Musimy porozmawiać 🥶

1.8K 69 10
                                    

Ciepłe promienie słońca muskające skórę przysporzyły się do poprawy nastrojów mieszkańców zamku. W taką pogodę grzechem byłoby nie spędzić przerwy na zewnątrz. Anastazja wraz z Walburgą i Amelią delektowały się na błoniach ciepłem, które nadeszło po mroźnej zimie.

Tom wydawał się coraz bardziej nieobecny. Nawet wiosna nie wyciągnęła go z biblioteki. Nie miał czasu na nic, nie wspominając już o własnej dziewczynie. Stał się dla niej szorstki. Ponadto zapominałby nawet o walentynkach, gdyby nie pytania profesora Slughorna. Chłód, jakim emanował dało się wyczuć z kilku metrów. W jego duszy wciąż trwała zima. Czy spalenie Marzanny by coś zmieniło?

Więź Benjamina i Nethaniela rozkwitała wraz z krokusami. Coraz śmielej obchodzili się z romantycznym aspektem ich relacji. Większość to akceptowała, tym bardziej ślizgoni, którzy dyskryminowali praktycznie tylko mugolaków. Właściwie, to tylko ktoś, kto chce skończyć w skrzydle szpitalnym miałby odwagę wyśmiewać Lestranga.

- Miałam rację! - wypaliła Amelia na widok chłopców fundujących sobie spacer po szkolnych błoniach - czyli jednak są razem. Nawet mój brat ma chłopa a ja wciąż sama - jęknęła.

- Ja nie traktuję związków jako coś pięknego i romantycznego, bardziej jako... Kwestię biznesową. Pewnie wyjdę za jakiegoś czystokrwistego arystokratę, którego podstawią mi pod nos rodzice.

- Wiadomo, przecież nie za szlamę, fuj - dodała Anastazja.

- Jak dobrze, że mamy te same poglądy - zauważyła Amelia, po czym pomachała energicznie do swojego bliźniaka.

- Dzisiaj o piątej trening Quiddicha! - krzyknął towarzyszący mu Benjamin.

- Wreszcie! - ucieszyła się ścigająca - Nie mogę się doczekać. Tak mi brakowało treningów. Mam nadzieję, że nie wypadłam z formy. Wreszcie zrobiło się ciepło, trzeba ruszyć dupę, a nie opierdalać się jak...

- Nie zesraj się - zakpił damski głos. To była Hughes za swoją zgrają - Myślisz, że jesteś kimś? Pokaż no te twoje żałosne triki na miotle, ocenię je.

- Jak możesz oceniać coś, na temat czego nie masz najmniejszego pojęcia? - odparła spokojnie Anastazja.

- Gdybym wiedziała, że TY zastąpisz mnie jako prefekta, w życiu bym nie rezygnowała - ciągnęła.

- Ale to zrobiłaś. Serio dalej to rozpamiętujesz? Musisz mieć naprawdę nudne życie - powiedziała już z nutą irytacji w głosie, po czym przewróciła oczami.

- Ty za to bardzo ciekawe, po prostu symbol sukcesu - rzuciła sarkastycznie - Afiszujesz się, jaka to jesteś zarobiona. Nauka, treningi, obowiązki prefekta, Klub Ślimaka, ojejku! Nie nadajesz się. Slughorn cię faworyzuje. Cardwell to, Cardewell tamto, Cardwell moja prawa ręka...

- Aż tak cię to boli?

- Nastka bardzo dobrze wykonuje swoje obowiązki. Stara się, robi coś w porównaniu do ciebie. Zrezygnowałaś, bo nie potrafiłaś udźwignąć jednej funkcji, a teraz narzekasz. Wiesz w ogóle sama, czego chcesz? Bo moim zdaniem tylko jej zazdrościsz - stanęła w obronie przyjaciółki Walburga.

- Jesteś typem człowieka, która pała zawiścią do osób, którym coś się w życiu udało, ponieważ sama nie potrafisz tego osiągnąć. Chwalę się swoimi sukcesami, bo mam czym. Ty nie masz i dlatego plujesz kwasem - dodała Anastazja. Tym sposobem trafiła w samo sedno.

- Zamknij się! Nic nie wiesz! Jesteś przemądrzałą fałszywą suką! Wiecznie wyglądasz, jakbyś miała kija w dupie! Myślisz, że wszystko wiesz, a nic nie wiesz! Jesteś tępa jak but! SŁYSZYSZ?! - wykrzykiwała. Przypominało to trochę szczekanie małego, agresywnego psiaka bezpiecznie ukrytego za bramą. Takie psy mają to do tego, że kiedy się otworzy bramę, to tracą pewność i cichną wystraszone.

- Ciekawe co powiedziałby Tom, gdyby zobaczył cię w takim stanie. Całą czerwoną, rozczochraną...

- STUL PYSK!!! - miała łzy w oczach i wyglądała, jakby chciała rzucić się na Anastazję z pięściami.

- Spadaj stąd albo na chwilę zapomnę, że jesteś kobietą i pogadamy inaczej - odparł Lestrange. Razem z Averym podeszli bliżej. Krzyki piątoklasistki zaalarmowały ich, że sytuacja staje się poważniejsza.

Hughes uciekła w stronę zamku, a jej zgraja za nią.

- Dzięki, ale poradziłybyśmy sobie same - rzuciła Anastazja - chociaż przyznaję, że ona jest bardziej wkurzająca niż Irytek. Odchodząc od tematu, myślałam nad zmianą fryzury.

- Jak bardzo drastycznie? - zapytała Amelia.

- Do połowy szyi. Troszkę się obawiam, bo zawsze miałam długie włosy, ale z drugiej strony krótkie są wygodniejsze...

- Tom zapłakałby się na śmierć, gdybyś je ścięła. Ma jakiś fetysz nietypowo długich włosów, serio - wtrącił Nathaniel - Oczywiście włosów na głowie - dodał pośpiesznie.

- Lepsze to niż bycie stópkarzem - zaśmiała się Amelią.

- Myślę, że jeśli faktycznie mu na mnie zależy, zaakceptuje mój wybór. Włosy przecież odrosną.

- Dokładnie, też tak myślę - zgodziła się Walburga.

- To jest troszkę bardziej skomplikowane. Wyobraź sobie, że Tom goli się na łyso, co byś powiedziała? - Powiedział Nathaniel.

- Powiedziałabym, że na mądrej głowie włosy się nie trzymają. Imponuje mi jego błyskotliwość i charyzma - wyjaśniła.

- A ładna buźka?

- Jest bardzo przystojny, to fakt, ale wygląd to nie wszystko.

- Oczywiście, że nie wszystko, lecz dość istotna część wszystkiego - ciągnął dyskusję dalej.

- Wcześniej uciekałeś, podczas gdy Nastka i Tom się kłócili, a teraz sam wdajesz się w polemikę! - zauważyła blondynka.

- Oni prowadzili wojnę, a to kulturalna dyskusja.

- Wojna będzie jak ze sobą zerwą - dodała Walburga.

- Nie kracz! - pouczyła ją stanowczo przyjaciółka.

Avery zrezygnował z dalszych prób przekonania koleżanki do swojego zdania. Anastazja miała w zwyczaju trzymać się kurczowo rękami i nogami swojego stanowiska, nie pozwalając nikomu go zmienić.

Zaczynało robić się chłodno, więc wrócili do zamku.

***

Riddle wciąż urobiony po łokcie przesiadywał w bibliotece. Cieszył się, ponieważ wreszcie udało mu się skupić. Często rozkojarzały go sny na jawie na temat Anastazji, przez to nauka zajmowała mu o wiele więcej czasu. Zdarzało się, że w połowie strony odbiegł myślami w całkiem innym kierunku, przez co musiał czytać ją jeszcze raz. Nienawidził marnować czasu, a jeszcze bardziej przytłaczała go jego ograniczona ilość.

Do biblioteki ktoś wyparował zdecydowanie za głośno, co nie umknęło uwadze bibliotekarki. Przybysz omiótł wzrokiem pomieszczenie i znalazł to, czego szukał, a wcale to nie była książka.

- Ta twoja suka... - zaczęła z wyrzutem Hughes.

- Nie mam suki, mam dziewczynę - powiedział Riddle spokojnym półgłosem - i bądź ciszej, bo zarobisz szlaban.

- Co ty w niej widzisz, Tom? - odparła płaczliwie - i skończ z tymi szlabanami!

- Daj mi spokój, jestem zajęty - syknął ściszonym głosem, nadal nie odrywał wzroku od kartki.

- Ciągle ta sama śpiewka. ,,Nie mam czasu, robię coś, bla, bla, bla''.

- Daj. Mi. Wreszcie. Spokój. Nie jesteś mi już do niczego potrzebna. Odwal się wreszcie, Hughes.

- Olivia mówiła mi, że...

Tom zebrał swoje rzeczy i wyszedł, zanim zdążyła dokończyć wypowiedź. Miał dość. Męczyły go myśli dotyczące Anastazji, nienazwane uczucie, jakim ją darzył, a teraz jak na złość jeszcze ta przylepa.

Jak się od tego uwolnić? - to pytanie pozostawało bez odpowiedzi. Pragnął poświęcać się swoim zadaniom w takim stopniu jak wcześniej. Zastanawiał się, za sprawą czego nastąpiła ta zmiana.

Wtedy, kiedy pierwszy raz ją pocałował. Wtedy to, co tłumił przez tyle czasu, zostało wydobyte na światło dziennie. Im częściej to robił, tym chciał więcej. Może, gdyby wyeliminować źródło problemu, zrobić sobie mały odwyk... Był jak narkoman, z tego względu tak musiał działać. Powinien odciąć się od nałogu.

Wreszcie podszedł do Anastazji siedzącej na skórzanej kanapie w pokoju wspólnym.

- Musimy porozmawiać - powiedział poważnie.

___

Ogólnie to trochę rysuję, więc pomyślałam o stworzeniu artbooka. Co myślicie?

 Co myślicie?

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.


Sukkub [T.M.R] 🔞Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz