Pansy

1.7K 114 171
                                    


I tak kończy się kolejny wspaniały plan Harry'ego Pottera - pomyślał Złoty Chłopiec więcej rozbawiony niż zawiedziony. - Zamiast dać Malfoyowi do zrozumienia, że wcale mnie nie interesuje, sam go prowokuje.

Wyciągnął z kieszeni spodni, które miał na sobie w bibliotece, kartkę z zapisaną inkantacja. Specjalnie poszukał jej w zaawansowanej transmutacji, ponieważ te, które znajdowały się w ich podręcznikach pozwalały na wyczarowanie jedynie prostego mebla. Ta, którą znalazł zapewniała możliwość popisu własnej wyobraźni, a nie była dużo trudniejsza od standardowej formuły.

Wyobraził sobie królewskie łoże, dokładnie takie, jakie widywał w książce od Historii Magii. Skupienie, odpowiedni ruch różdżki i na miejscu jego wcześniejszego, pokracznego posłania stało większe, ale na równi szpetne jak poprzednie. Pokręcił głową i spróbował jeszcze raz. Łóżko wyprostowało się trochę, a znajdująca się na nim narzuta nie wyglądała już jakby została wyciągnięta z gardła psu. Kolejna próba, a na kolumienkach pojawiły się zasłonki. Następna sprawiła, że ramy łóżka przybrały mahoniowy kolor, pasujący do reszty wystroju. Parę minut później oglądał przed sobą łoże, dokładnie takie jak sobie wyobraził. Dumny był przede wszystkim z tego, że wyglądało ono lepiej niż to, które należało do Malfoya.

OOO

Draco wyszedł z łazienki odświeżony i gotowy na wszystko, co może go spotkać. Miał wrażenie, że od kiedy dzieli pokój z Wybrańcem, to każda następna minuta jego życia jest wręcz nieprzewidywalna. Kto może domyślić się, co temu kretynowi strzeli do głowy? Raz się kłóci, potem śmieje się jak opętany, wygaduje rzeczy, o które nigdy wcześniej by go nie posądził, a na koniec prowokuje. Przebiegły, wredny... Ślizgon? - pomyślał, sam wyrzucając sobie w myślach za takie porównania. Złoty Chłopiec nie ma w sobie ani krzty z Węża, ot co.

Wszedł do sypialni, prawie potykając się w drzwiach o tamującego wejście Pottera.

- Dlaczego stoisz w przejściu? - Warknął na niego.

- Bo mam taką ochotę- odpowiedział Harry, szczerząc się do niego.

- Coś ty znowu wymyślił, Potter? A może przeholowałeś jakieś ziółka? Albo Pomfrey robi dla ciebie za mocne eliksiry?

- A nic takiego. Tak sobie podziwiam moje nowe łóżko.

Draco przerzucił swój wzrok w miejsce gdzie wcześniej stał wytwór jego „nieskazitelnej" magii. Jego miejsce zajął naprawdę imponujących rozmiarów i kształtów mebel, rodem z średniowiecznych komnat królów.

- I niby ty to wyczarowałeś? - Zakpił.

- Oczywiście - rozgniewał się Harry - masz do tego jakieś wątpliwości?

- Mnóstwo. Zaczynając od tego, że wcześniej twoja różdżka mogła najwyżej służyć do dłubania w nosie, bo wstyd jej były pośredniczyć między twoją żałosną osobą a wydobywającą się z ciebie magią.

- Tak? Jakoś nie zauważyłem żebyś wczoraj popisał się czymś lepszym - uderzenie w czuły punkt.

- Ale potrafiłem zrobić cokolwiek, bez sprawdzania w podręcznikach! Zresztą skończmy tą żałosną rozmowę. Wygląd to nie wszystko, ciekawe czy jest tak wytrzymałe, na jakie wygląda - uśmiechnął się kpiąco, idąc w stronę łóżka.

- Malfoy, ani się waż! - Harry rzucił się za nim, próbując odwieść go od zamiaru wypróbowania mebla. Niestety Draco był o wiele silniejszy i Harry nie miał najmniejszych szans w starciu z wysportowanym współlokatorem.

Błysk zielonego światła- drarry Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz