Rozdział szósty

23 5 0
                                    

"Przyjaciel to twój domowy psycholog. " 

Znalezione w internecie.

Matylda

Zima w tym roku zdecydowanie nie odpuszczała. Siedziałam sama przy kuchennym stole, z nogami zaciągniętymi pod brodę; oglądając spadające płatki śniegu, kątem oka spoglądałam na zniszczone ogrodzenie. Sama już nie wiedziałam, czy jestem na niego wściekła, czy powinnam się o niego martwić.

Poczułam jak przechodzą mnie ciarki. Nie wiedziałam dlaczego. Ostatnio moją głowę przepełniały coraz to dziwniejsze, coraz bardziej skrajne uczucia.

W domu było zimno, ale nie planowałam palić w piecu. Po co, skoro narazie jestem tu sama. Zamiast tego wstałam i poszłam na górę, do swojego pokoju. Przewertowałam szafę w poszukiwaniu grubego swetra i niezgrabnie naciągnęłam go przez głowę. Nie miałam bladego pojęcia co ze sobą zrobić. Odwróciłam się w stronę regału z książkami i na chybił trafił wybrałam jedną z tzw. ,,Półki do przeczytania". Szybko wskoczyłam na łóżko, ułożyłam się wygodnie i przykryłam zmarznięte stopy kołdrą.

Tak naprawdę, jeszcze nie wiedziałam czy będę ją czytać; zadecyduje o tym pierwszy rozdział.

Nie ważne jak bardzo nie miałam ochoty na nic na tym świecie, książka zawsze była dla mnie jak amen w pacierzu - obowiązkowa. Spojrzałam na okładkę. ,,Trup na plaży i inne sekrety rodzinne" Anety Jadowskiej. Zapowiada się całkiem ciekawie, pomyślałam.

Zakochałam się w czytaniu już kiedy byłam małą dziewczynką. Uwielbiałam przenosić się w świat fantazji, przeżywać razem z bohaterami przykre jak i radosne chwile. Godzinami leżałam w łóżku, z książką w ręku. Czytanie mnie uspokajało, dawało chwilę relaksu, odprężenia. Mogłam odciąć się od rzeczywistego świata i problemów, których z każdym dniem przybywało coraz więcej. Od kiedy pamiętam, uciekałam do swojej wyobraźni, gdy tylko robiło mi się gorzej.

Otworzyłam książkę, i kiedy już zabierałam się za pierwszą stronę, usłyszałam pukanie do drzwi. Zirytowana odłożyłam lekturę na szafkę obok łóżka i niechętnie się z niego wygramoliłam. Nie spiesząc się zbytnio, zeszłam na dół. Otworzyłam drzwi, chowając się za nimi w obawie przed chłodnym powiewem zimy. Niepewnie wynurzyłam zza nich głowę, a moim oczom ukazała się Elizka. Była moją dobrą kumpelą, praktycznie od zawsze.

-Cześć. – Powiedziała i wparowała mi do domu, nawet nie czekając na zaproszenie. Nie wiem czemu jeszcze nie przyzwyczaiłam się do jej ekscentrycznej natury. Nawet na mnie nie patrzyła, tylko wystukiwała coś na klawiaturze swojego IPhone'a.

-Jasne, możesz wejść. Czuj się jak u siebie! – Rzuciłam z przekąsem i szybko zamknęłam drzwi. Chłód już i tak zdążył rozgościć się w holu. -Pójdę napalić w piecu, a ty się rozbierz. - Dodałam, ale ona ciągle stała wpatrzona w telefon. Spojrzałam na śnieg, który spływał z jej butów wprost na dębową podłogę. - Ekhem?!

-Mhm, tak, tak, już. - Odparła. - Iii dodaj...cyk! Sprawdź moją relację na Insta. Swoją drogą, co tu się stało i jak zmusiłaś go do naprawy?

-Co? Kogo? O czym ty w ogóle mówisz? - Byłam totalnie zdezorientowana. Zrobiła naburmuszoną minę i wyciągnęła w moją stronę telefon.

-Nie udawaj, że nie wiesz... - Nie wiedziałam. Nagranie na jej InstaStory przedstawiało Julka, który razem z Dominikiem, wyciągał z auta farby, narzędzia i deski, tuż przed moim domem.

-Jesteś głupia. Usuń to. - Nie chciałam tego tak ująć. Tak wyszło. Nie mniej jednak, wiedziałam, że się nie obrazi. - Nie patrz się tak, tylko usuwaj. Lepiej, żeby ludzie ze szkoły się nie dowiedzieli.

Jutro zajdzie słońceOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz