24

1.1K 53 9
                                    

Jimin pov

Z chłopcami oglądaliśmy jakąś bajkę, a oni byli przytuleni do mnie już prawie zasypiając. Wziąłem ich i położyłam do siebie do pokoju wiedząc że rozmowa o pracy dla nich zajmie dość dużo czasu. Sam wróciłem do salonu zaczynając jako tako sprzątać to co chłopcy rozwalili. W skrócie to poprawiłem kanapę i posprzątałem chrupki, które rozsypali i wyrzuciłem je do kosza. Zrobiłem sobie kakałko chcą  wrócić do salonu i coś obejrzeć, ale nagle jakiś mężczyzna znalazł się przede mną z nożem w ręku.

-KOOK!!! -krzyknąłem wiedząc że za chwilę już przyjdzie

Włamywacz słysząc mój krzyk rzucił się na mnie z nożem przez co mój brzuch został dość mocno rozcięty i momentalnie z jego zaczęła lecieć krew. Moje kakałko już dawno leżało na podłodze rozlane, a kubek rozbity.

Kook i Gusu szybko zjawili się na dole i zaczęli obezwładniać agresywnego włamywacza. Ja powoli ruszyłem na górę wciąż trzymając się za krwawiące brzuch aby chodź trochę zatamować krwawienie. Poszedłem do swego pokoju nie mogąc zostawić pewnie przestraszonych chłopców samych. Nie może im się stać krzywda!

Lekko się uśmiechnąłem widząc ich jak spokojnie bawią się na moim łóżku

-Jiminie pobawisz się z nami? -zapytał radośnie starszy po czym spojrzał na moje ciało -co ci się stało? -od razu w jego oczach pojawiły się łzy

-to nic takiego, bawcie się -powiedziałem siadając przy ścianie

Chłopiec od razu podszedł do mnie z jakimś kocykiem i szybko zlokalizował ranę i obwiązał materiał w mojej talii

-nie możesz w takim stanie chodzić, co się stało? -zapytał przerażony -braciszku daj mi czekoladę -poprosił co po chwili dostał w ręce- musisz ją zjeść krew będzie gęstsze i nie będzie tak szybko wypływać

-nie mogłem zostawić was samych -szepnąłem słabo -Gusu dobrze was wychował -pogłaskałem go po głowie

Jednak szybko do mojej buzi wcisnął kawałek czekolady

-nie gadaj tracisz tylko energię, musisz zjeść czekoladę- powiedział poważnie na co chciałem się cicho zaśmiać ale nie mogłem przez ranę

-kurwa Jimin! -usłyszałem krzyk bruneta i od razu do mnie podszedł -po co ty się w ogóle ruszałeś?

-nie mogłem zostawić ich samych -szepnąłem kiedy chłopczyk wciąż wpychał mi do buzi czekoladę- są bezpieczni

-jesteś niepoważny- jęknął i wziął mnie na ręce i położył na łóżku -Lee idź do łazienki po apteczkę

-nie, może mu się coś stać- powiedziałem słabo

-tamten facet już nie żyje, a ty musisz przeżyć więc wytrzymaj jeszcze chwilę -poprosił

Chłopczyk pobiegł szybko do łazienki po chwili przynosząc wspomniany przez starszego przedmiot. Kook zaczął opatrywać moją ranę na brzuchu, a ja nie wiem co mam robić. Bolało jak skurwysyn i kurwa nic to nie dawało

-Kook? -spojrzał na mnie- wiesz o czym rozmawiałem z Gusu? -nie czekając na jego odpowiedź dodałam -kocham cię, wiesz? Zapamiętaj to

-kurwa masz mi to mówić każdego dnia- warknął starając się zachować spokój -wytrzymaj za chwilę będzie lepiej

Już po chwili przybiegł Gusu z jakimiś lekami i opatrunkami. Zaczęli opatrywać moją ranę

-Jimin skarbie posłuchaj mnie teraz uważnie- poprosił Kook na co delikatnie skinąłem głową -za chwilę pojedziemy do szpitala, tak? -upewnił się że słyszę na co kiwnąłem głową- wytrzymasz jeszcze chwilka i będziemy dobrze

-powiedz moim rodzicom że ich kocham -poprosiłem cicho

-kurwa masz mi przeżyć idioto! -krzyknął zrozpaczony -musisz kurwa!

Po chwili przyjechała karetka i mnie zabrała do szpitala. Co prawda przez kilka minut jeszcze kontaktowałem, ale później straciłem przytomność.

Jungkook pov

Gdy usłyszeliśmy krzyk Jimina od razu zbiegliśmy na dół, a ja nie mogłem w to uwierzyć. Szybko odciągneliśmy tego faceta od Jimina. Młodszy poszedł praktycznie od razu na górę, a ja z Gusu zaczeliśmy bić się z tym skurwielem. Przed tym jak go zabiłem wyśpiewał nam wszystko co było mi potrzebne. Zabiłem go nawet się nie wahając. Po tym szybko pobiegłem na górę wcześniej prosząc Gusu aby znalazł jakieś opatrunki i leki przeciwbólowe oraz wezwał karetkę. Widziałem że Jimin krwawi co mnie strasznie nie pokoiło. Gdy wszedłem do pokoju młodszy siedział przy ścianie praktycznie nieprzytomny, a Lee karmił go czekoladą. Spojrzałem na jego ciało gdzie był związany jakiś koc, który podejrzewam że związał Lee bo miał ręce w krwi.

-kurwa Jimin! Po co ty się w ogóle ruszałeś!? -podszedłem do jego kucając przed nim

-nie mogłem zostawiać ich samych, są bezpieczni -szepnął cicho, a ja na prawdę chciałem mu wtedy zajebać za jego lekkomyślność

-jesteś niepoważny -stwierdziłem starając się zachować spokój -Lee idź do łazienki po apteczkę -poprosiłem na co chłopczyk chciał odejść, ale Jimin złapał go za rękę

-nie, może mu się coś stać-powiedział słabo, od razu zabrałem rękę Jimina z nadgarstka chłopca na co pobiegł do łazienki

-tamten facet już nie żyje, a ty musisz przeżyć więc wytrzymaj jeszcze chwilę -poprosiłem powoli odwiązując koc

Lee po chwili wróciło z apteczką więc zacząłem opatrywać jego dość głęboką ranę. Zabiję wszystkich kto go skrzywdził!

-Kook- usłyszałem jego cichy głos więc od razu na jego spojrzałem -wiesz o czym rozmawiałem z Gusu? Kocham cię, wiesz? Zapamiętaj to

Kurwa to nie jest odpowiedni moment na takie uczucia. Jimin musi przeżyć i mam to w dupie jak oni to zrobią!

-kurwa masz mi to mówić każdego dnia- warknąłem starając się zachowywać spokojnie i wróciłem z powrotem do jego rany-wytrzymaj za chwilę będzie lepiej

W końcu przyszedł Gusu mówiąc że karetka już jedzie. Dał mi kolejne opatrunki, którymi owinąłem ranę chłopaka aby powstrzymać krwawienie

-Jimin skarbie posłuchaj mnie teraz uważnie- poprosiłem na co jedynie lekko skinął głową -za chwilę pojedziemy do szpitala, tak? -zapytałem chcąc być pewien że mnie słyszy i rozumie to co mówię- wytrzymasz jeszcze chwilka i będziemy dobrze

-powiedz moim rodzicom że ich kocham- poprosił cicho, a ja pozwoliłem aby kilka łez szybko, spłynęło po moich policzkach

-kurwa masz mi przeżyć idioto! -krzyknąłem niewierząc że on coś takiego powiedział-musisz kurwa!

Przeżyje! Musi przeżyć! Kurwa jak mogłem pozwolić aby coś mu się stało i to w tak ważnym dniu kiedy chciał mi powiedzieć że mnie kocha. No zrobił to, ale nie wyobrażam sobie że zrobi to w takim momencie. Już po chwili karetka była pod domem i zabrali Jimina do jej. Stracił przytomność praktycznie od razu kiedy wyprowadzili go z domu. Wsiadłem do swego samochodu chcąc jak najszybciej za nim jechać, ale Gusu mi nie pozwoli

-pozwól że ja poprowadzę -powiedział na co bez gadanie usiadłem obok

Chłopcy usiedli na tył i szybko pojechaliśmy za karetką prosto do szpitala. Zadzwoniłem do swoich ludzi wiedząc że będzie potrzebna dla młodego krew bo na prawdę dużo jej stracił. Co prawa mam tą samą grupę, ale i tak to nie wystarczy. Więc zebrałem wszystkich z tą samą grupą i rozkazałem aby przyjechali natychmiast do szpitala

Kolejny, cieszycie się?

Not Bad {Jikook} [Zakończone]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz