7

212 26 4
                                        

Gdy się przebudziłem, czułem jak ktoś ze mną idzie. Niósł mnie na rękach tak, że czułem jak jego dłonie lekko ściskają moje pośladki.


Uchyliłem oczy i spiąłem mięśnie, gdy zobaczyłem majtający się ogon na prawo i lewo.

To ten szary wilk.

Nieświadomie zacisnąłem dłonie na jego ramieniu.

- Już nie śpisz?- zapytał, stawiając mnie na ziemie. Ukucnął twarzą w twarz do mnie, a ja przestraszony odsunąłem się. Gdy ze mną rozmawiał jego kły się pokazywały, a ja przeżywałem małe wstrząsy.

-Powinieneś coś zjeść- zaproponował mi dłoń, ale nie chciałem jej złapać. - Nie nadążysz za mną. Jeśli nie chcesz złapać mnie za rękę, mogę wziąć cię na ramię.

- M-mogę na ramie? - zapytałem trochę przestraszony.

Wilk pomógł mi na nie wejść i ruszył w drogę. By nie spaść, obejmowałem jego szyję i starałem się nie patrzeć w dół. On był dwa razy większy ode mnie. Jakbym spadł, mógłbym się zabić.

- Makoto

- Hmm...- nie wiedziałem, co się dzieje.

- To moje imię. Nie przedstawiłem ci się wcześniej, przepraszam. - położył swoją dłoń na moim kolanie, gdy schodziliśmy ze schodów.

- O uhm Shiroi - również się przedstawiłem.

Atmosfera była gęsta w sumie przeze mnie. Nie chciałem z nim rozmawiać, choć wilk usilnie chciał złapać jakiś kontakt.

- Ile masz lat?- zapytałem w końcu, bym nie wyszedł na tego złego. W końcu starał się być dla mnie miły.

- 20 a ty?- zapytał, ale zanim zdążyłem odpowiedzieć, wycofał pytanie- Przepraszam, nie powinienem pytać.

- Nie masz za co. Mój wiek nie jest mi do niczego potrzebny.- westchnąłem i powoli zszedłem z jego ramienia, gdy dotarliśmy do właściwych drzwi.

- Dlaczego?

- Bo i tak niedługo umrę.

Przestał zadawać pytania i skamieniał. Gdy się do niego odwróciłem, lekko się przestraszyłem. Zmarszczył brwi i patrzył na mnie zły.

- Nie powinieneś tak mówić.

- Bo co? Nie bójmy się tego. Prędzej czy później się na mnie rzucisz i zjesz. Im szybciej to zrobisz tym...

Nie dał mi dokończyć, bo rzucił się w moją stronę. Wystawiłem przed siebie dłonie i zamknąłem oczy. Gdy je otworzyłem, jeszcze żyłem. Cały i nienaruszony stałem w jego objęciach.

- Nie mów tak więcej- położył swoją dłoń na mojej głowie i wtulił ją w swoje ramie. - próbujemy robić dla ciebie tu domową atmosferę, ale ona nie działa. Dlaczego?

- Bo nigdy swojej nie miałem- opuściłem ręce i czekałem aż się odsunie. - Nie wiem jakie to uczucie, być z rodziną i cieszyć się.

Wilk zrównał się ze mną.

- Ja ci pokażę - Jego ogon zaczął majtać. - tylko proszę, uwierz we mnie.

- Spróbuję - westchnąłem i po raz kolejny pozwoliłem mu się przytulić.

Pokusy Mojego KońcaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz