Rozdział piętnasty

1 0 0
                                    


"Każde, kłamstwo w końcu wyjdzie na jaw" 

W poniedziałek o godzinie dziewiątej dostałem telefon z prośbą o przyjazd do szpitala; są wyniki moich badań i lekarz chciałby porozmawiać ze mną i rodzicami. Dla mnie nie stanowiło to problemu, ale niestety mama miała spotkanie i musiałem jechać sam z tatą. Nie żebym miał coś przeciwko; uwielbiałem tatę, ale bałem się, że jeśli to będzie coś poważnego, to spanikuje, wpadnie w atak histerii, albo zemdleje. Dlatego nie był przy moich, ani Alana narodzinach; mama się na to nie zgodziła, bo wiedziała jakby się to skończyło. Zamiast nią, lekarze musieliby zajmować się tatą.

Mój lekarz prowadzący był trzydziestodziewięcioletnim brunetem, o zielonych oczach. Całkiem sympatyczny gość; zadbany i troszczący się o swoich pacjentów. Polubiłem go od samego początku; wzbudzał zaufanie. Powitał nas i poprosił abyśmy usiedli przy biurku.

- Zanim przejdę do wyników badań, chciałbym zadać kilka pytań Julkowi. Mogę? - Zaczął. Wyglądał całkiem poważnie.

- Jasne. - Odparłem już ciut niepewnie.

- Jak się czujesz?

- Zadziwiająco dobrze. Biorąc pod uwagę że w ostatnim czasie miałem pewne problemy.

- Jakie? - Pochylił się nad biurkiem uważnie mi się przyglądając. Kątem oka zauważyłem, że tata poruszył się niespokojnie na krześle.

- Zacząłem się bardzo pocić, potrafię się zmęczyć po przejściu kilku metrów.

- Dlaczego nic nie powiedziałeś mi i mamie? - Tata wstał i zaczął chodzić po gabinecie. Nie wiedziałem co mam mu odpowiedzieć, więc milczałem i czekałem na ruch doktora.

- Panie Michalski, proszę usiąść. Nerwy nic tu teraz nie pomogą. - Odwrócił się z powrotem w moją stronę. - Jak jadasz? Nie odchudzasz się?

- Nie, zawsze miałem dobry apetyt... chociaż ostatnio jakoś go nie mam. Ale raczej jem jak zwykle.

- Ważyłeś się?

- Nie.

- A mogę cię poprosić, abyś się zważył? - Nie czekając na odpowiedź wstał i poprowadził mnie do dużej wagi, która jednocześnie mierzyła też wzrost, chociaż dobrze znałem drogę.

- Hmm sześćdziesiąt trzy kilo, przy wzroście metr osiemdziesiąt to mało. - Usłyszałem zza pleców głos lekarza.

- Czy mój syn jest na coś chory? - Odwróciłem się i zobaczyłem, jak w oczach taty zaczynają zbierać się łzy. Mówiłem. Panika, jak zwykle panika o nic.

- Nie chcę zawczasu wydać diagnozy, bo to może nie być prawdą.

- Proszę powiedzieć co jest mojemu dziecku! - Ojciec z całej siły uderzył pięściami w biurko. Razem z lekarzem patrzyliśmy w ciszy na rozsypujące się długopisy i kawę z mlekiem płynącą strużką na podłogę.

Nie wiem czy chciałem usłyszeć to, co powiedział mi doktor. Oddałbym wszystko aby cofnąć czas, uchronić siebie i swoją rodzinę od tej wiadomości. Walczyłem sam ze sobą, aby nie wybiec z gabinetu, ale siedziałem i słuchałem tego, co ma mi dopowiedzenia lekarz. Dał mi kilka wskazówek i skierowania na jeszcze inne badania. Bałem się jak cholera, ale musiałem być silny dla siebie, jak i dla taty, i całej swojej rodziny. I dla Mati.

* * *

Chciałem iść do szkoły, ale tak naprawdę nie miałem na to siły. W samochodzie panowała przerażająca cisza. Musiałem ją przerwać, ale nie wiedziałem co mam powiedzieć. Bałem się nawet oddychać.

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Aug 03, 2022 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Jutro zajdzie słońceOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz