Zgodnie z tym co usłyszałem wczoraj w nocy, Aoi poszła szukać Kyoko, a Mondo udawał chorego.
Czyli jego sekret dotyczy wyglądu. W nocy, brzmiał jakby naprawdę nie chciał ściągać czegoś, czyli prawdopodobnie to to kryło cechę o której nie wiem. Ta rzecz, może zrobić mu krzywdę gdy będzie to nosić zbyt długo. To dość dużo informacji jak na jeden raz, jednak nie na tyle bym dał radę zgadnąć co ukrywa.
Spojrzałem na Owadę, siedział na metaracu, na którym spała Hina. Pusto wpatrywał się w przestrzeń przed nim. Kołdra przykrywała mu wszystko, od ramion w dół, a on sam był zgarbiony. Nie było opcji, bym z tego się czegokolwiek domyślił.
- Wszystko w porządku? - Spytał chłopak, przerywając moje rozmyślania.
- Huh?
- Wyglądałeś na strasznie zamyślonego. Martwisz się czymś? - Zaraz po tych słowach, jakby sobie coś przypomniał. - A no tak, przepraszam, już się nie odzywam. - Spuścił wzrok na podłogę. Od razu domyśliłem się, co sobie przypomniał.
- To nie o to chodzi. W prawdzie, miałeś pełne prawo być zły. To ja zjebałem, nie powinienem był tego mówić. Poza tym ja nawet tak nie uważam. - Westchnąłem - Uznajmy, że to moja wina i przestań się za to obwiniać, dobrze?
- Co ty pierdolisz? - Krzywo na mnie spojrzał. - Ty się siebie słyszysz? Właśnie powiedziałeś, że twoje pobicie to twoja wina i chyba nie pamiętasz co powiedziałem, przed twoimi słowami. Powiedziałem, że nie żałuję nikogo komu zrobiłem krzywdę i zrobiłem to tylko dlatego, byś mi odpuścił. - Znów spuścił głowę w dół. - Wierzyłem, że nie potrzebuję pomocy i nikt nie mógłby mi pomóc, jednak to co ci zrobiłem udowadnia coś przeciwnego. To w pełni moja wina. Tak bardzo przepraszam, za wszystko co zrobiłem tamtego dnia, już nigdy nie zrobię czegoś podobnego, a jeśli znowu skrzywdzę kogoś bezpodstawnie, Hina powinna mi wymierzyć odpowiednią karę.
- Ale-
- Ugh, zamknij się. To. Nie. Twoja. Wina. Koniec, kropka. - Uniósł głos.
Zapadła cisza. Mondo patrzył się na mnie poddenerwowany, a ja na niego z lekkim strachem. Jednak złość w jego oczach dość szybko zanikła.
-... Jak wiele pamiętasz po tym jak upadłeś wtedy na podłogę? - Spytał o wiele łagodniej.
- Chyba wszystko, do momentu gdy się rozbeczałeś, wtedy urwał mi się film. Dlatego od razu wiedziałem, że żałujesz tego co zrobiłeś.
- Oh, rozumiem. Trochę mnie poniosło, sorka. - Wyglądał na zawstydzonego.
- Płacz nie jest niczym złym, wiesz? Poza tym myślałeś, że mnie zabiłeś-
- Czekaj, czy ty też słyszałeś co mówiłem? - Zkrył twarz rękami. - Uuu... - Był okropnie speszony, aż sam nie wiedziałem co powiedzieć.
Usiadłem tuż obok niego. Chwilę myślałem nad tym co zrobić by przestał o tym myśleć. Spojrzałem na jego włosy i wpadłem na pomysł. Rozpuściłem je i zacząłem rozczesywać palcami, przez brak szczotki i grzebienia. Były niezwykle zadbane i przyjemne w dotyku.
- Masz naprawdę ładne włosy. - Rzuciłem.
- Co ty tak właściwie robisz? - Jego głos był stłumiony przez jego ręce.
- Nie mam pojęcia, a przeszkadza ci to?
- Nie, tak myślę. - Odkrył twarz. chyba trochę poprawił mu się humor.
Ja tylko się trochę uśmiechnąłem i kontynuowałem to co robiłem.
- Możesz mi odpowiedzieć na jedno pytanie? - Spytał chłopak.
- Jasne, o co chodzi?
- Czuję, że się stresujesz. Od tamtego wydarzenia, zawsze kiedy ze mną przebywasz jesteś nerwowy. Czy ty się mnie boisz? Znaczy, nie dziwię się, ale chcę to potwierdzić.
- Nie, w żadnym wypadku! - Byłem zdziwiony faktem, że to zauważył, ba nawet ja tego nie widziałem przez większość czasu. - Widzisz, nie boję się ciebie, boję się że ja powiem coś głupiego i to cię wkurzy. To dość mocna różnica, bo siebie mogę kontrolować.
- Oh, przepraszam. To ja powinienem się pilnować, nie ty. Jesteś niepotrzebnie zestresowany przeze mnie. - Znów stracił humor.
- Nic się nie stało, jestem do tego przyzwyczajony. Tak często to czułem wcześniej, że prawie nie zauważam, że jestem zestresowany.
- Co masz na myśli mówiąc "jestem do tego przyzwyczajony"? - Zmienił ton głosu na zmartwiony.
- Wiesz, od małego moi rodzice kładli u mnie nacisk na naukę i... tylko naukę. Jeśli czegoś nie potrafiłem, krzyczeli na mnie, jednak nigdy nie podnieśli na mnie ręki. Pewnie dlatego, że nienawidziłem gdy ktoś na mnie krzyczał do tego stopnia, że to zwyczajnie wystarczało. Uczyłem się wszystkiego na pamięć pod presją krzyków rodziców. Później, moi rodzice stopniowo przestawali się mną interesować, jednak został mi nawyk ciągłego uczenia się i do tego dowiedziałem się o długu, który moja rodzina musi spłacić przez mojego dziadka. Naprawdę chciałem pomóc to spłacać, więc łapałem się pierwszych lepszych prac dorywczych. Przez to nigdy nie miałem czasu na jakąkolwiek rozrywkę i jakichkolwiek przyjaciół. Oh, sorka trochę się rozgadałem.
- ... To dość dużo wyjaśnia.
_______________
Na nowej okładce jest coś zapisane. Jeśli komukolwiek uda się ogarnąć, co jest tam napisane to dostanie ode mnie specialną nagrodę.
CZYTASZ
[ZAKOŃCZONE] "Ostatnia rozprawa to kłamstwo!" ishimondo
FanfictionUWAGA, ZALECA SIĘ NAJPIERW ZAPOZNAĆ Z ORYGINALNĄ GRĄ PRZED PRZECZYTANIEM TEGO TWORU! Podczas pisania tej książki używałem żeńskich zaimków, z którymi już się nie utożsamiam, ładnie proszę o zwracanie się do mnie w zaimkach męskich. Niestety nie wiem...