20

118 13 5
                                        

Następny dzień nie był dla mnie łaskawy. Zaczęło się od okropnych wyrzutów sumienia. Jak mogłem oddać ten pocałunek?! Przecież nie darzyłem go takimi uczuciami, po prostu zawładnęła mną chwila. Starałem się unikać wilka, co poszło z marnym skutkiem, ponieważ on w przeciwieństwie do mnie, był w świetnym humorze. Dzień znów zaczęliśmy od śniadania i czekało na mnie serduszko złożone z jajek i warzyw a obok marchewkowe smoothie. Kochałem je, ale tym razem podchodziło mi do gardła, bo zostało zrobione ze szczerą intencją, której nie podzielałem. Czułem się okropnie, gdy Makoto dawał mi kolejne świadectwa swoich uczuć, a ja z udawanym uśmiechem je przyjmowałem. Do tego stopnia, że w końcu musiałem uciec a jedyną przestrzenią, do której nie przychodził ciemnowłosy, był domek ogrodnika. Udałem, że idę na spacer, a tak naprawdę w mgnieniu oka znalazłem się przy chatce zająca.


Gdy otworzył drzwi, wszedłem do środka. Krótko streściłem mu historię, a on z pokerową miną wysłuchał jej do końca. Miałem nadzieję, że choć on mi pomoże.

- Jest tylko jedno wyjście - rozłożył ręce w geście bezsilności. -musisz uciec.

Zdziwiło mnie jego gładkie wysunięcie takiego wniosku, ale nie miałem innego pomysłu na wyjście z tej sytuacji. Omówiliśmy szczegóły planu ucieczki. Zając powiedział, że zajmie się całą logistyką tego przedsięwzięcia, a mi zostało tylko nie skonfrontowanie się z wilkiem. W międzyczasie River wyją butelkę pomarańczowego trunku. Po krótce wytłumaczył mi, że jest to specjalny dla takich jak my alkohol o smaku marchwi. Zapijając się trunkiem rozmowa toczyła się dalej, zbaczając z planowania ucieczki. Gdy po raz kolejny zaczął się wypytywać o moje życie prywatne, ja byłem już w okropnym stanie. Opierając się o stolik, nogą sunąłem po podłodze napotykając w pewnym momencie opór. Spojrzałem w to miejsce i zobaczyłem pod stołem klapę prowadzącą najpewniej do piwniczki.

- Co jest pod klapą? - ledwo zrozumiale powiedziałem, starając się utrzymać głowę w pionie.

- Słoiki - Odpowiedział szybko. Mimo ciągłego picia trzymał się bardzo dobrze i bawiło go to, gdy ja z kolejnymi kieliszkami traciłem świadomość, tego co mówiłem.

Nawet do końca nie wiedziałem, na co ani co mu odpowiadam. Słowa leciały w niezrozumiałym potoku.

- Jesteś bardzo przystojny - wymknęło mi się z odpowiedzią na jakieś pytanie. Zając podchwycił to i przysunął się, łapiąc dłońmi za moje biodra.

- Podobam ci się? - Jego ton zmienił się na uwodzicielski a mnie przeszły ciarki z wrażenia. Dotknął mój policzek i przesunął po nim palcami, zjeżdżając na moją szyję. - A może chciałbyś zrobić ze mną coś więcej? Już miał to coś więcej zacząć, gdy prosto po naszych oczach przeszło ostre białe światło latarki. Zając w mgnieniu oka się ode mnie odsuną, gdy drzwi chatki otworzyły się z hukiem.

- Czy nie mówiłem, że masz się do niego nie zbliżać?! - Był zdenerwowany i to mocno. Spojrzał na mnie i od razu zauważył, że coś jest nie tak. - Co ci zrobił?

- Wilczku.... Jak ja cię dawno nie widziałem. - Zmiana tematu wyszła mi gorzej, niż przewidywałem. Chwiejąc się na nogach, podszedłem do niego i prawie się po nim osunąłem. Wilk spojrzał na mnie z politowaniem a na zająca ze wściekłością. Oszczędził mu jednak wykład. Wziął mnie na ręce i wyniósł z chatki, prowadząc do naszego domu.

Pokusy Mojego KońcaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz