~Rozdział XIV~

270 14 4
                                    

Pov. Trzecia osoba

Pięć siedział w samochodzie, przyglądając się laboratorium.

-O cholera!- krzyknął i wyjął z plecaka Dolores i położył ja na miejscu siedzącym z tyły.

-Nie nie jestem pijany, tylko pracuję- zaczął mówić w stronę manekina.

-Chodzi o oko, w tym miejscu zostało wyprodukowane.

Przyglądał się przez chwilę laboratorium, aż nagle odezwał się w stronę manekina.

-Co? Mówisz, że powinienem teraz przestać pracować?

-Czyli teraz powinienem przeczytać ten list? Tak?

-No dobrze- powiedział, wyjął list i zaczął go czytać.

Część.

Jeśli czytacie ten list oznacza, że to zrobiłam. Na pewno nie było to dla mnie łatwe, ale cóż.

Teraz pewnie powinnam napisać coś w stylu, że to nie wasza winna, tylko moja, ale to nie prawda, to wyłącznie wasza wina każdego po kolei. Gdyby nie wy to może dalej bym żyła i cieszyła się życiem, a jednak nie.

Czy bolało? Nie mam pojęcia powiem wam dopiero gdy spotkamy się w piekle, bo gdzie ma trafić ktoś   z tej zasranej  rodzinny?

Każdy z was mnie skrzywdził.

Luther, Alison, Klaus, Ben, Vanya, nawet Pięć, któremu nagle zachciało się podróżować w czasie.

Mieliśmy być razem na zawszę, a ty złamałeś tą obietnice, zostawiłeś mnie tutaj, w tym zimnym domu.

Teraz ty Diego, przez całe naszą dzieciństwo, niby mnie chroniłeś, nigdy tego tak naprawdę nie zrobiłeś. Gdyby tak było może żyła bym dalej, a tak to jestem martwa i to ty masz moją krew na rękach tak ją całą rodzina.

Gdybym miała się jeszcze raz urodzić chcę, żebyś wiedział Diego, że wolałabym umrzeć najgorszą śmiercią i potem smażyć się w piekle do końca świata, niż mieć takiego brata bliźniaka jak ty.

                                                        Zero Hargreeves

Ps. Mam nadzieję, że do końca, życia będziecie mieć mnie na sumieniu.

Pięć był w totalnym szoku łzy same zaczęły mu spływać po policzkach, niebyła to długi, ani rozbudowany list, ale jego rodzeństwo otrzymało go w młodym wieku, nie dziwił  się im, że tak nie nienawidzili dziewczyny. Chłopak musiał odetchnąć więc szybko wyszedł z wozu dalej trzymając w ręku list.

Gdy był już na zewnątrz, zauważył że coś jest nie tak, rozejrzał się do o koła i zrozumiał, że znów był w apokalipsie.

-Pięć- usłyszał za sobą głos. Odwrócił się i jak się okazało była to Zero. Pięć przyglądał się z szokiem i ze złością na nią.

Ona spojrzała na niego łagodnym wzrokiem, a potem jej wzrok przeszedł na list który trzymał w ręku.

-Czy to ten słynny list?- spytała.

-Po co się pytasz skoro wiesz!?- powiedział szorstko w jej stronę.

-No właśnie po co... Może to nie ja go napisał, a może ja, kto to wie- zaśmiał się.

-O czym ty mówisz?

-Sama niewiem, ale z tego co mi się zdaję mówię to co chcesz usłyszeć, następnym twoim pytanie to czy jest żywa? Może tak może nie sama niewiem, jesteśmy teraz w twojej głowie.

The Umbrella Academy ~ Numer Zero  ~Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz