Już cały zdążyłem się u pocić, a moje dolne partie nagrzewały się do tego stopnia, że nie mogłem wytrzymać w miejscu. Nawet własne ciało przeciwko mnie.
Zamknąłem oczy, gdy wilk rozpinał moją koszulę i ściągał ze mnie resztę ubrań.
Teraz już wiedziałem, dlaczego mnie wtedy nie zjadł. Chciał bym najpierw załatwił mu potomka, a potem by mnie zabił.
Jeśli tak będzie, to sam się zabije, a mojego dziecka mu tak łatwo nie oddam, przekażę je Mary na wychowanie.
Leżałem już pod nim nagi. Nie otwierałem oczu, bo nie chciałem go widzieć. Dobry był z niego aktor, jeszcze znowu by mnie omotał i zaślepił mi prawdę.
Drżałem, gdy dotykał mojej klatki piersiowej. Lekko muskał ją palcami i wsadzał mi swoją głowę między ramie a głowę. Muskał moją szyję jak dzień wcześniej, a rękami chwycił biodra, przenosząc mnie na swoje kolana.
- Przepraszam - powiedział gdy zszedł na klatkę piersiową z pocałunkami. Złapał w dłoń mój ogonek i zaczął go ściskać, doprowadzając mnie tym do obłędu. Jęczałem mu w bark, zaciskając palce na jego ramionach. Czułem jego podniecenie pod sobą i wiedziałem, że to będzie boleć.
Mimo że czułem rozkosz, to zacząłem płakać. Byłem taki bezradny i głupi. Wszystko mi się już pomieszało, nie wiedziałem już co było kłamstwem, a co prawdą. Może wszystko było zmyślone.
Położył mnie znowu i zszedł na moje uda, pieszcząc je i jednym palcem wchodząc we mnie.
Zachłysnąłem się powietrzem i lekko spiąłem, to jednak go nie powstrzymało i wsadził we mnie drugiego palca, rozpychając moje wnętrze. Powoli poruszał nimi wewnątrz mnie i dołożył drugą rękę na mojego członka.
Zsynchronizował te ruchy i co kawałek przyśpieszał, doprowadzając mnie do szału.
Gdy byłem już na skraju, wepchnął we mnie trzeciego palca, a ja doszedłem głośno dysząc.
Usłyszałem, jak rozpina rozporek i robi sobie miejsce koło moich nóg.
Byłem przygotowany na ten ból, gdy wejdzie we mnie na siłę i zacznie mocno pchać, ale on złączył moje nogi, a ja w końcu musiałem otworzyć oczy, by wiedzieć co zamierza.
Właśnie wtedy złączył nasze usta w moim pierwszym pocałunku. Czułem w nim jego żal i emocje, a gdy to przerwał, poczułem lekką pustkę.
- Nie zrobię tego. Przepraszam jeszcze raz i mam nadzieję, że mi kiedyś wybaczysz - wepchnął swoje przyrodzenie między moje uda i zaczął się od razu poruszać. Widziałem, jak toczy bitwę ze swoją naturą. Byłem pewien, że ona chce mnie zapłodnić, a on się temu opierał.
Przyciągnął mnie bliżej i szybciej się poruszał. Czułem się tak strasznie zagubiony w tej sytuacji, ale mnie to podniecało.
Widok jego walczącego z natrętną rują i zapach, który zaczął wydzielać, sprawiły że doszedłem drugi raz.
Gdy wilk już u szczytu zacisnął mocniej moje uda, a jego wzwód zaczął się powiększać, doszedł na mój brzuch.
Przez to, że knot nic nie zapłodnił szybko zmalała, a Makoto rzucił się na łóżko obok mnie.
-Śpij, czekają nas jeszcze 4 dni- wysapał i odleciał.
Cały się kleiłem, ale wiedziałem, że prysznic nie miał sensu.
Makoto przez te 4 dni co się budziłem, musiał mnie zaspokajać.
To chyba była jedna z najintensywniejszych gorączek, jakiej do tej pory miałem.
Jego natura nadal pragnęła mnie zapłodnić i nawet gdy spał to się o mnie ocierał.
Parę razy pojawił się jeszcze knot, a ja byłem już cały u syfiony od białej wydzieliny. Ciągle czułem się napalony, a gdy starałem sam sobie pomóc, nie dawałem rady. Tylko Makoto mógł mi pomóc.

CZYTASZ
Pokusy Mojego Końca
Teen FictionTkwie w tej ciemności od lat. Czy ktoś mnie uratuje? Nawet na to nie liczę. Jestem jedynie pożywieniem. Tak, mięsem które powoli dojrzewa i nabiera aromatu aż jeden z drapierzników w końcu je kupi i sporzyje zachwycając się smakiem. Mugłbym pisać te...