Blairon

415 16 1
                                    

"No to po nas"

Blaise i Ron są razem

Pov. Blaise

Szedłem właśnie na eliksiry, kiedy zobaczyłem mojego chłopaka siedzącego do mnie tyłem na parapecie. Podszedłem do niego i przytuliłem od tyłu. Kiedy zrobiłem tak poraz pierwszy, chciał zacząć rzucać na mnie klątwami, bo myślał, że to ktoś obcy. Teraz na szczęście tylko popatrzył na mnie zaskoczony, a gdy spostrzegł, że to ja, uśmiechnął się uroczo. Przywitałem się z Hermioną, która siedziała obok, po czym dwójka przyjaciół wróciła do rozmowy na temat wypracowania. Siedziałem przytulony do pleców Rona i nie zwracałem uwagi na rozmowę. Po chwili Granger odeszła a rudzielec w końcu dał mi trochę upragnionej atencji.

- Hej, co jest? Wydajesz się smutny- przytulił się do mnie chłopak

- Po prostu się nie wyspałem- Jakby na potwierdzenie swoich słów ziewnąłem, a moja obecna poduszka uśmiechnęła się współczująco. Chwilę potem zadzwonił dzwonek, więc niechętnie wstałem z Rona i razem ruszyliśmy na eliksiry.

Usiadłem z moim chłopakiem w ławce, a po 5 minutach przyszedł spóźniony Snape. Wściekły nauczyciel napisał na tablicy nazwę jakiegoś eliksiru, oraz stronę z podręcznika.

- Macie 30 minut- Rzucił tylko i zasiadł przy biurku. Nikt się nie zdziwił jego zachowaniem, byliśmy już przyzwyczajeniem.

Wziąłem wszystkie potrzebne składniki i zacząłem przygotowywać eliksir. Ron tylko czytał, co mam po kolei robić. Nie był za dobry w eliksirach, więc uznaliśmy, że tak będzie bezpieczniej. Ja lubiłem ten przedmiot. Zawsze byłem z niego dobry, jak większość Ślizgonów.

Kiedyś nawet udzielałem Ronowi korepetycji z tego przedmiotu, ale zrezygnowaliśmy z tego. Zawsze siedzieliśmy nad nauką 10 minut, a potem zajmowaliśmy się innymi rzeczami. Nie miało to sensu.

Zamyśliłem się i nie zwracając uwagi na to co robię, wrzuciłem do kociołka nie pokrojone kwiaty cykorii. Ocknąłem się, kiedy z wnętrza naczynia, zaczęła wypływać niebiesko-fioletowa piana. Rudzielec stojący obok mnie, zaczął sprawdzać czy na pewno tak powinno być, zirytowany do granic możliwości Snape zaczął groźnie zmierzać w naszym kierunku, a ja stałem i patrzyłem co się właściwie stało. Zanim nietoperz zdążył wogóle się odezwać, piana eksplodowała i pokryła wszystko, i wszystkich znajdujących się w pomieszczeniu. Nie gotowe eliksiry, po kontakcie z pianą, zaczęły wybuchać tą samą substancją. Wszyscy zaczęli wybiegać z sali a Snape tylko stał i próbował nie rzucić na mnie avady.

Szybko podążyłem za innymi uczniami, którzy stali na korytarzu, otrzepując się z piany. Jedni panikowali, inni się na mnie wydzierali, a jeszcze inni śmiali się z Snape'a i mojego marnego losu. Gdy nauczyciel w miarę się uspokoił, wyszedł z sali. Mi oraz Ronowi kazał przyjść następnego dnia do jego gabinetu, reszcie uczniów kazał wrócić do dormitoriów i się umyć, a osoby, którym piana dostała się do oczu, zaprowadził do skrzydła szpitalnego. Najgorzej, że Weasleyowi też się oberwie. Kłóciłbym się oto, ale wiedziałem, że to nic nie da.

No to po nas.

- Nie martw się, może nie będzie tak źle...- Próbował pocieszyć mnie Ron, lecz gdy popatrzyłem na niego znacząco, przestał.

- Dobra, po prostu idźmy się umyć- Chłopak kiwnął głową, po czym rozeszliśmy się do swoich dormitoriów

***

Kolejna mijana osoba zabijała mnie wzrokiem. Miałem wrażenie, że zaraz oberwę jakimś zaklęciem. Większość z osób, które tak się zachowywały nawet nie były przy tym zdarzeniu. Co jak co, ale trzeba przyznać, że w Hogwarcie plotki roznoszą się błyskawicznie.

Byłem już umyty i właśnie zmierzałem ku pokojowi mojego chłopaka. Stanąłem przed obrazem Grubej Damy i wypowiedziałem hasło, które zdradził mi kiedyś Ron. Gdy wszedłem do środka, wszystkie spojrzenia znów były skierowane na mnie. To nie dlatego, że byłem Ślizgonem w pokoju Gryfonów. Do tego już przywykli. Chodziło raczej o lekcję eliksirów. Tak na prawdę to się im nie dziwiłem. Też byłbym zły.
Ignorując ich, skierowałem się do dormitorium Rona. Wszedłem nie zwracając uwagi na to, że chłopak był bez koszulki. Zamknąłem za sobą drzwi i zawiesiłem chwilę wzrok na jego nagiej klatce piersiowej. Popatrzyłem na jego czerwoną twarz i zaśmiałem się cicho. Wyglądał przeuroczo. Ron szybko założył ubranie i odwiesił ręcznik, który trzymał w rękach. Położyłem się na jego łóżku, a on zrobił to samo. Wtulił się we mnie, a ja napawałem się tym uroczym widokiem.

- Myślisz, że da nam szlaban?- przerwał ciszę rudzielec

- Mi na pewno, ty nic nie zrobiłeś i będę się z nim oto kłócił

- Nie uda ci się

- Jeszcze zobaczmy

Wiedziałem, że nie mam szans ze Snapem, ale po zastanowieniu postanowiłem nie odpuszczać tak łatwo. Przecież to była tylko i wyłącznie moja wina. To nie sprawiedliwe, że Weasleyowi też miało się oberwać. Resztę dnia i noc spędziłem z wtulonym we mnie chłopakiem. Nie mieliśmy już tego dnia lekcji, a wieczorem za dobrze rozmawiało mi się z nim rozmawiało, żebym od tak poszedł do siebie. Rozmawialiśmy chyba do 3, po czym obaj zasnęliśmy w ubraniach.

***

- Blaise! Wstawaj!- obudziło mnie jakieś szturchanie, oraz przerażony krzyk Rona

- Co się dzieje?- spytałem zaspany

- Zaspaliśmy na rozmowę z Snapem!- Na te słowa poderwałem się na nogi i zobaczyłem, że była już 13. Jak do tego doszło?!

- Cholera, masz rację!- Wybiegliśmy szybko, kierując się do gabinetu nietoperza, aby nie narazić się jeszcze bardziej. No teraz to już na pewno nie wymigamy się od szlabanu. Miejmy nadzieję, że przynajmniej na tym się skończy.

🍵🍵🍵

Tak więc to jest kolejne Blairon. Dziękuję, za wszystkie wyświetlenia i gwiazdki <3

One Shots || HPOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz