Część 9

176 23 1
                                    

Nie było go tydzień w szkole. W piątkowy wieczór Ann otrzymała sms:
Cześć wpadniesz do mnie? Musze z tobą pogadać.

To była wiadomość od Johna. Ann zgodziła się.  10miniut później była już pod jego drzwiami. Zadzwoniła dzwonkiem do drzwi. Otworzył jej Tom.

-Czeeść! Znowu się widzimy. - powiedział uśmiechnięty od ucha do ucha Tom.

- O.. Cześć - Odpowiedziała Ann zagarniając włosy do tyłu.

- Wejdź, i daj płaszczyk. - Odsunął się i zaprosił gestem do środka,po czym zdjął jej płaszczyk i zaprowadził do salonu.Odgarnął ciuchy z kanapy i usiadł zapraszając ją bym też usiadła.
-A gdzie jest John jeśli mogę wiedzieć?
- John no tak.. Poszedł do sklepu po coś do picia.
-Aa okej.. Haha a wy sami w domu?
-Tak, matka z ojcem wzieli urlop i pojechali za granicę.
-Fajnie,fajnie -Ann czuła się trochę skrępowana bo dosyć,że rozmawiał z nią starszy chłopak i był dla niej miły, no i przystojny. To jeszcze nie wiedziała gdzie jest jej ukochany John.

-Przepraszam,że spytam, ale ile masz lat? - Spytała zaciekawiona.

- 20 a ty masz tyle ile mój brat.. 17?
- Tak.. Ale już niedługo moja 18, bardzo się cieszę.

- John już ma impreze zaplanowaną, może chce cię zaprosić.
-Może,może - Uśmiechneła się do niego. Nagle oboje uśłyszeli trzaśnięcie drzwiami z góry. Czekając chwile ujrzała schodzącego po schodach Johna.

-Alee.. - Chciała powiedzieć w stronę Toma wyrzuty jakie miała,że jej nie powiedział,że John jest w domu ale przerwał jej.
-Alee się zgraliście, twoja koleżanka przed chwilą przyszła idźcie do góry - Chłopak puścił oczko Ann i zniknął za drzwiami do kuchni. Ann przez chwile była zdezorientowana. Udała się za Johnem do jego pokoju. Usiedli na jego łóżku jak poprzednim razem. Złapał ją za rękę i spojrzał Ann w oczy.

-Ann chciałbym byś przyszła na moją osiemnastkę ale...

-Tak pewnie - Powiedziała przerywając mu. Triche było jej głupio,że tak wyskoczyła z tym, ale emocje wzieły górę. Ale on tylko spojrzał się na nią i uśmiechnął.

-Ale nie jako koleżankę.

Serce zabiło jej mocniej i mocniej i mocniej. Myślała, że zaraz jej wyskoczy.
-Tylko jako ktoś więcej niż koleżanka.. Rozumiesz o co mi chodzi.!?

Kiwnełam głową,maskując uśmiech.
-Bo bardzo mi się podobasz i chciałbym się spytać czy nie chciałabyś być ze mną. - Wyglądał na bardzo zawstydzonego.

A Ann zabrakło słów.

- T .. Tak - Wypowiadając te słowa John natychmiast ją pocałował. Ann była troszeczkę z szokowana ale oddała się chwili. Mogło być tak pięknie gdyby nie to,że Tom otworzył gwałtownie drzwi by oznajmić Johnowi,że wyjeżdża na impreze. John się trochę wkurzył i zamknął za nim drzwi. Siedziała tak wtulona w niego do późnej godziny, rozmawiali i okazywali sobie czułość. Gdy nagle zadzwonił telefon Ann, to mama martwiła się. Ann odebrała, a po zakończonej rozmowie ubrała się i wyszła, czule żegnając się z Johnem. Szła do domu uśmiechnięta,troszeczke niedowierzała co się wydarzyło. Przychodząc do domu idrazu przytuliła mamę.
-Ann ,jeśli juź jesteś muszę ci coś powiedzieć.

Mark stanął obok niej.

-Tak? Spytała się.

- Bierzemy ślub.

Mama Ann złapała Marka za rękę. I spojrzała się na reakcje córki.

Ann zaniemówiła.



To skomplikowane.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz