Rozdział 24

886 106 10
                                    

Paola

Budzi mnie delikatny dotyk Oskara na moim policzku.

Mimo to mój umysł nakłania mnie, bym pozostała w krainie błogiego niebytu. Niestety mój mąż nie odpuszcza, za wszelką cenę utrudniając mi dalszy sen.

-Paola, musisz wstać. – mruczy natarczywie tuż nad moim uchem, a ja mam ochotę go odgonić by dał mi spać - Ochrona już na ciebie czeka, by zawieść cię do laboratorium. – przemawia do mnie nieustępliwie, a ja nie chętnie otwieram oczy.

Przez dobrą chwilę zastanawiam się o czym on do mnie mówi.

Niestety, gdy odwracam się w jego stronę i spoglądam w jego tęczówki wypełnione zmartwieniem w mig uświadamiam sobie o co mu chodzi. Tak samo jak całą resztę...

-Dobrze, zaraz się przygotuję- odpowiadam, a obojętność w moim tonie świadczy o moim nowym nastawieniu do życia.

Nie mam ochoty ruszać tyłka z łóżka i najchętniej zostałabym tu przez cały dzień, a nawet i dłużej, ale mimo mojego zniechęcenia, nie chce sobie później wyrzucać, że nie wypełniłam zaleceń lekarza. Choć możliwie, że przede wszystkim jestem gotowa pojechać na te badania tylko ze względu na mojego męża. Jednak nie mam energii by to roztrząsać. Dla mnie to wszystko straciło już sens, więc równie dobrze mogę po prostu robić to co mi się każe.

-Dasz radę pojechać tam sama? – pyta zatroskany, przypatrując mi się uważnie, gdy z ociąganiem siadam na materacu - Pojawił się temat, którym muszę się niezwłocznie zająć - dodaje strapiony, unosząc dłoń i muskając mój policzek, a jego spojrzenie wyraża ogrom obawy o mój stan.

-Tak, załatw co trzeba i się mną nie przejmuj. Pojadę tam, a później wrócę i jeszcze się położę- odpowiadam bez emocji, wysilając się by posłać mu choćby słaby uśmiech, który by go uspokoił, ale średnio mi to wychodzi...

-Okkk- stwierdza bez przekonania i spogląda na mnie z wyraźnym powątpieniem oraz rozdarciem - wrócę najszybciej jak się da i razem sprawdzimy wyniki, bo z pewnością będą dostępne już popołudniu. - dorzuca jeszcze, ujmując i ściskając moją dłoń, a ja automatycznie kiwam głową na zgodę.

Kocham go, naprawdę go kocham, ale coraz bardziej zaczynam się utwierdzać w tym, że beze mnie byłoby mu lepiej. Moja osoba przynosi mu tylko nieszczęście i niekończące się bolesne zawody. A on jest niezwykłym facetem, który zasługuje na pełnowartościową kobietę, taką która nie będzie wybrakowany towarem, jak ja.

Oskar jeszcze przez moment przewierca mnie wzrokiem, po czym pochyla się nade mną zagarniając moje usta do pocałunku. Początkowo drażni moje wargi językiem, a sekundę później wdziera się przez nie, pogłębiając pieszczotę, ale nie wywołuje to we mnie żadnych większych doznań. Odruchowo odwzajemniam ruchy jego języka, ale nie ma w tym nic ponad mechaniczną odpowiedź mojego ciała. Nie budzi się we mnie żadne z tak wielu uczuć jakie zawsze wiązały się z nasza bliskością.

Chłód jaki wczoraj zapanował w moim wnętrzu skutecznie otępił moje zmysły i je zamroził, uniemożliwiając mi zaangażowanie w jakąkolwiek intymność. To kolejny dowód na to jak bardzo jestem wybrakowana i niegodna mojego męża...

Po dłuższej chwili Oskar się ode mnie odsuwa, a jego twarz wyraża rosnącą obawę, ale tego nie komentuję, bo nie mam na to sił. Na szczęście on też się nie odzywa, bo nie chcę by drążył to co się ze mną dzieje. Sama nie do końca ogarniam swoje samopoczucie, więc jak miałabym mu to wyjaśnić?

-Powiem Carlosowi, że zaraz zejdziesz, a my zobaczymy się później- mówi na pożegnanie i niechętnie zostawia mnie samą.

Mam nie odpartą chęć opaść plecami ponownie na materac, ale się powstrzymuję. Zamiast tego robię to czego się ode mnie oczekuje, a piętnaści minut później jestem w drodze do laboratorium.

Nieomylne Przeznaczenie (zakończone)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz