Przez kolejne dwa dni nie odezwaliśmy się do siebie ani słowem. Głównie przez to że praktycznie nie wychodziłem z sypialni. Od kiedy Owada sam może zrobić sobie jedzenie, straciłem sens wychodzenia z tego pomieszczenia. Jak wcześniej czułem się bezużyteczny to wtedy było o niebo gorzej.
Do tego dochodzi jeszcze fakt, że reszta dalej nie wróciła, co jeszcze bardziej mnie dobijało. Nawet nie zliczę razy ile dzwoniłem do Aoi, ale za każdym razem nikt nie odebrał, co mnie niesamowicie frustrowało. Myślałem, że prawdopodobnie nie żyją lub przynajmniej coś im się stało, co mnie przerażało.
To wszystko doprowadziło mnie do prostego pytania: "Dlaczego to wszystko przydarza się mnie?" Całe życie byłem tak zaangażowany w naukę i w pomoc moim rodzicom by ci nie byli przytrzaśnięci długami spowodowanymi przez mojego dziadka. Czemu zostałem zamknięty w szkole bez wyjścia? Czemu musiałem się zaprzyjaźnić z osobą, która stała za tym wszystkim? Za co mi się to należało? Byłem dla kogoś tak wredny, że życie postanowiło mnie ukarać w tak okropny sposób?
- Co ty odpierdalasz!? - Drzwi otworzyły się z hukiem, a za nimi stał Owada, który nie był w najlepszym humorze.
- Co? - Odpowiedziałem trochę jakbym umierał... co po części było prawdą.
- Gówno, siedzisz tu ponad dwa dni bez przerwy. Nic tylko leżysz i nic nie robisz, nawet nie raczysz przyjść do kuchni po coś do jedzenia. - Wyraźnie był na mnie mocno wkurzony. - Ja wiem, że nie jestem dobrym człowiekiem i chcesz mnie unikać, ale całe dwa jebane dni przesiedzieć w jednym miejscu z mojego powodu to trochę przesada. - Uspokoił się trochę.
- Tu nie chodzi o ciebie, a przynajmniej nie tylko o ciebie.
- To co jest twoim zajebistym powodem by nic nie robić, hm? - Wrócił do wcześniejszego tonu.
- Czemu cię to obchodzi? Nie pomyślałbyś może o pozbyciu się mnie? Myślę że ta opcja jest dla ciebie bardziej korzystna, niż bycie moim prywatnym terapeutą.
- Ugh... - Wyglądało na to że wkurzyłem go jeszcze bardziej. - Skoro nie chcesz współpracować, mam propozycję.
- Słucham. - Mój głos trochę odżył.
- Pamiętasz kiedy mówiłem o tym że chcę przełożyć moją część wymiany na kiedy indziej? Wykonam ją dzisiaj jeśli ty też powiesz o co ta twoja depresja. - Wydawał się naprawdę przejmować tym co się ze mną dzieje.
Podniosłem się do siadu skrzyżnego i pokiwałem głową na zgodę.
- Zgadzam się, ale czemu tak bardzo cię obchodzę? Czy nie powiedziałeś mi że tak naprawdę nic dla ciebie nie znaczyłem. - Myślałem że udaje tak jak udawał na początku zabójczego semestra by się do mnie zbliżyć i później wykorzystać.
- Bo widzisz... - Zaczął dość niepewnie jak na kogoś jego pokroju. - nie mówiłem prawdy, powiedziałem to wszystko tylko by trafić w twój czuły punkt. Czułem że gdybym tego nie powiedział, pewnie za bardzo nie przejął byś się tym że to ja stoję za wszystkim. W końcu, przyjaciółmi byliśmy tylko przez chwilę i nie znaliśmy się za dobrze. - Wyglądał jakby mówił prawdę, ale nie do końca.
- Naprawdę... to co by się ze mną stało, nie byłoby ci obojętne? - Mimo że nie było tego specjalnie po mnie widać, jakby trochę poprawiło mi się samopoczucie, choć do końca mu nie wierzyłem.
- Nie byłoby. - Usiadł na krawędzi łóżka, na którym siedziałem.
