Nasz duński krasnal we własnej osobie. Shot dla @Anvessgy 💖. Daj znać jak mi poszło 🙈
Była jesień 1983 roku. Ten dzień nie zapowiadał się jakoś szczególnie wyjątkowo. W zasadzie nie różnił się niczym od przeciętnego, szarego dnia. Leżałam na łóżku w swoim pokoju, próbując wymyślić cokolwiek produktywnego, co mogłabym zrobić dla zabicia czasu. Nic nie przychodziło mi do głowy, a leniwe popołudnie upływało na słuchaniu winylowych płyt z mojego wysłużonego gramofonu.
Uznałam, że chociaż posprzątam w pokoju. Trochę niechętnie, ale od razu wzięłam się do roboty. O dziwo, poszło mi całkiem sprawnie. Została tylko ostatnia szafa, w której trzymałam wszystko, co akurat nie miało żadnego konkretnego miejsca.
Otworzyłam ją i od razu poczułam niechęć. Wydawało mi się, że praca nad nią zajmie wieczność. Zebrałam w sobie resztki motywacji i wzięłam się za przeglądanie wszystkich szpargałów, które się tam znajdowały.
Pierwsze w oczy rzuciło mi się średnich rozmiarów kartonowe pudełko. Otworzyłam je lekko skrzywiona, bo aż zbyt dobrze wiedziałam co znajdę w środku. W jego wnętrzu przechowywałam medale, dyplomy i inne pierdoły związane z moją, dawno skończoną, karierą tenisistki. Znalazła się nawet brudna piłeczka.
Planowałam pobieżnie przejrzeć zawartość, ale wtedy w oczy rzuciła mi się stara fotografia, zrobiona na jednej z imprez. Na zdjęciu znajdowały się dwie wesołe (bo pijane) postaci, ja i on- Lars.
Larsa poznałam w 1979 roku, kiedy razem uczęszczaliśmy do Nick Bollettieri Tennis Academy. Bardzo szybko złapaliśmy wspólny język, bo, jak się okazało, słuchaliśmy podobnej muzyki. Lars od razu przykuł moją uwagę- był niziutki i miał śmieszny akcent. Mojej uwadze nie uszło również to, że wydawał się mieć niezliczone pokłady energii.
Jakoś tak wyszło, że w niedługim czasie staliśmy się nierozłączni. Mieliśmy wtedy po 16 lat i w zasadzie większość doświadczeń okresu dojrzewania przypadła właśnie na tamten okres. Przeżywanie ich wspólnie sprawiło, że zbliżyliśmy się do siebie jeszcze bardziej. Oczywiście czysto po przyjacielsku. Przynajmniej z jego strony.
Właśnie tak- po jakimś czasie ten duński kurdupel zaczął wywoływać we mnie nieznane dotąd emocje. Denerwował mnie niemiłosiernie i był upierdliwy jak mucha latająca koło ucha w środku nocy, ale stało się.
Nie mogłam w to uwierzyć. Przecież aż do tamtej chwili traktowałam go jak brata. Dodatkowo Lars nigdy nie przejawiał w moim kierunku żadnych romantycznych zachowań. To wszystko nie dawało mi spokoju i nie rozumiałam jak w ogóle do tego doszło. Postanowiłam zrobić to co było dla mnie najprostszym rozwiązaniem- zwalić to na hormony i wiek dojrzewania. Tak też uczyniłam. Mijały miesiące, a dziwne uczucia względem tego małego gnojka nie ustępowały.
Wtedy doszłam do wniosku, że albo coś z tym zrobię, albo będę się do niego ślinić do momentu, aż znajdzie dziewczynę, założy rodzinę, a później zestarzeje się i umrze. To nie brzmiało jak idealna wizja przyszłości.
Tak więc uznałam, że im wcześniej tym lepiej. Przynajmniej wiedziałabym na czym stoję. Najbliższa okazja nadarzyła się, kiedy siedzieliśmy u niego w pokoju, słuchając krążka Deep Purple.
- Lars, muszę ci coś powiedzieć- zaczęłam ostrożnie
- Ja tobie też- spojrzał na mnie
- Mów pierwszy- zachęciłam ze szczera nadzieją, że usłyszę podobną rzecz do tej, którą sama chciałam mu powiedzieć.
CZYTASZ
Fucked up one shots
FanfictionZnalazłam zbiór fanfikowych one shotów pisanych kiedy miałam jakieś 14 lat. Uznałam, że wrzucę je tutaj bo w sumie czemu nie? Niektóre fakty i chronologia zostały zmienione.