18. Kto by nie kochał?

1K 58 21
                                    

-Scarlett ma urodziny w przyszłym tygodniu.- odzywam się, a następnie wpycham łyżkę płatków śniadaniowych do ust. Siedzę właśnie na wysokim krześle przy wyspie kuchennej razem z Sebastianem

-Tak wiem.- bierze łyka kawy. -Wszyscy dostaliśmy zaproszenie od jej siostry Vanessy.- przeciera dłonią gołą klatkę piersiową na którą spadło kilka kropel napoju. Przygryzam wargę śledząc jego ruchy. -Słuchasz mnie?- kładzie dłoń na moim kolanie, a ja zerkam w jego oczy.

-Też dostałam?- ściskam jego palce.

-Oczywiście.- nachyla się tak, że czuje jego oddech na policzku. -Madie nic nie mówiła?- wzruszam ramionami i zeskakuje z krzesła stając między jego nogami.

-Możliwe.- obejmuje go w tali. -Przez ostatni czas mało co do mnie docierało.- byłam zbyt zajęta śledzeniem cię wzrokiem, ale tego mu już nie powiem. -Dziwne, że udało nam się dokończyć zdjęcia.

-Nie było po tobie widać, że coś jest nie tak.- mała zmarszczka pojawia się między jego brwiami. -Oczywiście widać, że schudłaś, ale wiesz o co mi chodzi.- dodaje szybko, a ja uśmiecham się i przyciskam swoje usta do jego.

To słodkie jak starannie dobiera słowa żeby mnie nie zranić. Jak jeszcze leżeliśmy w łóżku opowiedziałam mu to samo co wcześniej Robertowi. O matce, głodówce i ogólnie o chorobie. On po tym stwierdził "Nie znam twojej matki, ale już jej tak kurwa nienawidzę". Cóż nie ma się co dziwić.

Całujemy się wolno gdy przerywa nam dźwięk wiadomości. Odrywam się od niego, a ten tylko przewraca oczami i ostatni raz muska mój policzek zanim wypuszcza mnie z objęć. Chwytam telefon i czytam na głos.

"Hej kruszyno, jadłaś śniadanie?" Uśmiecham się, a Sebastian marszczy brwi. Unoszę telefon i robię nam zdjęcie z naczyniami po jedzeniu i wysyłam je Robertowi.

-Co to miało być?- sama nie wiem czy jest zły.

-Robert bardzo martwi się o moją dietę i wczoraj przyjechał ze śniadaniem.- tłumaczę, a jego twarz łagodnieje.

"Świetnie, pozdrów swojego kochasia." Znowu czytam i rumienie się gdy Sebastian posyła mi znaczące spojrzenie.

Zaczynam zbierać talerze i wkładam je do zmywarki gdy czuje dłonie na biodrach. Odwracam się w jego ramionach i unoszę głowę.

-Pojedź ze mną.- składa pocałunek na mojej szyi.

-Gdzie?- obejmuje go w pasie, ale ten ma inny plan i podnosi mnie sadzając na blacie. Kładę dłonie na jego ramionach z uśmiechem.

-Do mojej mamy. Na obiad.- mój uśmiech znika. -Nie rób takiej miny kochanie.- przytula mnie mocniej.

-Oni w ogóle wiedzą, że chcesz kogoś zabrać? Nie mają nic przeciwko?- wiercę się w miejscu zdenerwowana. Nie wiem czy jestem gotowa. Znaczy, tak znam jego mamę, ale wtedy to był przypadek. A teraz? Chce mnie przedstawić jako kogo? Kochankę z planu?

-Właściwie to..- drapie się po karku. -Napisałem do mamy rano, że cię zabiorę.- mówi tak szybko, że chwilę zajmuje mi zrozumienie jego słów.

-Nie wiem czy to dobry pomysł.- kładę głowę na jego ramieniu. -Kto jeszcze tam będzie? I co mam ubrać do cholery?- odsuwam się od niego szybko.

-Nie musisz się przejmować, we wszystkim jest Ci pięknie.- karcę go spojrzeniem. To nie są żarty. -Okej.- przewraca oczami. -To zwykły obiad więc ubierz cokolwiek. Serio.- dodaje gdy widzi moją niepewną minę. -A będą moi rodzice, brat z jakąś nową dziewczyną i my.- jego uśmiech sprawia, że moje nogi robią się jak z waty.

Second Place *Sebastian Stan* //16+Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz