16. Nie możesz się tak niszczyć

921 61 52
                                    

Następnego dnia rano ledwo podnoszę się z łóżka. Mam niesamowite zakwasy i kaca oczywiście. Niestety lub stety, pamiętam wszystko z ostatniego wieczoru. Nie mam pojęcie na czym stoję. Jednym słowem moje uczucia wzrosły niezwykle mocno i nie bardzo mogę sobie z tym poradzić. To wszystko mnie przytłacza. Myśl o tym że znowu się wczoraj "dogadaliśmy" działa na mnie mocno. To jak do mnie mówił, dotykał i jego ostatnie słowa, mieszają mi w głowie. Jestem tak cholernie zakochana, tak bardzo już za nim tęsknie że ledwo powstrzymuje się przed napisaniem do niego długiej wiadomości.

Jestem taka żałosna.

Marszczę brwi gdy słyszę dźwięk smsa.
"Hej kruszyno! Jadłaś już śniadanie?" Robert ma dziwne humorki z rana.

"Nie?" Wystukuje szybko popijając wodę.

"Otwieraj drzwi!" Co? Wychodzę na przedpokój gdy dociera do mnie pukanie. Otwieram drzwi i w szoku patrzę na Downeya wpychającego się do środka bez pytania z dwiema papierowymi torbami.

-Co ty tu robisz?- zamykam drzwi i ruszam za nim do kuchni. Ten otwiera torby i wyciąga z nich kilka pudełek.

-Przyniosłem śniadanie?- marszczę twarz. -Nie rób takiej miny proszę, nie zmuszaj mnie do rozmowy o twoim problemie.- posyła mi wymowne spojrzenie.

-Nie mam żadnego problemu.- mówię pewnie, a on tylko wzdycha.

-Gdzie masz talerze?- wskazuje dłonią na szafkę za nim. -Jak się czujesz?- pyta gdy siadamy razem przy wyspie kuchennej. Patrzę przerażona na talerz pełen kalorii. A tak dobrze mi szło. -Proszę, chociaż trochę.- robi oczy kota i podaje mi widelec.

-Dobrze się czuje.- odpowiadam na jego wcześniejsze pytanie i nabijam kawałek naleśnika wpychając go sobie w usta. Mleczna czekolada rozpływa się na moim języku. -Będziesz tu przychodził codziennie z jedzeniem?- powiedz nie. Jeszcze tylko kilka kilo.

-Jeśli będę musiał.- ucina. -Dobra, powiedz mi lepiej co to miało wczoraj być kochanie?- unoszę brwi przełykając głośno. -Nie udawaj głupiej. Widziałem jak wychodzicie.- puszcza mi oczko.

-Możliwe.- jego mina zmusza mnie do gadania. -Okej może się z nim przespałam.

-Mogę wreszcie zapytać co do niego czujesz?- wiedziałam, że w końcu mnie o to zapyta.

-Jestem cholernie zakochana.- spuszczam głowę. -Bardzo mi na nim zależy.- dodaję po chwili.

-Masz świadomość, że on też coś czuje?- kręcę głową. -Dziewczyno każdy na planie ci to powie.- przewraca oczami. -No może oprócz Clary.- prycha. -Nie tylko Ty za nią nie przepadasz kruszyno.

-Nie wiem co robić.- muszę się komuś wygadać. -Od miesiąca widuje ich razem i nie mogę tego znieść.- zaczynam. -To tak bardzo boli wiesz? Nigdy czegoś takiego nie czułam.- mój głos łamie się, a on wstaje i przytula mnie mocno. Obejmuje go ciasno ramionami i wtulam twarz w zagłębienie jego szyi, czuje pierwsze tego dnia łzy na twarzy. -Czemu to jest takie trudne?- prowadzi mnie na kanapę na której siadamy, a ja nie mogę się powstrzymać i wtulam się w jego bok.

-Kruszyno wszystko jest przed tobą.- obejmuje mnie. -Powinnaś z nim pogadać.- stwierdza, a z moich ust ucieka cichy szloch. -Hej, nie mów że to przez niego.- milczę. -Coś jeszcze się dzieje.

-Moja matka.- urywam łapiąc oddech. -Od kilku tygodni jej odbija i ciągle komentuje mój wygląd.- mówię cicho.

-To przez to nie jesz?- pyta nagle. -Kurwa, znaczy nie nie.. ja pierdole nie to chciałem powiedzieć.- odsuwa się i patrzy przejęty na moją twarz. Uśmiecham się.

-Spokojnie, reagujesz trochę jak Rachel za pierwszym razem.- ucieka mi i modlę się żeby tego nie usłyszał. Jego twarz tężeje gdy odnajduje moje oczy.

Second Place *Sebastian Stan* //16+Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz