Wcale nie miałem zamiaru robić tego co mi karze. Jeśli mu coś nie pasuje to niech mnie odda moim rodzicom po co w ogóle mnie brał. Pff idiota. Włączyłem telewizor i od razu włączyłem na wiadomości dokładnie ich słuchając
"... Nagrania z kamer, które uchwyciły mordercę są już w rękach policji i ich techników. Jednak to nie wszystko jak nagranie wskazuje morderca nie jest sam. Możliwe że jest to jakaś grupa przestępcza składająca się z wielu osób, które są niebezpieczni. Jednak policja uspokaja mówiąc nam abyśmy się już tak nie obawiali. Policja dostała listę osób, które mają być pozbawione życia i objęli je ochroną. Jednak policja nic więcej nie zdradza i prosi abyśmy byli ostrożni i nie wychodzili z domu po zmroku. Oby ten koszmar szybko się skończył i wszystko wróciło do normy. Uważajcie na siebie. Mówił dla was Kim Yoosan"
Westchnąłem słysząc te informacje. Bałem się mimo że mi nic nie powinno się stać. Jednak kiedy teraz jestem całkowicie sam w domu boję się dwa razy bardziej. Kiedy tylko usłyszałem że ktoś podjechał pod dom szybko podszedłem do drzwi patrząc kto to. Jednak to nie był brunet. Byli to dwaj mężczyźni, którzy kierowali się w moją stronę. Przerażony szybko uciekłem do swego pokoju i zamknąłem drzwi ma klucz. Schowałem się w szafie i dostałem telefon pisząc do bruneta że ktoś przyjechał i wszedł do domu. Brunet jedynie odpisał żebym się schował i za 5 minut będzie. Wyciszyłem telefon aby w razie czego nie pokazać gdzie jestem. Siedziałem w szafie i tylko słyszałem szepty i szmery butów tych mężczyzn. Brunet wysłał wiadomość z pytaniem gdzie się schowałem więc trzęsącymi się rękoma odpisałem że w szafie w pokoju. Odpisał że zaraz ktoś tam po mnie przyjdzie i pomoże mi bezpiecznie wyjść. Oczywiście się zgodziłem jakoś nie widzi mi się powtarzanie kolejnego tego błędu. Już po chwili usłyszałem ciche pukanie do moich drzwi
-młody jesteś tam? Szef poprosił mnie abym z tobą wyszedł -usłyszałem łagodny głos
Od razu wyszedłem z szafy otwierając drzwi pokoju i rzuciłem się na chłopaka od razu go mocno przytulając. Miałem w dupie kim on jest, jeśli jest od bruneta to mi pomoże
-cii spokojnie- pogłaskał mnie delikatnie po plecach i mocniej przytulił -wyjdziemy do mego samochodu i zaczekamy na szefa za chwilkę powinien być
Poinformował mnie i ruszyliśmy opuścić dom. Przed wyjściem spojrzałem jeszcze na obezwładnionych, nieprzytomnych i zakrwawionych mężczyzn, którzy weszli mi do domu. Wcale nie było mi ich żal niech zdychają. Chłopak, który trzymał mnie na rękach zaniósł mnie do samochodu i posadził na tylnim siedzeniu sam siadając obok. Z powrotem wtuliłem się w jego, a on mnie objął delikatnie głaszcząc po ramieniu. Już po chwili drzwi samochodu się otworzyły na co dostałem prawie zawału, ale kiedy tylko zoriętowałem się że to brunet od razu rzuciłem mu się na szyję cicho płacząc.
-spokojnie już nic ci nie grozi -szepnął obejmując mnie i podnosząc na ręce na co mogłem wtulić się e jego bardziej -Gusu kto to?
-Miki i San- odpowiedział chłopak stając obok nas przy samochodzie- wydaje mi się że to oni mogli przekazać papiery psom, sam szef widział że obaj ostatnio strasznie się pogorszyli i spiepszali swoje zadania
-sprawdzę to w jakim są stanie? -do pytał jeszcze brunet
-nieprzytomni- odpowiedział
Brunet ruszył do domu ma co wtuliłem się w jego bardziej. Gusu szedł tuż obok mnie co mogłem zobaczyć przez lekko otwarte oczy. Chłopak się do mnie miło uśmiechną i pogłaskał po włosach na co trochę zawstydzony z rumieńcem wtuliłem się w zagłębienie szyi bruneta.
Gusu jest na prawdę przystojnym chłopakiem. Nie zbyt wysoki, ale jednak umięśniony z widocznie wyciętą talią. Jak na chłopka miał też dość szerokie biodra i umięśnione nogi. Z twarzy był na prawdę przystojny, urocze dołeczki w policzkach kiedy się uśmiechał i zniewalające spojrzenie, a żeby tego było mało to jeszcze dość niechlujnie ułożone czarne włosy z jasnymi pasemkami, które do dawały mu jedynie uroku.
Przechodząc już do rzeczywistości to byliśmy w domu i brunet właśnie rozmawiał z innymi dwoma chłopakami, którzy przyjechali z Gusu i obezwładnili włamywaczy.
-mały, po siedzisz z Gusu, co? Muszę to załatwić- poprosił na co spojrzałem na jego smutny -zrobicie kolację bo już powinniśmy jeść- powiedział spoglądając na zegarek
-ale nie będziesz krzyczał? -zapytałam szeptem
-nie będę- odpowiedział z uśmiechem -to o co zostaniesz?
Przytaknąłem i brunet podał mnie na ręce Gusu do, którego od razu z rumięcem na twarzy się wtuliłem. Poszliśmy do kuchni i zaczęliśmy szykować kolację. Oczywiście było pytanie co chcę, ale ja nic konkretnego nie chciałam i zdaję się na umiejętności chłopaka bo ja jednak jestem trochę upośledzony w gotowaniu, ale za to dobry w przytulaniu więc z tego korzystam. Po godzinie mieliśmy gotową kolację i też wrócił brunet i tamci dwóch z już przytomnymi włamywaczami
-Gusu chodź -poprosił brunet tak też zdobił i już po chwili znów byłam na rękach bruneta- zamknijcie ich i pilnujcie- zwrócił się do dwóch chłopaków
-szefie, ale mamy zajęte wszystkie pomieszczenia- przypomniał jeden z nich
-zamknijcie ich w piwnicy czy coś, ważne aby do jutra mi tam byli i nie uciekli, sprawcę czy to oni i powiem co zrobić- wyjaśnił brunet
-dobrze szefie, dobranoc- powiedzieli i wyszli ciągnąć za sobą włamywaczy
-dziękuję że przyjechałeś i zająłś się młodym -powiedział wdzięczni uśmiechając się do jego -zostaniesz na kolację, może?
-nie dziś szefie, muszę wracać do dzieciaków- oznajmił
-dobra, jeszcze raz dzięki i przepraszam że tam późno cię ściągnąłem -powiedział brunet
-pewnie nie ma sprawy -zaśmiał się Gusu, a ja mogłem się rozpłynąć słysząc jego cudowny śmiech -do zobaczenia -i wyszedł
Poszliśmy do kuchni siadając przy stole. Rzecz jasna że ja nawet nie miałam zamiaru się odsunąć od bruneta więc biedaczek musiał trzymać mnie na kolanach i na dodatek karmić bo jednak nie byłem głodny.
CZYTASZ
Not Bad {Jikook} [Zakończone]
FanfictionKiedy Jimin musi zamieszkać z Jungkookiem, który ma dość nietypową pracę. Seria nieszczęść spadająca na młodego chłopaka, który wciąż stara się uśmiechać. Przecież to nie może być takie trudne.... Główny paring: jikook/kookmin (jungkook×jimin) To...