od kilku miesięcy ogarnęło jej ciało. Wstała od pustego już stołu i podeszła do okna. Zima w tym roku w Anglii była nijaka. Mróz trzymał, ale pogoda była raczej pochmurna, bez opadów śniegu.
Żałowała, bo stęskniła się za śniegiem.
Po raz kolejny dzisiaj z zamyślenia wywołał ją głos.
Tym razem był to Harry i zarazem pierwsza osoba, której obecność sprawiła jej prawdziwą przyjemność.
Przywitali się i Hermiona zauważyła, że przyjaciel dziwnie na nią patrzy i chce jej coś powiedzieć.
- Harry, co jest? Co się stało?
Miał już odpowiedzieć, gdy do kuchni wkroczyła Molly i zdecydowanym głosem wyprosiła ich do salonu. Harry w korytarzu bardzo usilnie próbował wykrztusić coś z siebie, do momentu w którym nie pojawiła się lekko przerażona Ginny.
![](https://img.wattpad.com/cover/260050811-288-k863864.jpg)
CZYTASZ
Nakazani
FanfictionKanoniczne, bez epilogu, powojenne. / Ministerstwo zamiast pomagać wprowadza prawo małżeńskie. Hermiona ma nadzieję na ustabilizowany związek z Ronem, ale splot wielu wydarzeń sprawia, że zostaje żoną Billa. Dlaczego zostali sobie nakazani i jak ich...