Kookie położył mnie na łóżku za raz kładąc się obok mnie. Kocham go najbardziej na świecie, ale z drugiej strony nie chcę być z taką osobą jaką on jest. Mam wrażenie że gdybym o to nie pytał było by lepiej. Bylibyśmy razem, wciąż byśmy się kochali i było tak jak wcześniej. Jednak z drugiej strony dowiedział bym się o tym jak by się coś mu stało lub wylądował w więzieniu. Czy ja na prawdę chcę na to patrzeć?
-wiesz że cię kocham? -zapytałem spoglądając na jego- bardzo bardzo mocno
-wiem o tym skarbie- przyznał z uśmiechem i mnie delikatnie pocałował -ja ciebie też kocham, najbardziej na świecie
-zadzwonisz do Gusu aby przyjechał? -do pytałem odwracając wzrok
-teraz? -do pytał
-tak- potwierdziłem na co westchnął cicho
-dobrze, już dzwonię- powiedział za raz wstając z łóżka aby na nim usiąść i zadzwonić
Po krótkiej rozmowie rozłączył się i odłożył telefon po czym cicho westchnął
-za pół godzinki będzie- odpowiedział nawet na mnie nie patrząc- rozważasz powrót do rodziców i wyjazd z kraju?
-Kookie- jęknąłem smutno- na prawdę nie chce tego robić, ale...
-rozumiem- przerwał mi i posłał mi delikatny uśmiech- zadzwonię do twoich rodziców i im o tym powiem aby się przygotowali, co miesiąc będę wpłacał wam pieniądze i dbaj o siebie jak najlepiej
Nawet nie dał dojść mi do słowa. Po swojej wypowiedzi po prostu wyszedł z sypialni. Od razu się rozpłakałem i założyłem czym szybciej pierwsze lepsze spodenki za raz schodząc na dół. Kook szykował się do wyjścia
-od tak sobie wyjdziesz? -zapytałem zapłakany
-wiesz czemu ci o tym nie powiedziałem? -spojrzał na mnie z bólem w oczach- wiedziałem że będziesz chciał wyjechać, to było do przewidzenia że nie będziesz chciał być z kim takim jak ja...
-zamknij się! -krzyknąłem na jego- chce być z tobą, rozumiesz! Najbardziej na świecie chce właśnie tego! Tylko nie zniosę faktu że jutro może cię nie być! Od tak policja cię złapie i pójdziesz do więzienia na zawsze i co wtedy ze mną!? Co ja bym zrobił!? Co jak któregoś dnia wylądujesz w szpitalu i umrzesz!? Nie wytrzymam tego, rozumiesz!? To może zdarzyć się jutro, za tydzień, za rok! Każdego pierdolonego dnia możesz od tak mnie zostawić na zawsze! -wykrzyczałem zapłakany, a w zamian zostałem mocno przytulony- tak bardzo cię za to nienawidzę, ale nie chce cię zostawiać bo cię kocham! -zacząłem bić go po plecach aby po tym mocno ścisnąć jego kurtkę w dłoniach- wyjedź ze mną i zacznijmy od nowa
-przepraszam- przeprosił wtulając mnie w siebie bardzie- przepraszam że cię w to wpakowałem, najbardziej na świecie nie chcę widzieć twoich łez dlatego już jutro po południu wyjedziesz do Japonii z rodzicami...
-Kook- jęknęłam zaczynając jeszcze bardziej płakać -błagam cię nie chcę jechać bez ciebie
-zrozum że ja nie mogę tego zostawić, to moja rodzina, mój dom nie wyjadę z tąd- odpowiedział
-obiecałeś że zrobisz dla mnie wszystko- przypomniałem cicho i się od jego odsunąłem
-i zrobię wszystko, ale nie zostawię tego- odpowiedział pewnie- przepraszam- szepnął podchodząc do drzwi- za chwilę powinien być Gusu
-a tu gdzie idziesz? -zapytałem zmartwiony- proszę cię nie pij...
-o tak cię tu nie będzie jak wrócę więc się nie martw- odpowiedział i spojrzał na mnie- nie zostawię tego od tak o, nie martw się
I wyszedł. Dosłownie po tym jak zatrzasnęły się drzwi ja zemdlałem. Nic więcej nie pamiętam. Nie wiem kiedy przyszedł Gusu i jakim cudem znalazłem się następnego dnia w samolocie. Lecieliśmy prywatnym samolotem razem z rodzicami i kilkoma innymi ludźmi. Gdy tylko doszło do mnie że właśnie lecę do Japonii na zawsze zerwałem się z miejsca i podszedłem do jednego z mężczyzn za raz uderzając go w twarz z cały siły z łzami w oczach
-gdzie Kook? -zapytałem
-szef został w Korei- odpowiedział jak gdyby nigdy nic- prosił abym to ci dał jak się obudzisz- dostał z torby dwie koperty
Jedna zapewne z pieniędzmi bo była gruba, a druga zapewne z listem. Zabrałem go od jego uderzając kolejny raz jego twarz i pobiegłem do pomieszczenia gdzie są piloci. Jednak już na wejściu zostałem wyciągnięty z kabiny przez ludzi Kooka
-kurwa zawróć! Ja chce wracać do Korei! Natychmiast zawracaj! -krzyczałem próbuje się wyrwać
Później widziałem tylko ojca z strzykawką i znów nic nie pamiętam. Kolejny raz zemdlałem. Obudziłem się już w nowym Domu w Japonii. Tak miało zacząć się moje nowe życie. Bez osoby dla której ono zostało stworzone. Bez Kooka i braku jakkolwiek powrotu do Korei. Z Japonii nie mogłem wrócić do Korei. Kook się postarał abym nie wrócił.
Eghem... Koniec!
Mam nadzieję że podobało się i przeżywaliście te przygodę tak samo jak ja przy jej pisaniu!
Dziękuję wszystkim za gwiazdki i wyświetlenia!
CZYTASZ
Not Bad {Jikook} [Zakończone]
FanfictionKiedy Jimin musi zamieszkać z Jungkookiem, który ma dość nietypową pracę. Seria nieszczęść spadająca na młodego chłopaka, który wciąż stara się uśmiechać. Przecież to nie może być takie trudne.... Główny paring: jikook/kookmin (jungkook×jimin) To...