DZIĘKUJĘ ZA 20K !!! KOCHAM WAS MOCNOO.
Stwierdziłam że bitwę o Hogwart "rozdwoję" na dwa rozdziały i epilog + podziękowania <3
Teraz już nic nie będzie takie samo.
Szafka otworzyła się a z niej wyszła Bella, Greyback i inni dosyć znani śmierciożercy. Razem z Draco uciekliśmy szybko żeby tylko nie być z nimi. Kierowaliśmy się na wieżę astronimiczną bo tam miał umrzeć Dumbledore. Chociaż byliśmy po dobrej stronie tak czy siak Dumbledore umarł by dzisiaj jak nie z naszych rąk to przypadkowego innego śmierciożercy, nie było wyboru.
Szliśmy na prawdę szybkim krokiem bo chcieliśmy mieć to już za sobą. Dlatego po jakiś 6 min byliśmy na szczycie wieży. Słyszeliśmy jak Dumbledore z kimś rozmawia, to pewnie Harry bo mieli szukać tych horkruksów.
- Amelia, Draco - jak miło was tu widzieć - zaczął Dumbledore
- Rozumiem, że przyszliście tutaj w jednym celu - powiedział Dumbledore
- Ty już dobrze wiesz w jakim - powiedział Draco
- Słuchajcie, ja wiem że dzisiaj przyjdzie mój czas ale nie musicie tego robić - powiedział Dumbledore
- Musimy, zostałem wybrany - powiedział Draco i razem z nim odsłoniliśmy lewe przedramię w celu pokazania tego obrzydliwego mrocznego znaku. Tak, dla mnie w tym momencie jest obrzydliwy.
- W tam razie ułatwię wam to - powiedział Dumbledore po czym wyciągnął różdżkę i chciał do nas celować lecz Draco był szybszy.
- Expelliarmus! - krzyknął Draco i różdżka Dumbledore wylądowała na płytkach
- Świetnie - powiedział Starzec
- Draco ja wiem że nie chcesz tego robić, daj sobie pomóc- powiedział dyrektor
- Nie potrzebuje twojej pomocy - głos mu się załamywał lecz mówił dalej - Jeszcze nie dociera?! Muszę to zrobić, muszę cię zabić bo inaczej on zabije mnie - dodał ciszej, moje serce krajało się na małe kawałeczki jak słyszałam tą bezradność w głosie mojego chłopaka.
- Dra- urwał profesor bo na wieże wszedł Snape
- Severusie - zaczął Dumbledore
- Severusie, proszę
- Avada Kedavra! - powiedział ze spokojem Snape
Nie mogłam na to patrzeć właśnie na moich oczach zmarł czarodziej, co prawda wiedziałam że to się stanie ale nie byłam na to przygotowana psychicznie. Wtuliłam się w Dracona a on obiął mnie w talii. Nie staliśmy tak długo bo Bella natychmiastowo wyczarowała znak śmierciożerców na niebie to był znak rozpoczęcia wojny, od razu każdy wiedział że ktoś ważny zmarł.
Snape kazał nam zejść z wieży razem z innymi. Po drodze walczyliśmy z innymi, oczywiście ze śmierciożercami bo byliśmy po dobrej stronie. Widziałam w oddali jak Zakon dzielnie walczy a my udaliśmy się do chatki Hagrida. Bella podpaliła ją i się z tego cieszyła, psychopatka jebana.
Zauważyłam Harrego jak zbilża się do nas sturchnęłam Dracona aby spojrzał się w tamtą stronę, zrobił to i również go zauważył więc czym prędzej ruszyliśmy w jego stronę. Przytuliłam chłopaka bo od razu wiedziałam że nic mu nie jest.
- Harry - powiedziałam - Gdzie Hermiona i rudy?- zapytałam
- Nie wiem ale wiem że dadzą sobie radę, wieżę w nich - powiedział
- To cudownie dobra nie mamy czasu na pogaduszki chodźmy ich poszukać i walczyć przeciwko śmierciożercą - powiedziałam
- Rozdzielmy się- powiedział Harry
- Może to dobry pomysł - powiedziałam i spojrzałam na Draco
- Nie Amelia - powiedział Draco
- Kochanie - powiedziałam i podeszłam do niego - będę bezpieczna obiecuję musimy poszukać Pansy, Blaisa i zobaczyć czy jeszcze żyją - powiedziałam
- Amelka obiecaj mi że będziesz żywa - powiedział Draco a w jego oczach widziałam ogromny ból i strach
- Obiecuję - powiedziałam i pocałowałam chłopaka z pasją jakby nie było jutra.
W końcu opanowałam się bo przecież za nami jest wojna. Rozdzieliliśmy się w swoje strony, Harry na dziedziniec i wielką salę, Draco na 5,6,7 piętro a ja miałam zająć się 2,3,4 piętrem.
Ruszyłam tam jak najprędzej różdżkę miałam cały czas naszykowaną przy sobie. Po drodze spotykałam śmierciożerców i jakie było ich zdziwienie jak trafiałam w nich zaklęciami, paru z nich powaliłam Avadą a innych jeszcze różnymi zaklęciami. Cały czas biegłam i unikałam jak tylko mogłam różnych odłamków betonu lecącego z boku, góry czy nawet z naprzeciwka. Miałam zadrapania na twarzy, rękach, nogach a na szkolnych posadzkach widniała krew lub martwe ciała. Chciało mi się wymiotować ale musiałam ratować Hogwart. Przeszukałam całe 2 i 3 piętro nic nie widziałam ani nikogo oprócz wrogów. Na 4 piętrze również nic nie widziałam miałam nadzieję, że Draco lub Harry znaleźli ich całych i zdrowych.
Nagle momentalnie zabolała mnie głowa i rozległ się głośny głos w głowie.
Dzielnie walczycie, lecz to się na nic zda. Wydajcie mi Harrego Pottera a nic wam się nie stanie.
Wydajcie mi Harrego Pottera a zostawimy Hogwart w spokoju.
Wydajcie mi Harrego Pottera a będziecie bezpieczni.
Mówił to mój ojciec. Nie trudno było go rozróżnić. Intuicja podpowiadała mi żeby iść na wielką salę dlatego tam się udałam.
Gdy dotarłam na wielkiej sali był niezły tłok. Na środku stała McGonagall z Snapem i walczyli?! Tak dokładnie a Filch wyprowadzał gdzieś ślizgonów. Zauważyłam Harrego i od razu podbiegłam do niego.
- Harry! jak dobrze że nic ci nie jest - powiedziałam
- Amelia! z tobą też dobrze jak widzę - powiedział Harry
- Tak wszystko w porządku. Widziałeś Draco? - zapytałam
- Przykro mi ale nie - powiedział
- A gdzie Filch prowadzi ślizgonów? - zadawałam kolejne pytanie po pytaniu
- Do lochów - powiedział
- Co! Muszę ich wszystkich ratować ! I właściwie dlaczego tam idą? - zapytałam znów
- Słyszałaś ten głos na pewno to potem Astoria zaczęła drzeć się na całą salę że mają mnie łapać - powiedział
- I dlatego McGonagall walczyła ze Snapem?
- Tak
- Dobrze Harry bądź bezpieczny ja idę szukać Draco - powiedziałam i oddaliłam się w stronę lochów.
ROZDZIAŁ NIE SPRAWDZONY
JEST TO PIERWSZA CZĘŚĆ BITWY O HOGWART
WIDZIMY SIĘ ZA TYDZIEŃ ! <3
LOVE U
CZYTASZ
Dark Princess || Draco Malfoy
FanfictionAmelia Delphi Riddle. 16 letnia dziewczyna która uczyła się w szkole w Beauxbatons jest na 6 roku nauki. Jest skrywaną córką Lorda Voldemorta i Bellatrix Lestrange. W szkole ukrywa się pod nazwiskiem Devis i również nie przyznaje się do swoich rodzi...