Temat dzisiejszych zajęć znowu nie absorbował całej uwagi Soobina. Choć tym razem naprawdę starał się oddać całkowicie słowom profesora, to jego wzrok wciąż wodził gdzieś koło drugiego rzędu.
Czuł się przytłoczony obecnością Yeonjuna na sali wykładowej. Rzadko kiedy uczelnia łączyła zajęcia różnych roczników, ale przez chorobę jednego z wykładowców, zrobili kolejny wyjątek. Jednak w nieodpowiednim momencie.
Starszy nie odezwał się słowem od soboty, kiedy to wyszedł z domu Soobina. Choć młodszy Choi starał nawiązać się z nim jakikolwiek kontakt, przez telefon, czy zwykłe przywitanie na uczelnianym korytarzu. Zawsze był zbywany. Jakby nie istniał. Nie rozumiał postępowania Yeonjuna, choć próbował podejść do tematu z wielu stron, jego zachowanie wciąż pozostawało irracjonalne. Tym razem Soobin nie zawinił, prawda?
Racja, starszy często zbywał obecność chłopaka, ale jednak dawał mu nikłą nadzieje, że figuruje jako ktoś w życiu Yeonjuna.
Koniec zajęć oznajmij donośnym głosem starszy mężczyzna, powodując tym samym wielkie poruszenie. Część studentów w pośpiechu zaczęła pakować swoje rzeczy, gdy inni niezbyt przejęci słowami wykładowcy pozostali w bezruchu, zajęci swoimi telefonami.
Soobin poczuł, że to idealna chwila, aby skonfrontować się Yeonjunem. Nie mógł być wiecznie zbywany. Niedbale wrzucił książki do torby i skierował się w stronę drugiego rzędu.
— Yeonjun? — Jego głos zadrżał nieznacznie, przez co resztki pewności siebie uleciały z niego. Pomimo tego, nie ruszył się z miejsca, nie uciekł z płaczem. Przecież nie zrobił nic strasznego. Pozostał, wciąż wpatrując się z nadzieją w plecy chłopaka.
Ten po chwili odwrócił się w jego stronę, patrząc w niego przygaszonym wzrokiem. Yeonjun uchylił usta, jakby chciał coś powiedzieć, ale żadne słowo z nich nie uleciało.
— Jun rusz się, głodny jestem! —Rzucił brunet stojący za wspomnianym chłopakiem. Yeonjun momentalnie odwrócił wzrok od Soobina i ruszył przed siebie, trącając go ramieniem. A następnie niewzruszony wyszedł wraz z przyjaciółmi z sali.
Soobin po chwili usłyszał donośny śmiech, należący do jednego ze znajomych Yeonjuna. Czy oni się śmiali z niego, czy po prostu za dużo myśli...
—Aish, Soobin ogarnij się, nie lubię tej miny u ciebie — Chłopak poczuł ciężar dłoni na swoich ramionach i spojrzał w stronę wydobywającego się głosu. Westchnął lekko, zmuszając się do uśmiechu.
— Ciebie też miło widzieć, Hyunjin, dlaczego nie było cię na wykładzie? — Zarzucił dłoń na ramię przyjaciela, przenosząc na niego część swojego ciężaru.
— Zaspałem, wielkoludzie, w ogóle nadal będę to powtarzać zostaw tego gościa, nie jesteś jedyną osobą homoseksualną tutaj. — Puścił oczko, ruszając przed siebie.
— Mówisz? — Uśmiechnął się przebiegle , zjeżdżając dłonią na talie chłopaka.
— Aish, ja już mam swojego cudownego chłopca, znajdź sobie kogoś innego... Chociaż— Hyunjin nie pozostał bierny, zrzucił dłoń z ramienia przyjaciela, wprost na jego pośladki.
Soobin czując rękę na swoim tyłku, odskoczył jak poparzony. A cała frustracja, jaka go ogarnęła, objawiła się w delikatnym rumieńcu na jego policzkach. Taki widok jedynie przyprawił Hwana o skurczu żołądka, wraz z duszącym śmiechem.
***
Soobin westchnął ciężko, zamykając ekran laptopa. Po długim wieczorze spędzonym nad projektem, w końcu mógł chwilę odsapnąć. Wyciągnął dłonie ku górze, rozciągając zastane kończyny.
CZYTASZ
𝐌y 𝐬a𝐟e 𝐡o𝐦e || Yeonbin
Hayran Kurgu'ᴵ ᵃˡʷᵃʸˢ ˢᵉᵉᵐ ᵗᵒ ᵐᵃᵏᵉ ᵗʰᵉ ˢᵃᵐᵉ ᵐⁱˢᵗᵃᵏᵉˢ' Byli przyjaciółmi z dzieciństwa, lecz z czasem oddalili się od siebie. Yeonjun zaczął preferować inne towarzystwo i zabawy, a Soobin wciąż przy nim trwał wraz darzącym go uczuciem. start: 21.04.21 koniec: 2...