~Rozdział XV~

253 11 4
                                    

Wydarzenia z tego rozdziału to dzień w, którym Zero rzekomo popełniła samobójstwo.

~~~

Pov. Trzecia osoba

Całe rodzieństwo, oprócz Zera pojechała na misję, a Vanya grała jakiś koncert.

W domu została tylko ona razem z tatą, mamą i Pogo.

To był dzień w, którym minął dokładnie rok od kiedy Pięć postanowił odejść. Do tej pory nie wrucił. Rodzeństwo myślało, że poradziła sobie z jego odejściem, wspierali ją bardzo, zwłaszcza Diego.

Było jeszcze wcześnie więc dziewczyna spała, nagle się obudziła i zobaczyła wokół siebie dziwną postać był to jagby Wilk z czarnym futrem miał luckie ręce  i przerażającymi oczami, które były całe białe.

-Bądź dziś ostrożna i nie rób głupot- przemówił w stronę dziewczyny.

-Co kim jesteś- zapytała przerażona dziewczyna.

-Dowiesz, się w swoim czasie, ale musisz coś wiedzieć- powiedział podając jej zżółkły pergamin na, którymś coś pisało. Zero zaczęła go czytać, na jej twarzy malował się strach i przerażenie.

-Ale... Ja nie rozumiem... Dlaczego?- zaczęła się jąkać, a z jej oczu zaczęły lecieć łzy, niebyła już zbytnio przerażona stworzeniem, który był w jej pokoju, miała do niego pytania, lecz ten zaczął iść.

-Czekaj! Nie możesz mnie tak zostawić! Co mam! Niby zrobić!- krzyknęła w jego stronę lecz go już nie było.


I nagle, już naprawdę się obudziła.

-Czyli był to tylko sen- powiedziała do siebie i odetchneła z ulgą, ale nagle zauważyła pergamin ten sam, który  dała jej dziwna postać, szybko go otworzyła i treść była taka sama.

Szybko wstała z łóżka i szła w kierunku biura ojca.

Gdy już tam dotarła krzyknęła.

-Tato musimy porozmawiać!

Reginald spojrzał się na nią.

-Niemam teraz czasu- powiedział.

Dziewczyna popatrzyła się na niego ze smutkiem, miała zamiar iść, ale nie mogła tak tego zostawić.

-Wiem wszystko!- krzyknęła w stronę ojca.

-Oczym ty mówisz?

-Był u mnie i dał mi tą kartkę, wszystko na niej piszę...- dziewczyną zaczęły targać emocje.

-Jesteś potworem... Wiesz o wszystkim i nic tym nie robisz.. jak możesz?!- krzyczała na cały dom a, łzy zaczęły lecieć jej z oczu.

Krzyki usłyszała Grace i Pogo. Szybko przyszli do gabinetu Reginalda by sprawdzić co się dzieję.

-Pogo weź tą kartkę od numeru Zero, a ty Grece zabierz ją do pokoju.

Pogo chciał wziąść kartkę z ręki dziewczyny, ale ta niepozwoliła na to.

-Zero oddaj tą kartkę!- wrzasnął Reginald.

-Jeśli oddasz ją teraz obejdzie się bez konsekwencji!

-Nie, moje rodzeństwo powinno wiedzieć...- nie dokończyła mówić bo przerwała jej Grece.

-Skrbie oddaj tą kartkę tacie i choć zemną- powiedziała.

-Nie! Wogulę niejesteś moją prawdziwą matką, tak samo jak ty niejesteś moim ojcem, każesz nam trenować, wysyłasz nas na niebezpieczne misję, tylko po to, żeby ochronić świat, przecież masz gdzieś to co się z nim stanie! A my wszyscy jesteśmy tylko dziećmi, nie jakimiś super bochaterami...- szarpały nią emocje i niebyła do końca świadoma tego co mówi.

Reginald był już zdenerwowany podszedł do niej, wyciągając coś z szafki.

Podszedł do dziewczyny, i wbił jej w szyję strzykawkę, co spowodowało, że przestała krzyczeć, ponieważ zemdlała i upadła na ziemię.

-Reginaldzie co teraz zrobimy?- zapytał trochę przerażony Pogo.

Reginald przyklasnął przy dziewczynie i wyjął z jej ręki papier przeczył go szybko, poczym schował do pudełka z perłową zaprawą.

-Zabierz ją w miejsce dobrze wiesz w które, a reszcie jej rodzeństwa powiemy, że popełniła samobójstwo, potem obydwoje zajmijcie się napisaniem jakiegoś listu pożegnalnego- powiedział i znów usiadł przy biurku, notując coś w swoim notesie, bez żadnych emocji na twarzy.

-Dobrze- powiedzieli w tym samym czasie Pogo i Grece u wzięli dziewczynę, która dalej leżała nie przytomna.


~~~

(A/N: nowy rozdział mam nadzieję, że się spodoba trochę nie nad nim napracowałam, choć jak narazie jest najkrótszy ma tylko 596 słów. Możecie zostawić komentarz i ★, a nowy rozdział pojawi się pewnie jeszcze dziś późnym wieczorem)

The Umbrella Academy ~ Numer Zero  ~Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz