5. Żałosna książka dla nastolatków

1.1K 66 63
                                    

Brunet kładzie Madie na rozłożonej wcześniej kanapie w salonie. Opadam zmęczona na fotel obok, a on siada przy wyspie kuchennej.

-Potrzeba ci czegoś?- pytam sarkastycznie. Czemu nie wyszedł?

-Nie wiem, to ja jestem gościem.- uśmiech się wstając.

-Nikt cię nie zapraszał.- też wstaję i idę na korytarz. Daje krok na schody, ale ciepłe dłonie oplatają mnie w tali i unoszą. Piszczę zaskoczona tym nagłym ruchem. Obracam głowę i dostrzegam uśmiech na jego twarzy.

-Puść mnie psycholu.- staram się mówić cicho chodź wątpię by ktoś mógł obudzić śpiącą dziewczynę. Chłopak odwraca mnie i sadza na komodzie. Opieram się plecami o zimne lustro, a on rozsuwa moje nogi i wchodzi pomiędzy uda kładąc dłonie po bokach. -Czego chcesz?- nachylam się do niego.

-Przerwano nam w klubie, może byśmy dokończyli.- znowu odsuwa moje włosy na bok i całuje powoli moją szyję. Naturalnie odchylam głowę do tyłu gdy czuje jego dłonie na wewnętrznej części ud.

-Do niczego by nie doszło.- sapie chodź nie jestem pewna swoich słów. Przysuwam się bliżej oplatając go nogami w pasie. Sukienka mocno mi się podwinęła i teraz czuje jego gotową męskość przez materiał majtek. Kurwa.

-Jesteś pewna?- pyta ruszając biodrami, a z moich ust ucieka jęk. Wplatam palce jednej dłoni w jego włosy, a drugą odpinam guziki koszuli. Nagle w mojej głowie zapala się czerwona lampka i odsuwam się gwałtownie. 

-Nie, nie mogę.- odpycham go delikatnie zeskakując. Ma zmieszany wyraz twarzy. Mierzę go wzrokiem, zaczerwieniona twarz, rozszerzone źrenice, rozpięta koszula, jadę niżej  i wstrzymuje oddech na widok jego wybrzuszenia w spodniach. Cholera.

-Czekaj, zrobiłem coś nie tak?- chwyta mnie za ramię gdy próbuje od niego uciec. Patrzę na niego przepraszającym wzrokiem. -Masz kogoś?- może właśnie to powinnam mu powiedzieć.

-Nie, nie po prostu.- głupia ja. -Wybacz.- wbiegam po schodach, a chwilę później słyszę trzaśnięcie drzwi wyjściowych. Opadam zrezygnowana na łóżko wzdychając głośno. Co to miało być? Nie byłam już z mężczyzną od.. sama nie wiem jak długo. Jestem po prostu sfrustrowana. Potrzebuje seksu. Kurwa właśnie miałam na niego okazję. Ja po prostu się boje. Tak cholernie się boje, że powtórzy się to co ostatnio.


-Hej Claire! Obudź się!- przekręcam się na drugi bok próbując uciec od natarczywych krzyków. Jednak intruz nie odchodzi, a ciągnie za kołdrę odkrywając moje ciało. Przechodzi mnie dreszcz od powiewu zimnego powietrza.

-Co do cholery Madie?- siadam patrząc na dziewczynę. Wygląda jakby wróciła z miesięcznych wakacji, a nie z klubu. -Czemu wyglądasz tak dobrze?- jęczę wiedząc, że ja pewnie wyglądam okropnie.

-No nie wiem, wzięłam prysznic?- bardziej pyta niż odpowiada. -Powinnaś zrobić to samo i zejdź na dół, zrobiłam śniadanie.- mówi i wychodzi. Opadam z powrotem na materac. Przed oczami pojawia mi się scena z wczorajszego wieczoru. Gorący oddech i paląca skóra, seksowny jęk i ja idiotka która go odepchnęła. Gorąco mi na samą myśl. Podnoszę się i wchodzę do łazienki, biorę zimny prysznic. Schodzę na dół w szlafroku i mokrych włosach czując przyjemny zapach czekolady.

-Tosty czy naleśniki?- dziewczyna nachyla się na wyspie kuchennej zerkając na mnie.

-Tosty.- mruczę. -I kawę poproszę.- siadam na kanapie. -I jakieś tabletki. Są w jakiejś szafce. Nie krępuj się.- włączam telewizor słysząc jak dziewczyna nuci coś pod nosem.

-Co się wczoraj działo?- zerka na mnie podając mi talerz i kubek.

-Dziękuję.- biorę gryza. -Cóż, jak mnie zostawiłaś zaczęłam tańczyć z Sebastianem. -na jej twarzy zagościł głupi uśmieszek. -Pamiętasz tą całą Clare?- kiwa głową. -To ta wariatka była o niego zazdrosna i mnie pchnęła więc trochę na nią nakrzyczałam.- uśmiecham się. -Nie pozwolę sobie żeby ktokolwiek mnie tak traktował. Już nie.- dodaje cicho, a ta posyła mi pytające spojrzenie. -Wybacz, ale nie chce o tym gadać. Jeszcze nie teraz.- dziewczyna siada koło mnie wciskając do ust naleśnika.

Second Place *Sebastian Stan* //16+Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz