Witajcie kochani. Nie było świątecznego shota w grudniu, ale jest teraz. Przybywa w pakiecie z naszą ulubioną hotówą.
Kirk zawsze był dobrym chłopakiem. To mógł potwierdzić każdy, a w szczególności Pani Brown.
Pani Brown była uroczą staruszką z sąsiedztwa gitarzysty. Po śmierci męża została sama w wielkim domu po drugiej stronie ulicy. Ze względu na podeszły wiek, a co za tym szło, przewlekły ból pleców, czasem zdarzało jej się prosić Kirka o drobną pomoc.
Chłopak chętnie spędzał czas z sąsiadką. Była bardzo miła, pogodna i opowiadała ciekawe historie ze swojej młodości. Na dodatek zawsze kiedy miał wpaść skosić trawnik lub pomóc przy innych ogrodowych pracach, piekła dla niego ciasteczka. Tak było i tym razem.
Zadaniem Kirka na tamten dzień było zrobienie zakupów. Uwinął się z tym szybciej niż myślał i już godzinę później wkroczył radośnie do jej domu. Pani Brown, odbierając od niego zakupy, uśmiechnęła się tajemniczo i poprosiła gitarzystę o zajęcie miejsca na zielonej kanapie.
Kiedy tak siedzieli popijając gorącą herbatę, staruszka nagle zmieniła dotychczasowy temat rozmowy.
- Posłuchaj młody człowieku - zaczęła - jestem ci bardzo wdzięczna za wszystko co dla mnie robisz i chciałabym ci się jakoś zrewanżować. Pomyślałam sobie, że mój domek letniskowy stoi nieodwiedzany już od bardzo dawna. Byłoby mi bardzo miło gdybyś tam zajrzał. Tym razem nie proszę cię o żadne prace. Po prostu jedź i baw się dobrze. Oczywiście twoi przyjaciele również są mile widziani.
- Bardzo Pani dziękuję, ale naprawdę nie trzeba. Nie robię nic takiego. - uśmiechnął się
W końcu pomoc sąsiadce nie sprawiała mu najmniejszego problemu. Lubił ją, jej historyjki i oczywiście ciasteczka.
- Nalegam. - powiedziała wyjmując z kieszonki w fartuchu pęczek kluczy i karteczkę z adresem - Zbliżają się święta, więc pewnie znajdziesz trochę czasu na odpoczynek.
Kirk lubił święta, ale spędzanie ich co roku w ten sam sposób już go znudziło. Tym razem mogło być dużo fajniej.
Podziękował i chwilę później biegł już do kawiarni w której zarządził obowiązkową zbiórkę dla swoich przyjaciół.
Kiedy wszedł do środka James, Cliff, Lars i [T.I.] już czekali przy stoliku. Czym prędzej usiadł i streścił im całą rozmowę ze staruszką.
Dla reszty wizja spędzenia tygodnia z dala od miasta, była wprost zbawienna. Żadne z nich nie miało ochoty na te wszystkie świąteczne pierdy. Zamiast tego mogli się świetnie bawić w ładnej okolicy i w towarzystwie alkoholu.
- Czyli mówisz, że tak po prostu dała ci klucze i adres? - zapytał zaciekawiony Lars
- No tak. - odpowiedział zgodnie z prawdą gitarzysta
- Super. - ucieszyła się [T.I.]
- Teraz pozostaje pytanie kiedy ruszamy. - kontynuował Kirk
- Ja to mogłabym i zaraz. - roześmiała się dziewczyna - Mam dość siedzenia tutaj.
Reszta również się roześmiała, ale zaraz zgodnie doszli do wniosku, że nie ma na co czekać. Jeśli uwinęliby się w godzinę ze spakowaniem wszystkich rzeczy, dojadą na miejsce jeszcze przed zachodem słońca.
Tak więc każdy rozbiegł się w stronę swojego domu.
*****
Minęła dokładnie godzina i cała piątka siedziała już w aucie Kirka. Chłopcy uznali, że skoro [T.I.] jest jedyną kobietą w towarzystwie, to właśnie jej należy odstąpić miejsce koło kierowcy. Sami zaś zapakowali się do tyłu. Upchnięcie długich kończyn Cliffa w ciasnej przestrzeni trochę zajęło, ale ostatecznie ruszyli. Podróż, ku ich zadowoleniu, trwała zaledwie 3 godziny. Udało im się nawet nie zgubić.
CZYTASZ
Fucked up one shots
FanfictionZnalazłam zbiór fanfikowych one shotów pisanych kiedy miałam jakieś 14 lat. Uznałam, że wrzucę je tutaj bo w sumie czemu nie? Niektóre fakty i chronologia zostały zmienione.