Mineły 2 tygodnie. Rozpoczeły się wakacje. Ann nie była z tego powodu szczęśliwa, od czasu przwczytania listu zamkneła się w sobię,nie odzywała się nawet do Kate. Dokładała jej się do codziennych wydatków ponieważ z nią mieszkała,tylko wtedy zamieniały ze sobą parę zdań. Ann nie chciała w taki piękny letni dzień,siedzieć w domu. Wyszła na powietrze i wzieła głęboki wdech. Oczy miała opuchnięte od ciągłego nocnego płaczu w poduszkę. Przechadzała się po miejscowości i podziwiała ludzi śpieszących się do pracy. Ona nigdzie się spieszyła,więc wolno stawiała kroki na rozgrzanym promieniami słońca chodniku. Przechodziła obok szpitala gdzie dwa tygodnie temu złożyła wizytę,co prawda była ciekawa czy John już wyszedł, lecz nie chciała tam wchodzić. Szczęście jej dopisało chociaż może nie dokońca. Ze szpitala wyjechał wózek inwalicki z John'em.
Gdy chłopak ujrzał dziewczynę,automatycznie wstał i podbiegł do niej łapiąc się za głowę. Ann odwróciła głowę i ruszyła przed siebie. Za chwilę poczuła ciepłą dłoń łapiącą ją za nadgarstek.
-Ann! Czekaj.!
Ann tylko spojrzała się na niego z żalem w oczach.
-Wiem,że wiesz wszystko o tym zakładzie. Ale to było nie prawdą. Bo ja ten zakład zerwałem bo się w tobie na poważnie zakochałem.
Ann, gryzła się w język by się na niego nie wydrzeć.
-Wiem,że to było okropne z mojej strony. I cię przepraszam z całego serca. A co do Paulin.. Badania wykazały,że wrzuciła mi coś do drinka,wiem,że to dziwnie brzmi,ale tak było.
John uklęknął przed nią na chodniku łapiąc ją za rękę i patrząc w jej błyszczące oczka. Ann tylko pogłaskała go po policzku i ukucneła na przeciwko ukochanego.
-John - Powiedziała odgarniając swoje blond włosy do tyłu. - Za bardzo mnie skrzywdziłeś, bym mogła ci to wybaczyć .
Na sam koniec złożyła na jego policzku chłodny pocaunek,po czym wstała i ruszyła tam gdzie ją nogi poniosły. John nadal klękający na chodniku, patrzył jak jego miłość odchodzi. Gdy Ann znikneła za zakrętem, oparła się o pobliskie drzewo zsuwając się na ziemię i rycząc jak dziecko. Usłyszała dźwięk wydobywający się z jej kieszeni. Odebrała połączenie od nieznajomego numeru.
-Tak? - Spytała ocierając rękawem oczy.-Ann, proszę cię spotkajmy się!
-Tom to ty?
-Tak to ja, proszę bądź za godzinę w parku.
-Ale ja nie mam humoru Tom
-Proszę Ann, to ważne.
-No dobrze.Już trochę szybszym tempem podążała do miejsca gdzie była umówiona. Idealnie godzinę po telefonie od Tom'a podążała ścieżką po parku. W oddali zobaczyła znajomą sylwetkę. Po chwili znalazła się na przeciwko Tom'a. Chłopak z zaciekawieniem przyglądał się jej twarzy.
-Ann! Płakałaś? -Powiedział-Nie. - Odpowiedziała Ann odwracając głowę.
-Kłamiesz! - Jego ręka znalazła się na policzku dziewczyny. -Spójrz na mnie
Ann powoli skierowała wzrok na twarz Tom'a.
- O czym chciałeś ze mną porozmawiać.?
Ręka chłopaka zrobiła się lodowata a jego wzrok skierowany był na jezioro. Chłopak odsunął się od Ann i stanął przodem do jeziora. Wyglądał na bardzo zdenerwowanego. Coś go dręczyło. Ann było źle, gdy widziała,że Tom'a coś trapi. Podeszła do niego niepewnym krokiem. Staneła na przeciwko niego i mocno go objeła. Czuła jakby jej i jego serce biły coraz szybciej i mocniej. Tom objął Ann rękoma i z kamienną twarzą wpatrywał się w horyzont. Pomarańczowo-Czerwone Słońce chowało się w wodzie. Ann wtulona w Tom'a nie mogła skupić myśli. Myślała o tym, czy traktuje Tom'a jak przyjaciela czy jako kogoś więcej. Ale niezapominała o Johnie,który nadal był dla niej ważny.
-Ann.
-Tak?
-Kocham Cię.W Ann trafiło to jak grom z jasnego nieba. Jej ręce zaczeł robić się lodowate a nogi drżeć. Zabrakło jej słów. Sama nie wiedziała co do niego czuje i co ma mu odpowiedziec. Odsuneła się od niego by spojrzeć mu w twarz. Jego wzrok nadal skierowany był w kierunku jeziora. Nagle gwałtownie skierował się na Ann.
-Powiedz coś, proszę. - Powiedział do niej cicho.
- A - Ale nie wiem co.
Chłopak, odwrócił się i zaczynał zmierzać wzdłóż ścieżki. Ann była zdenerowana. Gdy tak patrzyła jak chłopak odchodzi, coś ją szarpnęło i podbiegła za nim.
-Tom, proszę poczekaj.
Odwrócił się. Ann złapała go za rękę. I spojrzała na niego. Jego twarz była tak przyciągająca spojrzenie,że trudno jej było nie spojrzeć w jego piękne oczy. Chłopak nie wytrzymał. Chwycił w dłonie twarz Ann i przyciągnął do swojej twarz. Przesłał jej namiętny pocałunek. Po czym puścił jej twarz i powiedział.
-Zapomnij o tym co ci powiedziałem.I poszedł w swoim kierunku. Ann stała tak patrząc jak odchodzi. Była cała w dreszczach. Nie mogla się ruszyć. Nie mogła wygonić myśli o Tom'ie. Miała tylko nadzieję,że go niczym nie skrzywdziła. Uśmiechneła się tylko, gdy maleńka łezka szczęścia spłyneła po jej policzku.
CZYTASZ
To skomplikowane.
Teen Fiction,,Popatrzeli na siebie troszeczkę skrępowani całą sytuacją. [..] tylko przysunął się bliżej twarzy Ann i złożył na jej wargach nieśmiały pocałunek."