Część 2

233 21 2
                                    

-Ann,pozwól do nas.

,,Dobra juź nie żyję'' - Myślała Ann,po czym usiadła przy stole. Czuła się jak w sądzie. Chłopak jej matki trzymał dziadek do orzechów i łamał skorupkę orzecha. Ann ten dźwięk sie nie podobał,dlatego robiła skrzywioną minę,ale jemu sprawiało to przyjemność. Widać było to po jego paskudnej twarzy. Chociaż był o parę lat młodszy od jej matki. Gdy przeżuł i połknął orzecha,zaczął rozmowę.

-Masz mnie i twojej matce coś do powiedzenia?
-Nie,absolutnie nic.
-Przyznaj się teraz dopóki jestem miły.
-Po twojej mordzie tego niewidać.
-Ann!!! Jak ty się odzywasz. - Odezwała się mama,ale Ann z ojczymem nadal żarli się jak psy.
-Nie igraj ze mną,powinnaś mi dziekować,ze masz co jeść i gdzie mieszkać, a ty tak warczysz na mnie. Co zrobiłaś z tymi pieniędzmi! Gadaj!
-Ile razy mam powtarzać,że nie wziełam tych pieniędzy! Nigdy mi nie uwierzysz,bo mnie nienawidzisz. - Chciała wstać ale tyran złapał ją mocno za ramię,i rzucił na krzesło.

- Mark co ty do cholery jej robisz! - Chyba pierwszy raz mama Ann stawiła się za nią.

- Pozwól,że ja zajmę się tą sprawą,nie wtrącaj się! - Przesłał swojej partnerce groźne spojrzenie.

-Jeszcze jednan taka akcja Ann,a pożałujesz! -Wyszedł z domu.

Ann poszła do pokoju,była wystraszona,ale jej matka nawet nie spytała się czy wszystko w porządku. Siedziała w strachu jeszczę chwilę,aż sięgneła po swoją ulubioną lekturę. Czytała do późnych godzin nocnych. Aż zasneła na siedząco.

To skomplikowane.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz