Pansmione (1/2)

203 8 2
                                    

"Urodziny (1/2)"


Pansy i Hermiona są w związku

Pov. Pansy

- Właśnie, kupiłaś już coś na urodziny Hermiony?- spytał mnie Harry, z którym przechadzałam się po parku

- Jeszcze nie. Totalnie nie mam pomysłu...

- Wiesz, że do jej urodzin zostały 3 tygodnie? Zdążysz jeszcze zorganizować imprezę? Może ci pomogę? Mogę wszystko ogarnąć. Nawet doradzę ci w sprawie prezentu. Draco też może. Zobaczysz, że we trójkę uwiniemy się z tym o wiele szybciej...- Chłopak znowu zaczął nawijać jak szalony. Skąd on bierze tyle energii i optymizmu? 

- Harry, spokojnie! To bardzo miłe, ale dam sobie radę. Trzy tygodnie to bardzo dużo.

Szatyn popatrzył na mnie nie pewnie, ale koniec końców zgodził się nie wtrącać, za co byłam mu bardzo wdzięczna. Chciałam zrobić to wszystko sama, tak jak moja dziewczyna robiła to zawsze dla mnie. 

Jednak mój przyjaciel zawsze dbał o moją i Hermiony relację. Obie byłyśmy dla niego ważne, więc myślę, że chciał dla nas jak najlepiej. Zresztą, ja robiłam to samo, jeśli chodzi o niego i Draco. Wszyscy byliśmy bliskimi przyjaciółmi. Od 6 roku na prawdę wiele zmieniło się w naszych relacjach. Z tego właśnie powodu starałam się nie mieć tego za złe Potterowi, ale niestety czasem mi się nie udawało. Jak na przykład wtedy, gdy przyszedł do mnie i Hermiony, po czym zaczął wypytywać o bardzo prywatne i intymne aspekty naszej relacji. Takie akcje to potrafi odwalić tylko on. Pamiętam, jak się wtedy zdenerwowałam. Wyrzuciłam go za drzwi i nie odzywałam do końca dnia. 

- Pansy! Słuchasz mnie wogóle?- głos idącego obok chłopaka wytrącił mnie z rozmyślań

- Przepraszam, zamyśliłam się.

- Nic nie szkodzi. Mówiłem, że Draco planuje poznać mnie ze swoimi rodzicami. Strasznie się boję, no bo co jeśli mnie nie polubią? Albo przestaną być tolerancyjni? A może to ja ich nie polubię...

I tym sposobem jego optymizm zniknął.

***

- Jeszcze trochę w lewo... o właśnie! Idealnie! Dobra, teraz trzeba sprawdzić jakiego jedzenia jeszcze nie mamy. Ron, zajmij się tym proszę!- Chodziłam wśród moich przyjaciół i kontrolowałam, jak przebiegają prace nad przyjęciem-niespodzianką dla mojej dziewczyny. Zostało nam tylko półtorej godziny, więc musiałam się pospieszyć. 

Godzinę później wszystko było gotowe. Hermiona miała być tu za 20 minut, aby rzekomo spotkać się ze mną. Niczego się nie domyślała. Rzuciłam jeszcze parę zaklęć, aby to wszystko jakoś wyglądało i zmęczona opadłam na krzesło obok Harrego.

- Wygląda cudownie. Dobrze to zaplanowałaś.- odezwał się szatyn

- Pff, a co, wątpiłeś w moje umiejętności?- udałam urażoną

- Nawet mi to przez myśl nie przeszło- roześmiał się chłopak

- Pansy! Mamy problem!- usłyszałam głos Blaise'a i zaniepokojona ruszyłam w jego kierunku

- Co się dzieje?

- Ginny napisała mi, że Hermiona jest w skrzydle szpitalnym. Nie wiem co się stało, ale lepiej idź tam do niej. 

🌱🌱🌱

Ok, wiem, nie było mnie długo.

Po pierwsze, ten rozdział będzie miał 2 części. Podzieliłam go, bo nie mam na razie czasu usiąść i pożądanie coś napisać, a chciałam wreszcie coś wstawić.

Po drugie, dlaczego mnie nie było. Nad następnym rozdziałem nie pracuję sama i pochłonęło to więcej czasu niż myślałam. Nie byłam na to przygotowana i nie miałam nic do wstawienia.

Dlatego przepraszam strasznie i dzięki za czytanie.

One Shots || HPOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz