15. Zrobiłaś to prawda?

933 53 36
                                    

Minął miesiąc. Pieprzony miesiąc oglądania Stana z Clarą. Oficjalnie nic między nimi nie było, ale nikt nie jest ślepy. Każdego dnia ktoś posyła mi współczujące spojrzenia, które olewam kompletnie. Niestety moje uczucia nie zniknęły na co skrycie liczyłam. Jedynym dobrym aspektem tego miesiąca jest brak wiadomości od Kevina.

Aktualnie po raz ostatni wchodzę na ten plan. Jestem podekscytowana i smutna w tym samym czasie. Zdjęcia zaczynają się o dziwnej godzinie bo jest już 18, ale nie myślałam o tym dużo.

-Jak się czujesz kruszyno?- Robert dogania mnie w korytarzy i obejmuje ramieniem. Ze zdziwieniem stwierdzam, że ma na sobie garnitur.

-Smutno mi nie powiem.- chwytam go ręką w pasie. -Będę za wami tęsknić.- mruczę unosząc głowę.

-Jeszcze się zobaczymy nie martw się.- cmoka moje czoło. On jako jedyni nigdy nie poruszył tematu mojego zauroczenia za co jestem mu wdzięczna. Oczywiście widział, że coś jest nie tak, ale milczał.

-Wiem, ale to nie będzie to samo.- śmieję się gdy wchodzimy na główną sale. Wszędzie jest ciemno i w dodatku czuję, że mężczyzna się odsuwa i zostaje sama w ciemnościach. -Robert?- pytam cicho powoli panikując.

-Niespodzianka!- podskakuje słysząc nagłe krzyki. Światło zapala się, a ja mrugam szybko żeby przyzwyczaić się do jasności. Rozglądam się i z każdą chwilą mój uśmiech powiększa się. Zaczynając od tysięcy balonów z helem pod sufitem po mnóstwo serpentyn. Z prawej strony tam gdzie za zwyczaj jest bufet teraz stoi kilka dodatkowych stołów z jedzeniem, a obok duży bar z alkoholem i nawet barmanem. Na środki stoją wszyscy. Dosłownie wszyscy. Od scenarzystów przez aktorów do legendarnego Stana Lee na czele. Czuję pojedynczą łzę na policzku.

-Ja mam kurwa urodziny!- krzyczę, a przez salę przechodzi śmiech. Na prawdę zapomniałam. Przez cały stres. Zerkam w dół na swój strój. -Ale wyglądam jak bezdomna.- dodaję ciszej. U mojego boku w sekundzie pojawia się Madie.

-Kochanie wszystkiego najlepszego!- przytula mnie mocno. -Spokojnie mam dla ciebie sukienkę.- unosi worek z uśmiechem. -Porwę ją na chwilkę.- odwraca się do tłumu, a następnie ciągnie mnie do garderoby, za nami rusza też Dominica. Gdy wchodzimy do środka czyjeś wąskie ramiona obejmują mnie ciasno. Zerkam w dół i uśmiecham się szeroko na widok niebieskich włosów.

-Rachel!- odwzajemniam jej uścisk.

-Co ty taka zdziwiona? Myślałaś, że zapomniałam?- wzruszam ramionami.

-Razem to zorganizowałyście- mruczę gdy siadam na krześle. Makijażystka w błyskawicznym tempie zaczyna mnie malować.

-Planowałam to od początku.- mówi dumnie. -Zaczekaj aż zobaczysz prezenty.- sięga żeby rozpiąć worek, a moje oczy się rozszerzają.

-Dostałam prezenty?- cieszę się jak dziecko.

-Oczywiście głupia.- wyciąga sukienkę, a ja, Rachel i Dominica wzdychamy zachwycone. Jest ona długa do ziemi w kolorze bordowym z ogromnym rozcięciem na nodze. Piękna.

Piętnaście minut później mam już makijaż i wciągam na ramiona moją dzisiejszą kreację. Na stopy zakładam jeszcze szpilki i już chcę wychodzić, ale ruda mnie zatrzymuje.

-Zanim tam pójdziesz chciałabym dać Ci prezent, ale proszę żebyś otworzyła go po imprezie.- wręcza mi mały pakunek.

Wchodzimy na sale gdzie gra głośna muzyka. Prawie od razu wpadam w ramiona Chrisa.

-Moja mała Claire!- całuje moje policzki. -Już nie mogę się doczekać twojej reakcji na mój prezent. -ekscytuje się. -Masz mi to nagrać.- grozi mi palcem, a ja przytakuje z uśmiechem.

Second Place *Sebastian Stan* //16+Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz