/Madzia/
Będąc na,patrolu z komandor'em. Zastanawiam,się po co tu,byliśmy.
Głowiłam się,całe 20minut.No nie wytrzymam,muszę wiedzieć gdzie mnie on,prowadzi - podpowiedziała,mi świadomość
- Komandor'ze Ultra Magnus'ie.. Do kąd idziemy? - rzekłam na,co mnie zignorował.
A to ciota i burak - rzekła ma myśl
- okey,podejście nr2. - szepnęłam pod nosem - Kochanieeee,gdzie idziemy???
- Madziu.. Jesteś,strasznie niecierpliwa.
- tak,wiem Magnus'ie. - odpowiedziałam, spoglądając w ziemię.
- ale powiedz to,jakieś piękne,miejsce? Coś dla mnie tam masz?? Bo proszę powiedz!! - błądziłam, myślami po tym jak że miejscu. - no jak ono mogłoby, wyglądać??? - analizowałam myślami- spokojnie, to już niedaleko - oponował,mój przyjaciel
- kiedy idziemy,już 30 minut. - zaczęłam jęczeć.
Ten zaczął, się śmiać. Co najdziwniejsze,śmieje się kiedy jesteśmy sam,na sam. Co bardzo kocham.
....
- właśnie się,doczekałaś. - rzekł uchylając,pewne pnącza, zimozielone.
Przy czym ukazał,mi piękny widok.
Nie wiedziałam, że w pewnej Dżungli. Może znajdować się tak cudowne miejsce. No byłam,mega zaskoczona.- komandorze. Ale jak to,możliwe.
- wież mi, wystarczy,dobrze poszukać.
Byłam mega szczęśliwa. Chciałam go przytulić. Jednak sobie przypomniałam,jak ostatnio mnie za to, opierdzielił. Wolałam,tego nie psuć. I poprostu,uśmiechać się .
- dziękuję,to .. To bardzo, cudowne, miejsce.
Co dziwnego,Ultra Magnus. Tylko prychnął i poszedł przed siebie. Zastanawiałam,się dla czego tak się zachowuje. Pierw,jeśli miły,a teraz tak..
Reaguje,na tą całą sytuację?!Nie mogłam,tego tak zostawić. W net,podeszłam,po czym chwyciłam go za,serwo.
Nie zdziwił,się. Ani trochę.. bardziej,to ja byłam zmieszana,tą całą sytuacją.- wyjaśnisz,mi łaskawie czemu,się tak zachowujesz? - rzekłam, niecierpliwie
- tak? To ,znaczy jak? - odwrócił się w moją stronę
- no,bo ja wiem? Gburowato?! . Pierw mi,pokazujesz to miejsce,a teraz coś co się nie podoba?
- Cóż.. Bardzo się, cieszę, Faktem,iż to miejsce naprawdę ci się podoba. Lecz nie oto chodzi.
- a więc,o co?
- słyszałem,że chcesz nas zostawić.
- komandorze,mówiłam tak aby Optimus,przestał się być z tobą o,to z kim mam zamiar być. - wytłumaczyłam mu.
- w takim,razie z kim pragniesz być?
- od,kad dołączyłam do was. Tylko jeden bot,od zawsze mi imponował,który niczego się nie boi. Nie lęka,że deceptikonów.
- a któż to taki?
- ty
W ten zauważyłam w jego oczach,szok i przerażenie. Jak by bał,się reakcji Optimus'a.
Wiedziałam,jednak że kiedy zaczną się,o mnie bić zdemolują,całą bazę. A ja pragnęłam wyłącznie,jednego bota.. Był nim on..****
Po wróceniu,do bazy nic nie mówiłam Optimusowi. Powiedziałam,wyłącznie iż jadę na pewny partol. Który niespodziewanie,zmienił się w plan ratowania pewnej dziewczyny,której,groziło niebezpieczeństwo,przez rdzawego deceptikona.
Ratchet nie był do końca zadowolony,jak zawsze z resztą. Zdecydowanie,oznajmiłam iż to ja będę jej,bronić. Na co Optimus. O DZIWO. się zgodził...- Madzia, mówię ci ostatni raz. Człowiek,to nie zabawka.
- Ratchet,ty stary zgredzie. Nie rób ze,mnie kreatyna. Wiem co to człowiek i jak się z nim obchodzić. - posłałam mu, gniewne spojrzenie,na co tylko prychnął - ty się zajmij naszą przyczółką. Zaś było starcie KnockOut vs Bumblebee.
- jasne,jasne... A przyjdź,tylko abym ci załatał ranę - warknął
Nie chcąc dalej,słuchać tego. Poszłam pod drzwi, mej,kwatery,gdzie sądziłam,iż moja podopieczna,z rasy węglowców.. To znaczy ludzi..
Natalia,smacznie śpi..(Im so sory musiałam dodać tą z Gliniarzy.. Nie zabijajcie)
Weszłam,do kwatery i jak się, okazało myliłam się. Moja ukochana,ludzka osóbka,siedziała na mej koi,wpatrując się we mnie z szokiem w oczach.. Totalnie,jak w posąg.
- mam tarantule na hełmie? - pokiwała,mi jedynie na nie,drżąc jak osika.Od razu podeszłam - zdecydowanie,jesteś jakaś blada. Czy wszystko jest okey?
- zimno mi
- nie dziwie się,skoro wrzucili,ciebie do rzeki z wysokiego ,mostu.
Odkryłam ją,szczelnie jak, i dość delikatnie kocem,w który od razu się wtuliła.
- posłuchaj,mam chwilowo,pewny powód abyś tu została. I proszę nie przerywaj.. po pierwsze: nie masz czego się obawiać. Kiedy widzisz ten symbol. A bardziej logo. Bądź pewna,że nic ci się nie stanie. Ja należę do Autobotów. Grupy robotów,z planety Cybertron oddalonej baaaaardzo daleko z tąd. Moim przywódcą,jak i przyjacielem jest Optimus Prime. My chronimy waszą planetę przed,tymi którzy chcieli ciebie skrzywdzić.
- czyli mam rozumieć, że jesteś teraz,moją.... Strażniczką?
- dokładnie tak..
- czyli nie wrócę,już do domu?
- proszę,daj dokończyć. Po drugie: wrócisz do domu.. pod 2ma warunkami.
1. - musisz ciut nabrać sił.
2. - my dla innych nie istniejemy. Okey?- jasne.
- no to odpoczywaj. Jak by co,z czasem zajrzę. -rzeklam,na co pokiwała mi tylko na "tak"
*****
Tak,to kolejny rozdział.. jakoś takia wena słaba ale coś napisałam ;)
Miłego ranka, popołudnia czy też nocki!
CZYTASZ
Transformers Prime:𝑂𝑏𝑐𝑦...𝑎𝑛𝑑 𝑀𝑦 𝐵𝑒𝑠𝑡 𝐹𝑟𝑖𝑒𝑛𝑑 (done)
FanfictionTo nowa książka,o Optimusie i jego kumplach.Tylko teraz,w formie związana z życiem,z dziewczyną co ciągle ma problemy.