Po na oko dwóch godzinach, Mondo był już w miarę wypoczęty, jednak Naegi dalej się nie wybudził.
- No cóż ktoś będzie musiał go nosić - powiedziała Kyoko.
- Ja mogę to zrobić - zgłosił się Owada.
- Nie dasz rady nosić go nawet połowy... - zaprotestowała Aoi.
- Chcę. To. Zrobić. - powiedział stanowczym i również trochę przerażającym tonem.
- Ta, cokolwiek, rób co chcesz - odpuściła Hina. Byłem pewien, że się go nie przestraszyła, więc musiała mieć zgoła inny motyw, by odpuścić.
Mondo z trudem wziął rannego na barana i wreszcie mogliśmy ruszyć w stronę miejsca pobytu Toko oraz Byakuyi. Droga częściowo prowadziła przez las, więc chwilowo nie musieliśmy się użerać z monokumami.
- Eh, szczerze nie chcę mi się po nich iść. Ta dwójka to najbardziej wkurzające osoby jakie poznałam w życiu - zaczęła narzekać Hina. - No i jeszcze jest szansa, że nie będą chcieli współpracować i po prostu pójdziemy taki kawał drogi po nic.
- Miejmy nadzieję, że Makoto się obudzi na tyle szybko by móc przemówić Togamiemu do rozsądku. Ostatnimi czasy tylko on potrafił go ogarnąć. - powiedziała Kyoko, co chwilę zerkając na nieprzytomnego chłopaka.
- Ta, może miejmy nadzieję, że w ogóle się obudzi - wtrącił Mondo.
- Nawet tak nie mów! On tylko wderzył w drzewo, nie ma opcji, że zdechłby od czegoś takiego - uniosła się Hina.
- Czy on na prawdę... strącił przytomność, bo uderzył się w drzewo? - spytałem z zawiedzeniem.
- Z jego szczęściem wszystko jest możliwe - powiedziała równie zawiedzona Kyoko.
W tym momencie odłączyłem się od rozmowy, by zostać pochłonięty przez różne myśli. Zastanawiałem się nad tym dlaczego Owada tak bardzo chciał taszczyć Naegiego. Wcześniej jakoś bardzo go nie lubił, ba nawet go uderzył gdy rozpoczęła się zabójcza gra. A może źle myślę? Może chodzi o coś przeciwnego? W taki wypadku, czułby do niego nienawiść, ale dlaczego? Oboje mieli raczej neutralną relację, pomijając incydent z tym uderzeniem, sam Naegi pewnie już o tym zapomniał.
Nie miałem pojęcia co chciał osiągnąć Mondo i choć chciałem wieżyć, że nic złego, wolałem być czujny i raczej nie zostawiać Naegiego samego z nim.- Nad czym znowu tyle myślisz? - spytała Hina.
- Nic istotnego, przynajmniej na razie - westchnąłem.
- Jeśli coś nie jest ważne nie powinieneś się nad tym zastanawiać. Poza tym ostatnio, nic tylko nad czymś myślisz. Dumasz nie wiadomo ile nad niewiadomo czym.
- Mam taki nawyk, nie za bardzo nad tym panuję. No i końcowo, to nic złego, nikogo tym nie krzywdę, więc gdzie widzisz problem?
- Nie nie, po prostu gdy jesteś zamyślony, wyglądasz na zmartwionego, a tego bardzo nie lubię - zaśmiała się nerwowo.
- Oh, rozumiem. W takim razie ograniczę to do minimum, dobrze? - kątem oka dostrzegłem Mondo. Z nienawiścią patrzył się na niczego winną Aoi. Nie rozumiałem dlaczego, wcześniej w miarę próbowali się ze sobą porozumieć i wszystko było jak na nich, w porządku.- No i znowu to robisz - uderzyła mnie w tył głowy.
- Ta, sorka. . .
CZYTASZ
[ZAKOŃCZONE] "Ostatnia rozprawa to kłamstwo!" ishimondo
أدب الهواةUWAGA, ZALECA SIĘ NAJPIERW ZAPOZNAĆ Z ORYGINALNĄ GRĄ PRZED PRZECZYTANIEM TEGO TWORU! Podczas pisania tej książki używałem żeńskich zaimków, z którymi już się nie utożsamiam, ładnie proszę o zwracanie się do mnie w zaimkach męskich. Niestety nie wiem...