Rozdział dwunasty

4 1 0
                                    

"Przecież nikt nas tu nie zna. Najlepsza zachęta na robienie głupot w obcym miejscu." 

Znalezione w Internecie

Matylda 

Było mi żal Julka; nie zasługiwał na to, jak ta cała Ala go potraktowała. Wiedziałam kiedy był zły, zirytowany, czy zaciekawiony, ale takiego, to go jeszcze nie widziałam. Jak spotkam tę pindę, co go wystawiła, to nogi z dupy powyrywam. Próbowałam na wiele sposobów go rozerwać, ale średnio mi to wychodziło. Nie byłam nim; nie potrafiłam pocieszać. To zupełnie nie w moim stylu. Pozostawałam wobec tego bezradna i nie mogłam nic zrobić, co dobijało mnie jeszcze bardziej. Jestem do dupy przyjaciółką...

-Ej, Matylda! - Zagadał nagle Julek, nie odrywając wzroku od telewizora. - Słyszałaś, że w szkole będą wystawiać sztukę Szekspira?

-Którą? - Zapytałam z czystej grzeczności.

-Romeo i Julia.

-O, naprawdę? - Odpalił się Michał. -Może się zgłosimy, co? Zawsze chciałem zagrać Parysa!

Julkowi w jednej chwili zabłysnęły oczy. Dostrzegłam w nich tę ogromną nadzieję. Odwróciłam się i zobaczyłam, że Michał też wpatrywał się we mnie błagalnie, jak dziecko na mamę, która nie chce kupić mu loda w spożywczym. Oni na serio chcieli iść na przesłuchanie...

-Chyba żartujecie! Nie ma takiej opcji, ja nigdzie nie idę.

-No weź Matyśka! -Krzyknął Michał. - Będzie fajnie! Jesteśmy w ostatniej klasie liceum, pobawmy się. Nie bądź jeszcze gorszą nudziarą, niż już jesteś.

-Powiedziałam, nie. - Warknęłam stanowczo. - Oglądacie? To oglądajcie.

-Jesteś straszna, wiesz? Samolubna i egoistyczna. - Wstał i zaczął podążać w kierunku przedpokoju. - Znosiłem przez trzy lata twoje humorki, ale koniec z tym. - Nie odrywając ode mnie wzroku, ostentacyjnie złapał za klamkę. - Wychodzę.

-Michał, te drzwi prowadzą do piwnicy...

-Matyśka, no proszę cię... - Wrócił z prędkością światła i dosłownie padł mi do nóg. - Zastanów się! Przez chwilę możemy być gwiazdami, nie zaszkodzi nam spróbować!

Klęczał przede mną i trzymał się moich kolan, niczym małe dziecko. Czułam się bardzo, ale to bardzo niezręcznie. Spojrzałam na Elizę, ale ta maskowała napad śmiechu, więc nie było szans na pomoc z jej strony. Julek natomiast, wyglądał tak, jakby sam zaraz miał się rzucić na ziemię.

-Eeeee - Jęknęłam zmęczona. - Niech będzie, zgadzam się. - Na te słowa wszyscy wstali i zaczęli bić brawo, wiwatować...chorzy ludzie, no chorzy! - Kiedy są przesłuchania?

-Na ulotce napisane jest, że jutro po lekcjach. - Powiedział Julek wyciągając nagle, nie wiadomo skąd, świstek papieru.

-Ha, ale super! Nie no, petarda! - Michał zdecydowanie za mocno wczuł się w sytuację. - Julek, a ty kim chcesz być?

-Mi rola przeznaczona jest Romea. Uwierz, wiem co mówię.

-Elizka? - Zapytałam podejrzliwie siedzącą do tej pory cicho koleżankę. - A ty?

-Nie biorę udziału w tym cyrku. Jak dostaniecie role, to będę w was pomidorami rzucać.

Chłopaki nawet nie zaprotestowali. Zwyczajnie przyjęli to do wiadomości.

-No ej... to nie fair! Czemu jej nikt nie rzuci się do nóg, niczym zmarznięty szczeniak, co? - Chłopaki dalej milczeli. - Halo?

-Ja to się trochę boję z nią kłócić. - Zaśmiał się Julek, a Michał zaczął potakiwać głową z wytrzeszczonymi oczami.

Jutro zajdzie słońceOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz