Ruja się zakończyła, a ja chciałem już w spokoju od wszystkiego się odciąć. Nie mogłem jednak tego zrobić, bo obok mnie nadal leżała futszasta kreatura. Zaufałem mu, a zostałem oszukany. Tak mówił, że wilki oceniane są od razu za niebezpieczne, a zachował się jak lis, przebiegle podając mi nie te tabletki co chciałem. Choć ja też mogłem wykazać się większym sprytem i nie brać tego, co mi dawał od razu.
Makoto nie spał, patrzył na mnie w ciszy, a gdy spróbował mnie do siebie przyciągnąć, zbiłem jego rękę. Jego uszy opadły, a twarz przybrała skruszony wyraz. Nie nabiorę się na to kolejny raz- pomyślałem i podniosłem się z łóżka. Obwinąłem się szybko jakimkolwiek materiałem i poszedłem w stronę łazienki.
- Gdzie idziesz? - zapytał, błądząc za mną wzrokiem.
- Do łazienki - odpowiedziałem chłodno. Gdy stałem już przy drzwiach do pomieszczenia, wilk też się podniósł.
- Zrobię to sam - powiedziałem i zatrzasnąłem za sobą drzwi. Jeśli miałem zrezygnować z boskich kąpieli w wannie, by nie korzystać z jego pomocy to byłem na to przygotowany. Szybko wskoczyłem pod prysznic i dokładnie wyszorowałem swoje ciało. Rzeczy, które działy się w tym domu były nie do pomyślenia, miałem już dość ciągłych kłamstw i intryg. Miałem tylko nadzieję, że pani zebra nie jest ich sojuszniczką a stoi po mojej stronie. Zwinąłem się w kłębek i pozwoliłem, by woda spływała po moim ciele.
To wszystko było jakieś dziwne. Jak będąc małym królikiem miałem wytrwać wśród domu mięsożerców. Do tego nie wiedziałem co zrobić po sytuacji z tabletkami. Oszukał mnie i to było podłe, ale w głębi serca czułem, że nie powinienem się na niego złościć. Może i chciał dobrze, ale tylko dla siebie. Powstrzymał się też przed zgwałceniem mnie, co było dla mnie ogromnie ważne. Zakręciłem wodę i wytarłem się dokładnie. Narzuciłem na siebie pierwszą znalezioną rzecz z kosza na pranie i niestety była to jego koszula. Nie chciało mi się jednak wygrzebywać czegoś innego i tak wszystko miało ten sam zapach. Gdy wyszedłem z łazienki, zastałem skruszonego wilka, który w samych bokserkach klęczał przed łazienką, dociskając czoło do podłogi.
- Przepraszam - Powiedział, pociągając nosem - Tak bardzo przepraszam.
- Co mi po twoich przeprosinach - postanowiłem grać twardego, może jeszcze udałoby mi się coś na tym ugrać. Zaskoczyła mnie jednak jego skrucha. Myślałem, że pójdzie bardziej w stronę zrównania mnie z ziemią, mówiąc że jestem jego własnością, czy przyszłym posiłkiem. Może za bardzo odjąłem mu ludzkie odruchy i od razu przyporządkowałem do tych bez serca. Bo ten wilk widocznie miał serce i zrozumiał swój błąd.
- Naprawdę przepraszam - podniósł głowę, a jego uszy nadal były oklapnięte, a ogon podkulony - zrobię co zechcesz, tylko przebacz mi. - jego oczy zabłysnęły od łez.
- Wszystko powiadasz? - to było jasne, że nie wszystko wchodziło w grę, nie wypuściłby mnie tak łatwo. - A co jeśli chcę wolności?
- Przepraszam, ale tego nie mogę zrobić - Chyba to było to życzenie, o którym nie chciał słyszeć. - Wszystko oprócz odejścia ode mnie. To mogę ci dać.
Zastanowiłem się. Musiałem dobrze wykorzystać tę przewagę.
-Skoro nie mogę dostać całkowitej wolności, to chcę wycieczkę.
- Wycieczkę? - zdziwił się.
- Tak, nudzę się w tym domu. Wszystko już widziałem, a robienie ciągle tego samego jest nudne. Chcę wyjechać gdzieś na parę dni. - No i może spróbować uciec, ale tego mu nie powiedziałem.
Wilk zamyślił się, ale już po chwili uśmiechnął się promiennie, a uszy podniosły się do góry.
- Więc zorganizuję nam tak wspaniałą wycieczkę, że nigdy jej nie zapomnimy. - Podsunął się do mnie na kolanach i wziął w objęcia. - Obiecuję, że znajdę coś super specjalnie dla ciebie.
- No mam nadzieję. - Poklepałem go po plecach. W sumie ten wilk wcale nie był taki zły. Z tyłu głowy jednak ciągle miałem, w jakim miejscu się spotkaliśmy i w jakich okolicznościach. Czujność nigdy nie była zbędna.

CZYTASZ
Pokusy Mojego Końca
Ficção AdolescenteTkwie w tej ciemności od lat. Czy ktoś mnie uratuje? Nawet na to nie liczę. Jestem jedynie pożywieniem. Tak, mięsem które powoli dojrzewa i nabiera aromatu aż jeden z drapierzników w końcu je kupi i sporzyje zachwycając się smakiem. Mugłbym pisać te...