Miesiąc później
Hermiona doszła do wniosku, że oszaleje. Albo że już oszalała.
Od miesiąca praktycznie ukrywała się przed całym światem, wiodąc monotonne życie w Muszelce. Chociaż tak właściwie trudno było nazwać to życiem, bardziej nasuwało jej się inne słowo – egzystowanie. Nie rozmawiała z nikim, oprócz Ginny, to samo dotyczyło kontaktów. Na własne życzenie odcięła się od wszystkich, łącznie z Billem.
A właśnie, Bill.
Dwa dni po zajściu w Norze oznajmił jej, że w Rumunii dostał zlecenie i natychmiast musi wyjechać. Nie wiedział, na jak długo, może miesiąc, ale pewien nie był. Miał się za to odezwać. Do tej pory nie dostała żadnej wiadomości czy listu.
Hermiona westchnęła.
Nie wiedziała, co ma myśleć. Dotąd uważała, że byli z Billem przyjaciółmi. Może nie łączyła ich iście bliska przyjaźń, jednak zawsze mieli między sobą nić porozumienia. A teraz jakby wszystko się rozpadło, obróciło w popiół.
Szlag!
Cholerne Ministerstwo, cholerne! W tej chwili gotowa była zrzucić całą winę na Ministerstwo! Za zniszczenie jej życia, za marzenia, które legły w gruzach i za narzucanie jej postępowania w każdej sferze, a szczególnie tej prywatnej.
Właściwie to nie było Ministerstwo, tylko Wizengamot...
Jęknęła. Jej racjonalna część ani na chwilę nie przestała istnieć, ostatnio tylko ustępowała miejsca części emocjonalnej. Tej, która przez ostatnie osiemnaście lat pozostawała w cieniu. Hermiona oddałaby wiele, żeby jej racjonalna połowa znowu wiodła prym.
Hermiona stała w kuchni z kubkiem kawy i patrzyła przed okno na plażę. Kiedyś myślała, że taki widok powinien uspokoić nawet najbardziej roztrzęsioną osobę, ale teraz wiedziała, że się myliła. Ten widok wręcz potęgował poczucie rozbicia – z każdą kolejną falą uderzającą o brzeg.
Zatopiona w myślach, usłyszała pukanie do drzwi. Zawahała się i podeszła do nich, delikatnie uchylając. Zobaczyła twarz Harry'ego. Poczuła irracjonalny atak paniki i najchętniej zatrzasnęłaby mu drzwi przed nosem.
Dość. Skarciła się w myślach i otworzyła drzwi na oścież.
- Wejdź. – Harry chciał coś powiedzieć, ale ostatecznie zdecydował się przekroczyć próg.
- Hermiono... - Spojrzał na nią i urwał, bo po raz pierwszy od długiego czasu zobaczył, że przyjaciółka ma łzy w oczach. Nie wyglądała, jak Hermiona, którą znał od siedmiu lat. – Hermiono...
Podszedł do niej i mocno ją przytulił. Stali tak przez chwilę, aż kobieta się nie uspokoiła. Delikatnie się od niego odsunęła i z niewielkim uśmiechem zapytała, próbując zatrzeć swoje zachowanie – Kawa, herbata?
- Herbata. – Harry odpowiedział uśmiechem, chociaż w duchu był zaniepokojony. Musiał się wszystkiego dowiedzieć, bo jak na razie to jego wiedza ograniczała się do strzępków informacji.
A jego narzeczona nic nie chciała zdradzić, mimo iż Hermiona była przyjaciółką obojga.
Hermiona zaprowadziła gościa do salonu, w którym panował nieporządek.
- Przepraszam za bałagan, ostatnio moje życie ogranicza się do tego pomieszczenia. Wiesz, jem, śpię, egzystuje sobie tutaj...
Rozejrzała się bezradnie wokół siebie i wzruszyła ramionami. Harry nie skomentował tego zdania i usiadł na sofie między kocem, poduszką a stosem książek.
Zaciekawiony spojrzał na pierwszą okładkę i uniósł brwi. Bethany Smith Wilcza natura – badania zachowań wilkołaków. Wilkołaki, że co?

CZYTASZ
Nakazani
FanfictionKanoniczne, bez epilogu, powojenne. / Ministerstwo zamiast pomagać wprowadza prawo małżeńskie. Hermiona ma nadzieję na ustabilizowany związek z Ronem, ale splot wielu wydarzeń sprawia, że zostaje żoną Billa. Dlaczego zostali sobie nakazani i jak ich...