~Rozdział XXV~

179 8 0
                                    

Pov. Trzecia osoba 

-Trzy dni?- Alison zapytała się Luthera.

-Tak mi powiedział.

-Głupi dziad, coś mówił o apokalipsie tyko nie mówił, że teraz- stwierdził Klaus.

-Ufacie mu on jest trochę no...- mówiła Alison kręcąc palcem koło głowy i gwiżdżąc.

-Nasz własny psychol- zaśmiał się Klaus.

-Jest przekonujący, po za tym jakby nie chciał powstrzymać apokalipsy to by go ta parka nie ścigała.

-To dla tego go ścigają?- spytał Diego, a Luther kiwnął głową.

-A co Pięć widział?

-AA.. wszyscy walczyliśmy z tym co powoduję apokalipse- mówił nerwowo po czym dodał.

-Ale mam plan przejrzymy papiery taty...-nie dokończył bo przerwał mu Klaus.

-Sekundę... sekundę co właściwie stało się za pierwszym razem?

-No właśnie czego nam nie mówisz?

-Zginęliśmy- powiedział cicho Luther popijając kawe.

-Co?

-Zginęliśmy- tym razem powiedział głośniej, a całe rodzeństwo było w szoku.

~~~

-Hej co się dzieję?- zapytała Vanya, która weszła do salonu z Leonardem gdzie znajdowała się reszta jej rodzeństwa.

-To rodzinne spotkanie- rzekła Alison widząc chłopaka swojej siostry.

-Rodzinne... więc po co było mnie zapraszać?

-To nie o to chodzi- odrzekł Luther.

-Nie będę wam przeszkadzać- stwierdziła i zamierzała już wyjść, ale Alison ją zatrzymała.

-Vanya wszystko ci powiem jak będziemy same.

-Nie truć się, ja też nie będę.

-To nie fair.

-Fair, bycie twoją siostrą nie jest fair, nigdy do niczego mnie nie włączano. Myślałam, że to przez tatę, ale on nie żyje czyli to wy jesteście gnojami- rzekła i wyszła, a za nią Leonard.

-Znajdę ją i jej to wytłumaczę- powiedziała Alison chcąc znaleźć siostrę.

-Nie ma na to czasu musimy odkryć co powoduję apokalipsę- odrzekł Luther, zatrzymując Alison.

-Moim zdaniem jest wiele powodów wojna nuklearna, asteroidy, ale sądzę, że to księżyc tata wysłał mnie tam nie bez powodu. Codziennie wysyłałem mu raport o warunkach próbki gruntu. Musimy znaleźć jego dokumenty- mówił dalej, a wszyscy byli zmęczeni jego ciągłym gadaniem.

-Chwila przecież zginęliśmy za pierwszym razem- odezwał się Klaus.

-O dziwo Klaus ma racje, dlaczego tym razem mamy wygrać?- zapytał Diego.

-Bo tym razem Pięć jest z nami, przed tę nie byliśmy razem, a teraz mamy całą moc akademii- stwierdził Luther.

-Tak całą razem z Zero, która leży dalej nieprzytomna- wymamrotał cicho Diego.

-Co mówiłeś?- zapytał Luther, ale on go zignorował.

-No, ale gdzie jest Pięć?- Alison zapytała.

-Miał plan jak zmienić harmonogram czasu, wkrótce wróci.

-Idę znaleźć coś co obudzi moją siostrę-odrzekł Diego wychodząc.

-O czym ty mówisz przecież dałeś Pogo notatki ojca i ma ją wybudzić- dopytywał Luther.

-Co się dzieję Diego?- spytała Alison.

-To nie są te notatki więc wolę  znaleźć rozwiązanie jak ją wybudzić lub być tam z nią cały czas niż martwić się końcem świata.

-Ale Diego...- Luther próbował zatrzymać brata, ale ten już wyszedł, a za nim Klaus.

-Klaus. Klaus... Klaus!!- krzyknął w jego stronne.

-Przepraszam- odrzekł obracając się w stronne brata.

-Tobie też nie zależy na świecie?

-W sumie nie.

-Czyli masz w nosie, że wszyscy zginą za trzy dni?- Klaus już nic nie odpowiedział tylko wyszedł. W pomieszczeniu zostali tylko Luther i Alison.

-Nie wierzę zostaliśmy sami- odparł w jej stronę, a ona popatrzyła się na niego.

-No nie ty też?- zapytał.

-Muszę zarezerwować samolot do LA jak to się stanie muszę być przy córce, sam mówiłeś akademia musi być cała, żeby mieć szanse. Przepraszam- wytłumaczyła i również wyszła, zostawiając go samego.

~~~








The Umbrella Academy ~ Numer Zero  ~Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz