Postępując według planu

1.6K 112 111
                                    


- Coś nie tak z Harrym? - Syriusz spojrzał na chrześniaka z niepokojem, a Snape wywrócił oczami.

- Nie fizycznie Black, choć psychicznie nie byłbym taki pewien - zakpił - chodzi raczej o jego sytuacje prawną.

- Nie rozumiem, przecież złożyłem już papiery o adopcje i ministerstwo je przyjęło.

- Tak, ale możesz napotkać teraz dość duże problemu odnośnie tej kwestii - powiedział Lucjusz - jego rodzina musiałaby się najpierw zrzec swoich praw.

- Dursleyowie mnie nienawidzą - wtrącił się Harry - i jestem pewien, że chętnie pozbędą się mnie na zawsze. Zawsze marzyli o tym by się ode mnie uwolnić.

Starszy Malfoy zmarszczył brwi na wypowiedź byłego Gryfona, w której nie było ani śladu żalu czy złości.

- Obawiam się, że zmienili zdanie - powiedział - widocznie niechęć względem ciebie jest mniejsza niż chęć pozyskania złota, jakie otrzymałeś w spadku po swoich rodzicach.

- Ale przecież - Harry nic z tego nie rozumiał - oni nie wiedzą nic o mojej skrytce ani nawet nie znają sposobu by skontaktować się z kimkolwiek, kto znałby się na magicznym prawie na tyle, aby pomógł im zabrać moje pieniądze.

- Jednak udało im się zdobyć kontakt - wyjaśnił Lucjusz. - Napisali list, zwykły mugolski list, do którego przykleili jakieś śmieszne obrazki, na adres prawnika, który zajmuje się przede wszystkim sprawami rodzin, o pochodzeniu niemagicznym. Na szczęście jest on wyjątkowo przekupnym typem, więc nie było trudno wyciągnąć z niego jakiekolwiek szczegóły. Po rozmowie z nimi dowiedział się, że informacje o twoim majątku znaleźli w starych dokumentach twojej matki, pośród innych papierów, gdzie między innymi, był jego adres. Wiele czarodziejskich instytucji posiada na poczcie skrytki pocztowe na wypadek gdyby chcieli skonsultować się z nimi mugole. Potem są one przekazywane sową i dostarczane odpowiednim czarodziejom - powiedział mężczyzna, widząc, że Harry nie do końca orientuje się w sytuacji. - Wiem, że z takich usług mugolskiej poczty korzysta ministerstwo, administracja Świętego Munga i wielu przedstawicieli zawodów, które mogą mieć jakiś interes w utrzymywaniu kontaktu z niemagicznymi, jak ma to miejsce w wypadku prawników czy bankowców.

- No dobrze, ale czego oni właściwie chcą? - zapytał Syriusz.

- Złota, kundlu, złota. Nie znasz zasady, że jak nie wiadomo o co chodzi to zawsze są to pieniądze? - odpowiedział mu Snape.

- Ale przecież oni są bogaci - zdziwił się Harry - albo przynajmniej mi się tak wydaje. Wuj jest jakimś tam kierownikiem, mają duży dom i nigdy nie słyszałem, aby narzekali na brak środków finansowych. Na rozpieszczanie Dudleya, zagraniczne wakacje i na czesne dla najlepszej szkoły, zawsze mieli pieniądze.

- Widocznie uznali, że przyda im się łatwa kasa. Co gorsza mają dość duże podstawy do tego, aby żądać otworzenia twojej skrytki, ponieważ mogą powoływać się na to, że utrzymywali cię od piętnastu lat.

- Ale to jest przecież śmieszne. Traktowali mnie przez całe życie jak niewolnika, a pieniądze, jakie wydali by na zatrudnienie sprzątaczki, ogrodnika czy lokaja, którym byłem dla nich przez całe życie, są niebotycznie większe od tego, jakie wydali na mnie.

- Jesteś w stanie udowodnić to jak cię traktowali? - zapytał Lucjusz.

- Nie wiem, chyba nie. Wątpię, aby któryś z sąsiadów chciał zeznawać na moją korzyść, zważywszy na to, że wujostwo przedstawiło mnie, jako młodocianego recydywistę. Poza tym są to sami mugole, więc nie wyobrażam sobie, aby mogli się stawić na rozprawę dotyczącą pieniędzy, którymi posługują się czarodzieje.

Błysk zielonego światła- drarry Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz