ROZDZIAŁ 27

115 5 0
                                    


Dawid

Każdy dzień bez niej jest potworny. Stoję właśnie nad malutkim grobem Lenki. Przychodzę tu, by opowiedzieć jej co u mnie. Kontynuuję tę tradycję, z każdej soboty, kiedy ją odwiedzałem. Przychodzę tu sam, bo niby kto miałby tu być ze mną.

Anexa. Tylko ona, lecz i jej już nie ma w moim życiu.

Zacząłem sobie wyobrażać, jak by wyglądało życie moje u boku Anexy. Jak by to było mieszkać z nią, spać w jednym łóżku i budzić się obok niej do końca swoim dni. To byłby raj. Szczyt mojego szczęścia.

Te myśli sprawiają, że uśmiecham się przez łzy, który popłynęły nie wiem kiedy. To się nigdy nie spełni.

Dzwoni mój telefon.

-Hej.- odbieram połączenie.

To Pola, jest wzburzona i mówi tak szybko, że nie nadążam. Kiedy pada imię Anexy, dalej nie słucham. Aż słowo ciąża znów przywraca mi trzeźwość. Pola jest w ciąży?

-Pola, gratuluje ci. Kolejne dziecko. Super. Cieszę się razem z tobą. – mówię przyjaciółce, bo każde dziecko to kolejna dawka radości.

-Co? – krzyczy. – Dawid, czy ty mnie słuchasz?

-Yyyy...

-Nie ja jestem w ciąży, tylko Anexa. I to z tobą idioto!

Co kurwa?

-Co kurwa? Jak to?

Świat dookoła mnie wiruje. Nie mogę złapać oddechu, ciemno robi mi się przed oczami. Siadam z impetem na tyłku na ziemię obok nagrobków.

-Będę ojcem? – pytam zszokowany tą informacją.

-Nie będziesz. Bo ona chce... usunąć ciążę.

-Co? – poczułem jakby ktoś wbił mi nóż prosto w serce i zaczął nim kręcić, raniąc mnie coraz mocniej.

-Musisz coś zrobić. Zapobiec temu barbarzyństwu. Zrób coś Dawid. – błaga mnie Pola. – Ona będzie tego żałować. Nie pozwól jej zabić twojego dziecka.

-Nie pozwolę. Jadę tam.

-Pierw przyjdź do mnie.

Po kilkudziesięciu minutach, z których nie pamiętam drogi do bloku dziewczyn, pukam do Poli. Opowiada mi o wszystkim. Anexa jej nie powiedziała o ciąży. Zrobił to Mateusz. Zaskoczyło mnie to, że nie jest lojalny wobec Anexy. Pola wytłumaczyła mi obawy Matiego. Uważa, że ona podjęła złą decyzję. Jest utwierdzony, że mnie kocha. Na to stwierdzenie w moim pokiereszowanym sercu zapaliła się iskierka nadziei, że wszystko będzie dobrze. Teraz tylko pozostaje mi przekonać Anexę, by nie usuwała ciąży. Tylko jak to zrobić?

Co mogę jej ofiarować? Obiecać? Kurwa.


Anexa

Znów ktoś wali do drzwi. Czy na dole zepsuł się domofon, do kurwy nędzy? Wściekła otwieram drzwi i doznaję szoku. Mój Dawid stoi przede mną. Już zapomniałam jaki jest wspaniały. Zieleń jego oczu otula mnie, a lekki chłopięcy uśmiech koi moje serce. Mam taką cholerną słabość do niego.

-Dawid? Co tu robisz? Ostatnio nie wyraziłam się jasno? – trochę trzeźwieję.

-Mogę wejść?

Odsuwam się robiąc mu miejsce. Idę na kanapę i siadam. On stoi na środku loftu i prześwietla mnie zielenią.

-Przyszedłem błagać cię, byś odwołała zabieg... aborcji.

PRZEŚWIETLENIOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz