Gdy się przebudziłem, czułem jak ktoś ze mną idzie. Niósł mnie na rękach tak, że czułem jak jego dłonie lekko ściskają moje pośladki.
Uchyliłem oczy i spiąłem mięśnie, gdy zobaczyłem majtający się ogon na prawo i lewo.
To ten szary wilk.
Nieświadomie zacisnąłem dłonie na jego ramieniu.
- Już nie śpisz?- zapytał, stawiając mnie na ziemie. Ukucnął twarzą w twarz do mnie, a ja przestraszony odsunąłem się. Gdy ze mną rozmawiał jego kły się pokazywały, a ja przeżywałem małe wstrząsy.
-Powinieneś coś zjeść- zaproponował mi dłoń, ale nie chciałem jej złapać. - Nie nadążysz za mną. Jeśli nie chcesz złapać mnie za rękę, mogę wziąć cię na ramię.
- M-mogę na ramie? - zapytałem trochę przestraszony.
Wilk pomógł mi na nie wejść i ruszył w drogę. By nie spaść, obejmowałem jego szyję i starałem się nie patrzeć w dół. On był dwa razy większy ode mnie. Jakbym spadł, mógłbym się zabić.
- Makoto
- Hmm...- nie wiedziałem, co się dzieje.
- To moje imię. Nie przedstawiłem ci się wcześniej, przepraszam. - położył swoją dłoń na moim kolanie, gdy schodziliśmy ze schodów.
- O uhm Shiroi - również się przedstawiłem.
Atmosfera była gęsta w sumie przeze mnie. Nie chciałem z nim rozmawiać, choć wilk usilnie chciał złapać jakiś kontakt.
- Ile masz lat?- zapytałem w końcu, bym nie wyszedł na tego złego. W końcu starał się być dla mnie miły.
- 20 a ty?- zapytał, ale zanim zdążyłem odpowiedzieć, wycofał pytanie- Przepraszam, nie powinienem pytać.
- Nie masz za co. Mój wiek nie jest mi do niczego potrzebny.- westchnąłem i powoli zszedłem z jego ramienia, gdy dotarliśmy do właściwych drzwi.
- Dlaczego?
- Bo i tak niedługo umrę.
Przestał zadawać pytania i skamieniał. Gdy się do niego odwróciłem, lekko się przestraszyłem. Zmarszczył brwi i patrzył na mnie zły.
- Nie powinieneś tak mówić.
- Bo co? Nie bójmy się tego. Prędzej czy później się na mnie rzucisz i zjesz. Im szybciej to zrobisz tym...
Nie dał mi dokończyć, bo rzucił się w moją stronę. Wystawiłem przed siebie dłonie i zamknąłem oczy. Gdy je otworzyłem, jeszcze żyłem. Cały i nienaruszony stałem w jego objęciach.
- Nie mów tak więcej- położył swoją dłoń na mojej głowie i wtulił ją w swoje ramie. - próbujemy robić dla ciebie tu domową atmosferę, ale ona nie działa. Dlaczego?
- Bo nigdy swojej nie miałem- opuściłem ręce i czekałem aż się odsunie. - Nie wiem jakie to uczucie, być z rodziną i cieszyć się.
Wilk zrównał się ze mną.
- Ja ci pokażę - Jego ogon zaczął majtać. - tylko proszę, uwierz we mnie.
- Spróbuję - westchnąłem i po raz kolejny pozwoliłem mu się przytulić.

CZYTASZ
Pokusy Mojego Końca
Fiksi RemajaTkwie w tej ciemności od lat. Czy ktoś mnie uratuje? Nawet na to nie liczę. Jestem jedynie pożywieniem. Tak, mięsem które powoli dojrzewa i nabiera aromatu aż jeden z drapierzników w końcu je kupi i sporzyje zachwycając się smakiem. Mugłbym pisać te...