- Ale skoro obchodził cię mój los, to czemu chciałeś żeby zabolały mnie twoje słowa? Gdybym cię obchodził, pewnie aż tak nie zaczepiałbyś mnie na tamtej rozprawie. Poza tym z łatwością mogłeś powiedzieć, że byłem zdruzgotany faktem że jesteś geniuszem, no chyba że ignorujesz emocje ludzi tak jak Byakuya, ale wtedy nic z tego co powiedziałeś nie miało by sensu.
- Bo ja... em... - Wyraźnie nie wiedział jak odpowiedzieć na to co powiedziałem. Mocno zbledł i patrzył na mnie ze strachem w oczach, jakim cudem ktoś taki jak on, zachowuje się jak strachliwy kociak?
- Owada. - Położyłem moje dłonie na jego ramionach. - Po prostu chcę znać prawdę. Nie ważne jak bardzo będziesz się od niej wykręcał, ona nie zniknie. Co możesz stracić wyjawiając to? Mój szacunek do ciebie? Może myślisz że zacznę żałować tego że byliśmy przyjaciółmi? A może sądzisz że bezwzględnie zabiję cię gdy tylko się o tym dowiem? Co do pierwszych dwóch rzeczy, już się spełniły, a o trzecią możesz być spokojny, nigdy nie zabiłbym, nawet kogoś takiego jak ty. - Tylko trochę podkręciłem prawdę.
- Więc... kiedy byłeś miły dla mnie, robiłeś to na pokaz? - Wyglądało na to, że zdołowałem go tą pół prawdą.
- Nie do końca, to trochę skomplikowane. - Nie chciałem tego potwierdzać, ani temu zaprzeczyć.
- Oh. - Wyglądał na zmieszanego.
Chwilę siedzieliśmy w ciszy. Ja dalej trzymałem moje dłonie na jego ramionach, przy tym patrząc się na niego trochę zirytowany. On za to patrzył się w podłogę nie wiedząc co ze sobą zrobić. Widać było, że był na coś zły.
- Powiesz mi to w końcu, czy będziemy tak siedzieć do usranej śmierci? - Przerwałem ciszę, wyraźnie poirytowany.
Delikatnie podskoczył, najwyraźniej toczył wewnętrzną batalię przeciwko sobie i mu przeszkodziłem.
Wziął głęboki oddech i zaczął mówić.
- Nie jestem... prawdziwym geniuszem. - Po wypowiedzeniu tych słów, było widać że mu ulżyło. - Prawdziwa Junko Enoshima jest.
Na miejsce, mojej dotychczas pustej ekspresji, która co jakiś czas się nieznacznie zmieniała, wylądowało ogromne zaskoczenie. Odebrało mi zdolność do wydawania z siebie jakiegokolwiek dźwięku. Patrzyłem tylko na starego przyjaciela. Mimo tego, że z łatwością dało się dojść do tego co mnie tak zszokowało, trudno było mi uwierzyć w to co właśnie usłyszałem.
Mondo za to wyglądał na przynajmniej zdziwionego moją reakcją.
- Myślałem że to oczy- - Przerwał w momencie kiedy go objąłem. Czułem że kompletnie nie wiedział co zrobić w tej sytuacji, więc odwzajemnił uścisk.
Czułem jakby moje wszystkie zmartwienia zniknęły gdy tylko powiedział że nie jest geniuszem. Miałem wrażenie, że to mi ulżyło bardziej kiedy to usłyszałem niż Mondo kiedy to wypowiadał.
__________________________________
To chyba mój ulubiony rozdział i myślę że tak zostanie do końca. Nie wiem, coś w nim jest takiego... nawet nie wiem jak to określić. Mam nadzieję, że wam też się podoba, czy coś.Playlista w mediach bardzo pomogła mi w pisaniu, gdyby nie ona, pewnie siedziałabym z pisaniem do pierwszej w nocy i jeszcze nie byłabym z tego zadowolona, więc możecie jej dziękować.
CZYTASZ
[ZAKOŃCZONE] "Ostatnia rozprawa to kłamstwo!" ishimondo
FanfictionUWAGA, ZALECA SIĘ NAJPIERW ZAPOZNAĆ Z ORYGINALNĄ GRĄ PRZED PRZECZYTANIEM TEGO TWORU! Podczas pisania tej książki używałem żeńskich zaimków, z którymi już się nie utożsamiam, ładnie proszę o zwracanie się do mnie w zaimkach męskich. Niestety nie wiem...