Dorosłość zbliża się wielkimi krokami 🤷‍♂️

1.3K 64 22
                                    

Takiego tomka machnęłam ostatnio

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Takiego tomka machnęłam ostatnio

___

Rankiem Riddle już na nią czekał. Poganiana przez matkę w biegu dokończyła tosta. Nigdzie nie umiała znaleźć swojej czapki, ale cóż, jak się człowiek śpieszy to się diabeł cieszy. Co prawda, Tom zaśmiał się pod nosem, gdy niemal potknęła się o stopień schodów. Kiedy wyszła na zewnątrz, ciepły powiew wiatru zmierzwił jej ciemne włosy, następnie ruszyli wspólnie na dworzec King Cross. Na miejscu w kłębach pary i tłumie ludzi odszukali Benjamina, Walburgę i sprzeczające się rodzeństwo Avery. Anastazja dźwignęła ciężki kufer, wzięła pod pachę miotłę i wsiadła do pociągu czekającego na odjazd o godzinie jedenastej, jak zwykle pierwszego września. Posłała jeszcze przelotny uśmiech rodzicom przez okno i rozpoczęła poszukiwania wolnego przedziału. Benjamin po prostu przegonił pierwszaków z pierwszego lepszego, aby oszczędzić czas. W końcu byli już w siódmej klasie, byli władcami szkoły. Tom jednak uważał, że królem został on, w końcu jest prefektem naczelnym, wszyscy szanują go jeszcze bardziej niż wcześniej.

- Ostatni rok... A jeszcze niedawno siedzieliśmy tu obsrani po szyję pierwszego dnia szkoły - zaczęła Amelia wzdychając ciężko i patrząc mglistym wzrokiem w dal.

- Weź nic nie mów. W tym roku czekają nas owutemy! Jak ja ledwo SUM-y zdałem, a co dopiero... Ah, szkoda gadać. Dobrze, że mam ze sobą porządną porcję specyfików dających kopa.

- Co powiedziałeś? - zmierzyła go ostrzegającym wzrokiem Anastazja.

- To tylko do własnego użytku! No i na sprzedaż po winklach - położył z powagą rękę po prawej stronie klatki piersiowej - Obiecuję z ręką na sercu, że już nigdy nie będę wciskać nikomu Gandalfa Białego, jeśli sam mnie o to nie poprosi.

- Serce jest po drugiej stronie, młotku - zakpiła Walburga zawijając kosmyki włosów na palec.

Wszyscy wybuchnęli śmiechem, nawet Nathaniel, który starał się powstrzymać, ale w końcu nie wytrzymał, przez co Lestrange spiorunował go spojrzeniem.

Tom przeciągnął się leniwie, po czym położył głowę z tyłu na oparciu siedzenia i zamknął oczy. Jego jabłko Adama i żuchwa w tej pozie były tak cudownie uwidocznione. Anastazja zaczęła się zastanawiać, czy faktycznie Riddle nie imponuje jej w większości wyglądem, jednak szybko odrzuciła od siebie tę myśl. Bez swojej bystrości, ambicji i wiedzy, jaką posiadał, byłby wydmuszką. Co prawda oszałamiająco przystojną, ale wciąż wydmuszką.

Pociąg wreszcie ruszył, a Londyn stopniowo zaczynał znikać z pola widzenia, zamiast tego za szybą pojawiały się gęste lasy i rozległe łąki.

- Śpisz? - zapytała troskliwie Anastazja.

- Nie, przy was nie da się spać - westchnął nie otwierając oczu.

Odpowiedziała milczeniem. Patrzyła na Riddla ze spokojnym wyrazem twarzy. Po chwili przeczesała palcami jego ciemną czuprynę, a srebrne zawieszki na bransoletce musnęły jego czoło. Nawet nie drgnął. Wtedy Anastazja postanowiła przetestować jego cierpliwość. Uklęknęła na siedzeniu, aby wspiąć się wyżej, jeszcze chwilę gładziła lśniące włosy Toma, po czym zaczęła pleść mu warkoczyka z grzywki.

- Zostaw wreszcie moje włosy - nakazał chłodno i zmarszczył brwi złości.

Dziewczyna nie ustępowała. Dokładnie wiedziała, że Riddle ma fioła na punkcie swojej fryzury.

