Miną tydzień. Właśnie siedzę na toalecie pełna nadziei, że przyszedł ten wyczekany dzień. Ale kurwa niestety nie.
Podnoszę się, czuje łzy pod powiekami i kropelki potu na czole z nerwów. Zaciskam palce w pięść raniąc wnętrze dłoni paznokciami.
Spóźnia mi się okres.
Chwytam telefon w dłoń i ledwo udaje mi się wykręcić właściwy numer przez zamglony wzrok.
-Halo?- zaspany głos odzywa się po kilku sygnałach.
-Kup mi test ciążowy.
Nie muszę długo czekać bo już dwadzieścia minut później przez drzwi mojego domu wbiega niebiesko włosa, cała zasapana.
-Zabije cię.- rzuca we mnie pakunkiem, a ja nawet nie mówiąc słowa ruszam do toalety. Nie zamykam drzwi i siostra wchodzi za mną chwilę później. Podaje jej karteczkę bo nie jestem w stanie czytać więc ona to robi.
Wykonuje test zgodnie z instrukcją i odkładam go na umywalkę.
-Co zrobisz jeśli będziesz?- jej głos łamie się, a ja szlocham cicho słysząc to.
-Nie wiem, nie chcę.- przecieram policzki. -Wszystko tak dobrze się układa, jest wspaniale i tak kurewsko go kocham, ale nie chcę.- kręcę głową.
-Oddychaj.- kładzie dłoń na moim kolanie. Wciągam głośno powietrze przez usta. Czuje jak przelewa mi się w brzuchu.
-Ja pierdole co ja zrobiłam.- chowam twarz w dłonie i zaczynam płakać jeszcze mocniej. -Kurwa! Najgorsze jest to, że się zabezpieczaliśmy.- szlocham. -Biorę tabletki.- warczę.
To w jakim jestem teraz stanie jest nie do opisania. Cała się trzęsę, a do myśli przywołuje wszystkie dni gdzie mogła powinąć mi się noga, ale takiego kurwa nie ma.
-Już czas.- jej głos odbija się od ścian raniąc moje uszy. Podnoszę się, ale zamglony wzrok i zawroty głowy nie pozwalają mi zrobić nawet kroku.
-Nie dam rady.- opadam tyłkiem na opuszczoną deskę. Rachel chwyta moje ramie żebym się przewróciła i sama sięga po test.
Może to trochę psychiczne, ale widzę jej ruchy w zwolnionym tempie. Jej dłoń chwyta to nieszczęsne gówno i odwraca je w swoją stronę. Otwiera oczy i na niego zerka, a westchnienie opuszcza jej usta.
-No mów kurwa!- wydzieram się gdy ta nadal milczy.
-Cóż, nie jesteś w ciąży.- ja pierdole.
Kamień który spada z mojego serca miażdży mi narządy. Odchylam głowę oddychając głęboko.
-Nie cieszysz się?- podaje mi test i opiera się plecami o drzwi.
-Oczywiście, że tak.- uśmiecham się. -Ale nadal się martwię.- wycieram spocone dłonie o uda. -Okres nigdy mi się nie spóźniał.- marszczę brwi.
-Jest..- zerka na zegarek. -Dopiero 9 więc jak chcesz możemy jechać do lekarza.- kiwam głową na jej słowa i w końcu wstaję.
-Daj mi pół godziny.- dziewczyna opuszcza łazienkę.
Rozbieram się, wchodzę pod prysznic i przymykam oczy czując gorącą wodę na twarzy. Nic nie poradzę na łzy, które uwalniam. Znowu czuje się gorzej. Nie tak jak miesiąc temu, ale nadal nie za dobrze. Od tygodnia chodzę w ciągłym stresie przez ten zwalony strach.
Za to w moim związku układa się wręcz perfekcyjnie. To wydawało się niemożliwe, ale zakochałam się jeszcze bardziej. Ostatnie kilka dni spędzaliśmy po prostu spędzając razem czas. Bałam się, że mu się znudzi przez mój słaby stan, ale on się nie poddał. Wręcz przeciwnie. Cała moja kuchnia jest pełna kwiatów od niego i nie jestem w stanie nawet wyliczyć miłych rzeczy, które mi powiedział. Czasami słodcy do przesady i w seksualnym maratonie, ale chyba takie są początki. Prawda?
CZYTASZ
Second Place *Sebastian Stan* //16+
FanfictionPoznają się na planie filmowym. Oboje nie są swoim ulubionym towarzystwem, ale tak zaczynają się najlepsze romanse. Prawda? 26.04.2021r- zakończenie #1 avengers #1 sebastianstan #1 claireholt #1 matvelfanfiction 1.05.2021r /21.06.2021 #chrisevans D...