Ostrzegam- będzie ckliwie.
- Co u twojego chłopaka Jason?- usłyszałam drwiący śmiech Ulricha zza drzwi prowadzących do salonu
- Nie mam chłopaka- odciął się basista
- A ten wysoki blondas z którym ostatnio siedziałeś w barze?- dołączył James
- Mark to mój kumpel z liceum- odpowiedział spokojnie Newsted
- Mhm- Lars najwyraźniej nie miał w planach odpuścić- Tak mówisz na gości, którym ciągniesz pałę, Newkid?
Ich zachowanie było obrzydliwe.
- Dajcie mu już spokój- Kirk jako jedyny zdawał się mieć w tej chwili ważniejsze priorytety, niż ubliżanie Jasonowi
Weszłam, przerywając tą żenującą zabawę.
- Co się tu dzieje?- zapytałam stanowczo
Spojrzeli na mnie jak dzieci przyłapane na gorącym uczynku.
- Nic...- basista zawsze bagatelizował to jak się do niego odnosili
- Zamiast zachowywać się jak gówniarze, moglibyście na przykład wziąć się za próbę- powiedziałam ostro
- Chłopaki, [T.I.] ma rację. To nawet nie jest zabawne- rzucił Kirk zaprzestając gry na swojej gitarze
- Tak jak twój ryj, Hammett- Lars najwyraźniej czuł większą swobodę kłócąc się z Kirkiem, niż ze mną
Gitarzysta wywrócił tylko oczami.
Omiotłam ich wzrokiem; James pił piwo, oparty o parapet, perkusista bawił się swoimi pałeczkami, siedząc na stole. Jedynie Kirk i Jason zajmowali się swoimi instrumentami.
Na odchodne zmierzyłam ich wzrokiem i wróciłam do przeglądania jakiegoś muzycznego czasopisma przy kuchennym blacie. Jeszcze chwilę słychać było między nimi jakąś wymianę zdań, ale w końcu wrócili do grania.
Po około dwóch godzinach drzwi ponownie się otworzyły i z pokoju wyszedł Newsted. Podszedł do lodówki, wyjął z niej butelkę wody (szok) i wypił całą zawartość w zasadzie przy jednym podejściu.
- Cześć [T.I.], spadam do domu- rzucił do mnie kierując się w stronę wyjścia
- Poczekaj, odprowadzę cię- oświadczyłam ruszając za nim- Wszystko w porządku?- zapytałam, kiedy wyszliśmy z budynku
- Tak, dlaczego pytasz?
- Wiesz przecież...- westchnęłam, przewracając oczami
- Nie martw się, to tylko żarty.
- Wyjątkowo nieśmieszne.
- No wiesz...Nie każdy jest urodzonym komikiem- Jason był większym optymistą, niż ja i to nie była żadna nowość
- Jason, kocham ich, ale to jest żenujące. Błagam, nie daj sobie wejść na głowę. Pogadam z nimi. Oni naprawdę cię lubią, tylko...- urwałam nie wiedząc, czy mam nastrój na poruszanie tego tematu
- Tylko nie potrafią sobie poradzić po śmierci Cliffa*...Wiem- uśmiechnął się dając mi do zrozumienia, że rozumie moją próbę tłumaczenia tych trzech pacanów- Wejdziesz na herbatę?
- W sumie czemu nie?- uśmiechnęłam się
Kiedy dotarliśmy na piętro wydobył z kieszeni klucze i otworzył drzwi, przepuszczając mnie przodem.
CZYTASZ
Fucked up one shots
FanfictionZnalazłam zbiór fanfikowych one shotów pisanych kiedy miałam jakieś 14 lat. Uznałam, że wrzucę je tutaj bo w sumie czemu nie? Niektóre fakty i chronologia zostały zmienione.