- Zostaw moje włosy! - syknął gniewnie znacznie podnosząc przy tym głos.

Mocno złapał Anastazję za nadgarstek. Poczuła ból w tej okolicy. Jego oczy płonęły czerwienią, chciał ją uderzyć. W pewnym momencie zdał sobie sprawę, że w przedziale są inne osoby i nie może jej teraz nic zrobić, ponieważ straci na zaufaniu. Zwolnił ucisk i tylko rozczochrał włosy Anastazji, na co ta się oburzyła.

- Stałaś się bardziej irytująca niż wcześciej - oznajmił Riddle.

- Wzajemnie - syknęła Anastazja przewracając oczmi.

- Tylko bez kłótni mi tu! Mam gwizdek i nie zawaham się go użyć - ostrzegł Benjamin.

- Po co ci gwizdek w pociągu. Do toalety też go bierzesz? - powiedziała Amelia.

Chłopak tylko zmierzył ją wzrokiem.

Lestrange jako kapitan drużyny quiddicha dostał na urodziny od Nathaniela złoty gwizdek, z którym się nie rozstawał. Wciąż nosił go na szyi schowanego pod szatą.

Tom oparł głowę o szybę i ponownie zamknął oczy. Był strasznie śpiący. Poprzedniej nocy rozmyślał nad przyszłością po zakończeniu szkoły. Wszystko sprowadzało się do jego głównej idei, jeszcze ukrywanej przed światem. Chciał zapisać się w historii dokonując wielkich rzeczy, o których ludziom nawet się nie śniło. Miał to w głowie od dawna, wszystko zaplanował. W tym roku jego ideały będą priorytetem. Uda mu się osiągnąć cel, będzie największym czarodziejem wszech czasów, będzie Czarnym Panem. Ludzie będą drżeć ze strachu na jego widok błagając o litość. To nie było marzenie, to był cel.

Nawet nie zauważył, kiedy zasnął, mimo odbywających się wokół rozmów. Musiał być naprawdę padnięty.

***

Srebrny wąż błysnął oczami. Riddle znalazł się w nieznanym mu miejscu. Pod stopami czuł piasek, a włosy muskał chłodny wiatr. Był na zupełnie pustej plaży, a przed nim płynęł rzeka, która na pewno nie była Tamizą. Spojrzał w bok, gdzie rozciągał się rząd budynków. Plaża w środku miasta? Nagle jeden z budynków jakby zapadł się pod ziemię, a w miejscu, w którym wcześniej się znajdował, pojawiły się kłęby dymu...

- Tommy... Tommy! - ktoś szturchał go w ramię - Wstawaj i ubierz szatę, już prawie jesteśmy na miejscu.

Chłopak niechętnie otworzył sklejone oczy. Zamrugał kilka razy, aby wyostrzyć wzrok. Był z powrotem w przedziale pociągu Hogwarts Express. Spojrzał przelotnie na Anastazję odzianą w szkolną szatę, ale czegoś tu brakowało...

- Dlaczego nie masz odznaki? - wychrypiał.

- Przecież wybrano nowych prefektów, piątoklasistów. Tommy, kontaktuj! - powiedziała Anastazja takim tonem, jakby to była oczywista oczywistość.

Riddle tylko ciężko westchnął w odpowiedzi i sięgnął po kufer, w którym miał szatę. Gdy ją wyjął, pociąg stanął na stacji, więc pośpiesznie się ubrał i wyszedł na peron.

Jak zwykle do zamku dostali się powozami. Przed wejściem do niego Anastazja wykonała ruch, który dla większości osób wyglądał, jakby głaskała powietrze.

- Widzisz je? - mruknął Tom.

- Ty też, prawda? - zapytała zupełnie niewzruszona.

- Od jakiegoś czasu - mówiąc to potarł pierścień Marvola na swoim palcu.

- Wsiadajcie gołąbeczki, jestem głodny! - poganiał ich Nathaniel.

Rozpoczynał się ich ostatni rok w Hogwarcie. Rok, który miał przynieść wiele zmian.

___

Tom odzwierciedla mój stan psychiczny. I need spanko but I need working. 

Sukkub [T.M.R] 🔞Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz