W dormitorium roznosił się pogłos muzyki puszczanej w pokoju wspólnym. To dobrze, ponieważ rytm stłumionego ,,S&M'' dodawał klimatu.
'Cause I may be bad but I'm perfectly good at it.
Tom oraz Anastazja z lekką głową i wirującym światem zatracali się w sobie. Żadne z nich tego nie planowało. To po prostu się stało, tak jakby los nagle rzucił ich w siebie.
Jesteście powiązani nawet na tej płaszczyźnie.
Kusili się nawzajem zupełnie jak wąż i sukkub. Nie mogli się oprzeć, dali się ponieść chwili, bardzo przyjemniej chwili. Zatrzymać się teraz byłoby niemądrym. Skrywane długo uczucia nagle eksplodowały. Kości zostały rzucone, fakt się dokonał i to musiało trwać, ponieważ gwiazdy tak chciały.
Jak wąż i sukkub...
Te określenia miały przeżożenie na przyszłość. Wąż namawia do złego, a sukkub jako demon wysysa to, co najlepsze, jak pijawka. Absolutne uosobienia zła. Geneza czegoś, co rozpęta chaos, jakiego świat jeszcze nie znał.
- Prawda czy wyzwanie - szepnął wąż, ciągnąc sukkuba za włosy.
- Prawda - jęknęła.
- Też o tym marzyłaś?
***
W tym samym czasie w innej części zamku łzy mieszały się z dymem tytoniowym. Benjamin Lestrange siedział na schodach prowadzących do wieży astronomicznej z twarzą ukrytą w dłoniach. Jego emocje także dziś eksplodowały. Nie był w stanie dłużej skrywać uczucia, jakim pałał do tej dziewczyny. Pod maską niegrzecznego chłopca z brawurowym podejściem do życia krył się ból. Od dawna znosił ciosy, kiedy wysłuchiwał jak bardzo Tom pasuje do Anastazji i że powinni być razem. Wmawiał sobie, że to tylko takie gadanie, że między nimi nic nigdy nie będzie. Mylił się. To, co dziś zobaczył rozbiło mu serce. Ona wolała Riddla, nie jego. Za każdym razem, gdy o tym myślał, czuł ucisk w klatce piersiowej.
Nagle usłyszał zbliżające się kroki. Pośpiesznie otarł twarz rękawem koszuli. Z mroku wyłoniła się szczupła męska sylwetka. Gdy księżyc oświetlił twarz przybysza, był w stanie go rozpoznać - to Nathaniel.
- Więc tu jesteś - usiadł obok Benjamina, który uciekał wzrokiem w bok - przepraszam, nie wiedziałem, że coś do niej czujesz. Nie miałem pojęcia, na prawdę. Nigdy nawet nie wspominałeś...
- To już nie ma znaczenia - mruknął ochrypłym głosem - kurwa, jak ja mam teraz na nich patrzeć? Za każdym razem, gdy o tym pomyśle... To tak kurewsko boli...
- Ben, popatrz na mnie. Uśmiechnij się, wiem, że jest ci ciężko, ale zrób to - polecił blondyn.
- Nie! Nie wiesz jak to jest, gdy jesteś w kimś zakochany, a ten ktoś... No kurwa!
- Ciii... Uwierz, doskonale kurwa wiem - Avery wciąż utrzymywał swój wesoły wyraz twarzy ignorując samotną łzę spływającą po policzku.
- Myślisz, że on na prawdę coś do niej czuje? - kontynuował, pociągając nosem.
- Nie będę cię okłamywać. Niestety, ale moim zdaniem tak. Widziałeś jak zareagował, kiedy spadła z miotły, prawda? Nawet moja siostra, czyli najlepsza przyjaciółka Nastki tak się o nią nie martwiła - powiedział z przykrością.
- A ona do niego? - Ben odpalił kolejnego papierosa.
- Tego nie wiem. Ich relacja jest dość skomplikowana, przecież sam to dostrzegasz. Sprzeczają się jednego dnia, a drugiego spędzają ze sobą czas jakby nigdy nic.
- A trzeciego się całują...
- Nie myśl o tym. Ben, ja wiem, że to boli, ale musisz wziąć się w garść. To był tylko niewinny pocałunek, może nic nieznaczący. Jutro dowiemy się, co zamierzają z tym zrobić. Może puszczą to w niepamięć tak, jak te wszystkie sprzeczki.
- Pierwszy raz widzę cię w takim poważnym wydaniu. Dziękuję, że ze mną jesteś - zerknął ze smutnym uśmiechem w jego niebieskie oczy oświetlone blaskiem księżyca w pełni.
- Nie raz ratowałem ci dupę, więc może teraz uratuję twoje złamane serce.
***
Impreza ślizgonów zakończyła, kiedy już świtało. Pokój wspólny przypominał teraz pobojowisko. Walburga trzymając Amelię pod ramię otworzyła drzwi do dormitorium, zajrzała do środka, a następnie natychmiast je zamknęła.
- Mamy gościa - poinformowała koleżankę.
- Nikogo nie zapraszałam - odparła Amelia pijanym głosem.
- Tom tam jest. Śpi z Nastką.
- Tom? Tom Riddle? Śpi w naszym pokoju? Z NASTKĄ?! - dziewczyna poczuła, jakby ktoś wylał na nią kubeł zimnej wody - śpi w sensie...
- No śpi, po prostu. Tak jak się śpi, przykrywasz się kołdrą i idziesz spać.
- Nawet jeśli, nie możemy im przeszkadzać! Co, jeśli są nadzy?!
- Tego nie jestem pewna - powiedziała Black mrużąc powieki, jakby chciała sobie przypomnieć obraz, który wcześniej miała przed oczami - czyli, że nocleg na kanapie?
- Na to wygląda - blondynka ponownie złapała koleżankę pod rękę i chwiejnie ruszyły do pokoju wspólnego.
- Dlaczego oni są tacy skomplikowani...
___
CZYTASZ
Sukkub [T.M.R] 🔞
FanfictionCo łączy węża i sukkuba? 𝗣𝗼𝗸𝘂𝘀𝗮 To miała być grzeczna książka, a wyszło ja zwykle. Uwaga! Zawiera: 🌿🐁🥂🔞 Żadne z nich tego nie planowało. To po prostu się stało, tak jakby los nagle rzucił ich w siebie. Osobliwa ścigająca oraz błyskotliwy p...