Trochę później odzyskałem świadomość. Rozejrzałem się trochę. Wyglądało na to, że leżałem na kanapie w salonie. Ból w okolicach brzucha nie ustąpił, a w ustach czułem obrzydliwy posmak krwi, jednak żyłem. Chciałem przepłukać usta i ogólnie się ogarnąć. Z trudem wstałem z łóżka i spostrzegłem Mondo. Chłopak znajdował się na podłodze, tuż obok sofy i chyba spał. Na razie nie miałem ochoty jakkolwiek z nim interagować.
Wyszedłem z salonu i skierowałem się w stronę łazienki. Po drodze, w przedpokoju zobaczyłem kałużę krwi, mojej krwi. Postanowiłem, że sprzątnę to gdy się ogarnę.
Wchodząc do łazienki włączyłem światło i zakluczyłem drzwi. Patrzyłem się w lustro, opierając się o umywalkę. Nie zobaczyłem nic odbiegającjego od normy. Przepłukałem jamę ustną parę razy i umyłem twarz. Udało mi częściowo pozbyć posmaku krwi z ust.
Usiadłem na krawędzi wanny, zakrywając twarz dłońmi. Przez tą całą sytuację, przekonałem się jak bardzo nie chcę umierać i boję się śmierci. Również bałem się Mondo, wcześniej już wiedziałem co może zrobić pod wpływem emocji, ale nie przekonałem się o tym na własnej skórze, ale w sumie sam byłem sobie winny. Mam nauczkę na przyszłość, żeby myśleć zanim powiem mu cokolwiek.
Nagle usłyszałem pukanie do drzwi.
- Jesteś tam? - Spytał chłopak, w momencie gdy usłyszałem jego głos na chwilę serce przestało mi bić.
- Tak, idź sobie, proszę. - Nie miałem ochoty z nic rozmawiać. Za bardzo bałem się, że palnę jakąś głupotę i dostanę powtórkę z pobicia.
- Nie potrzebujesz czegoś?
- Nie pojmujesz, że nie? Daj mi spokój i nie odzywaj się do mnie. - Trochę podniosłem głos.
Chyba wreszcie zrozumiał, że nie chcę jego towarzystwa i nie słyszałem go już do końca dnia.
Postanowiłem zostać w łazience. Chciałem uniknąć jakiegokolwiek kontaktu z moim oprawcą, bo tak bardzo bałem się, że znowu zrobi mi krzywdę.
Przez jakąś godzinę siedziałem skulony w kącie, nie wiedząc co robić dalej. Nagle ogarnąłem, że mam swoją komórkę w kieszeni. Nie mając co innego do roboty, zacząłem dzwonić do Aoi. Za zaledwie trzecim razem udało mi się z nią połączyć.
- Taka! Tak bardzo przepraszam, że nie mogłam wcześniej odebrać. - Wręcz podskoczyłem gdy usłyszałem jej głos.
- Aoi, czy wszystko u was w porządku? - Byłem bliski płaczu, bo to że odebrała, zaprzeczyło teorii o zdradzie.
- Nie do końca, wszyscy rozdzieliliśmy się i mieliśmy się spotkać w jednym miejscu, jednak nikt poza mną nie przyszedł. Myślę, że mogą być ranni, ja sama jestem, jednak nie jakoś poważnie. Jak ty się trzymasz?
- Siedzę zamknięty w łazience. Boję się, że coś mi się stanie. Proszę wróć do mnie i razem poszukamy innych.
- Czy to robota Mondo? Uduszę go jeśli coś ci zrobił. Obiecuję, że wrócę i uchonię cię przed tym psychopatą.
- To trochę bardziej skomplikowane, niż ci się wydaje, opowiem o wszystkim gdy wrócisz.
- Zrobię to tak szybko jak tylko potrafię, koleś już nigdy cię nie skrzywdzi, obiecuję. - Powiedziała, po czym się rozłączyła.
- Już nikt mnie nie skrzywdzi. - Powiedziałem sam do siebie, uśmiechając się.
Po czym usłyszałem oddalające się kroki. . .
CZYTASZ
[ZAKOŃCZONE] "Ostatnia rozprawa to kłamstwo!" ishimondo
FanfictionUWAGA, ZALECA SIĘ NAJPIERW ZAPOZNAĆ Z ORYGINALNĄ GRĄ PRZED PRZECZYTANIEM TEGO TWORU! Podczas pisania tej książki używałem żeńskich zaimków, z którymi już się nie utożsamiam, ładnie proszę o zwracanie się do mnie w zaimkach męskich. Niestety nie wiem...