- Wychodzę.! - Krzykneła mama. Oznaczało to,że dom jest całkowicie pusty. Coś pchneło Ann by poszła do garażu. Królestwa Marka,przesiadywał tam godzinami,i nie kazał tam nikomu zaglądać. Poszła,chciała otworzyć drzwi ale były zamknięte na klucz.
-Cholera,gdzie ten paszczór trzyma klucz.
Udała się do sypialni,przeglądała szafki i szafeczki,szufladki i pudełeczka. Na marnę. Spojrzała pod łóżko,było tam pudełko,bez wachania sięgneła po nie. Otworzyła. Nigdy nie spodziewała się co tam ujrzy. Były to zdjęcia,robione z urycia. ,, Bawi sie w detektywa,spryciaż" - Pomyślała.
Przeglądała ostrożnie,by nie zorientował się,że ktoś to ruszał. Jedno zdjęcie przykuło jej uwagę. Był tam John i jego ojciec.
- Co tu jest grane!? - Powiedziała i szybko zamkneła szkatułkę i wsuneła ją na swoje miejsce. Znalazła klucz pod materacem łóżka. Powoli podeszła do drzwi garażu. Przekręciła klucz i weszła do chłodnego betonowego pomieszczenia. Na pozór wygłądało zwyczajnie. Na półkach narzędzia, ślady oleju na betonie. Ann, przeszukiwała kolejno szafki,które mogły by coś ukrywać. W jednej z nich znalazła malutki sejf.
,,Ciekawe skąd wezmę kod." - Mówiła sobię w głowie,szukając na blatach jakiś kartek z kodem. Po nieudanych poszukiwaniach kodu,usiadlą na betonie i kręciła zawieszką od klucza. W myślach analizowała powieść detektywistyczną,którą czytała. ,, Mr. Moon znalazł jeden z dowodów na zawieszcze od klucza właśnie,czemu by nie sprawdzić'' - Chwyciła za zawieszkę i dokładnie przeglądała każdą jej krawędź. Zawieszka z małym samochodzikiem nie okazała się pomocna. Ann,wkurzona,że jedna nie uda jej sie dowiedzieć co jest w tym sejfie,rzuciła klucz. Ku jej zdziwieniu zawieszka z malutkim Lamborgini rozpadła się na dwie części,z których wypadła karteczka.
-Tak,tak! Mam kod - Ucieszyła się i wyjręciła go na kuleczce sejfu. Powoli otworzyła sejf,była trochę rozczarowana bo leżała tam tylko stara szmata. Chwyciła ją i poczuła,że coś jest w niej zawinięte. ,,Mam nadzieję,że to nie to co myślę'' - Powiedziała sobię to w głowie. Ale nie myliła się był to pistolet. Niezdążyła się mu nawet przyjrzeć,a już musiała go chować bo słyszała,że ktoś podjeżdża pod bramę.
- O ja pierdole - Wyszeptała,u zgarneła klucz z zawieszką z podłogi. Zamkneła starannie drzwi i włożyła klucz na miejsce. Ledwo co zdąrzyła przez te kule. Poszła do swojego pokoju i usiadła jak gdyby nigdy nic. W głowie miała burzę i strach. Bo nie była pewna czy czegoś nie zostawiła,schowała. Żeby się odstresować sięgneła po książkę.
CZYTASZ
To skomplikowane.
Teen Fiction,,Popatrzeli na siebie troszeczkę skrępowani całą sytuacją. [..] tylko przysunął się bliżej twarzy Ann i złożył na jej wargach nieśmiały pocałunek."