30 /prawdziwe zakończenie/

109 8 21
                                    

Jestem do dupy w pocieszaniu innych, wiesz? - powiedziałem po chwili ciszy.

- Mi to wystarcza, no i nie oczekuję od ciebie nie wiadomo czego - odepchnął mnie od siebie. - Dosyć użalania się nad sobą - wytarł oczy swoją ręką.

- W takim razie, mógłbyś mi powiedzieć co działo się między twoim związaniem a... teraz?

- Nie pamiętasz? - wyglądał na ździwionego.

- Tak, nie mam pojęcia co się wtedy działo, próbowałem sobie przypomnieć, jednak kompletnie nic nie pamiętam.

- Więc... po tym weszliśmy do chyba jedynego budynku w całej ruinie. Byliśmy przekonani, że to właśnie tam znajdują się nasi poszukiwani, jednak budowla była całkowicie pusta. Gdy mieliśmy już wychodzić, całe pomieszczenie wypełniło się jakimś gazem. Ktoś nas tu pyrzywlekł wbrew naszej woli. Resztę już wiesz.

- Dalej nic sobie nie przypominam, ale może to działanie tego gazu na mnie.

- Może, ja z biologii i chemii jestem słaby, więc ci nic na ten temat wartościowego nie powiem - wzruszył ramionami.

- Końcowo, to nie ważne - westchnąłem. - Przez tą rozmowę praktycznie zapomniałem w jakiej sytuacji się teraz znajdujemy. Musimy jak się stąd wydostać.

- Dasz radę iść?

- Wątpię, może zostańmy jeszcze chwilę? Jest szansa, że chodziaż trochę będzie mi lepiej.

- Jak uważasz - wstał i podszedł do metalowych drzwi. Parę razy pociągnął za klamkę. - Czyli teraz przynajmniej jesteśmy pewni, że jesteśmy uwięzieni - westchnął.

Chodził jeszcze chwilę po pokoju szukając jakiegokolwiek wyjścia, jednak bez skutku. Widać było nie małą frustrację na jego twarzy.

- Nie ma szans stąd uciec - powiedział zmartwiony, siadając obok mnie.

- Nie martw się na zapas, napewno będziemy mieli szansę na ucieczkę - położyłem moją dłoń na jego ramieniu.

- Ish...

Przerwały mu otwierające się drzwi, a w nich dziwnie znajomy chłopak. Miał białe, trochę rozczochrane włosy. Był ubrany w czarną kurtkę, pod nią sweter w zielono-czerwone paski, miał na sobie czarne dżinsowe spodnie, na jednej ręce miał rękawice również w paski, a na szyi miał coś w stylu metalowej obroży z której zwisał łańcuch.

- Czyżbym w czymś przeszkodził? - spytał spokojnym tonem.

- Kim ty...? - moje pytanie zostało przerwane.

- Nagito Komaeda z klasy 77 w Hopes Peak. Dostał się do szkoły poprzez coroczną loterię i obecnie jest pozostałością rozpaczy - powiedział Mondo, niezbyt zadowolony widokiem biało-włosego.

- Oh, więc mnie znasz. Przynajmniej nie będę musiał się przedstawiać - powiedział trochę zakłopotany.

- Skąd ty go znasz? - zwróciłem się do Owady.

- Junko o nim wspominała - wzruszył ramionami. - Wspominała również, że ma nieźle nasrane w głowie - powiedział trochę ciszej, tak bym tylko ja usłyszał.

- Więc moja miłość odwzajemniam me uczucia! - Komaeda był pełen euforii, mówiąc to. Widocznie usłyszał to co mówił Mondo.

- Huh? - byłem zmieszany jego reakcją.

- Nienawidzi jej i kocha, w tym samym czasie - powiedział jeszcze ciszej by mieć pewność, że tym razem go nie usłyszy. - Nie ważne, czego od nas chcesz? - zwrócił się do Nagito.

[ZAKOŃCZONE] "Ostatnia rozprawa to kłamstwo!" ishimondoOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz