Rozdział 3

2.5K 212 46
                                    

niesprawdzony... ;)

Oskar

Dotarłem w końcu na tę cholerną Maltę, a teraz stoję przed mieszkaniem Paoli w jakimś szeregowcu, zgodnie z adresem jaki mi wysłała i sam nie wiem co czuję, ani co powinienem czuć. Bombarduje mnie wiele dziwnych rzeczy, ale żadnej nie potrafię zrozumieć. Dlatego też blokuje je, tak jak mnie wyszkolono i przestawiam się na tryb chłodnej analizy zadania jakie mnie czeka. Czyli pozbycie się śladów po tym co miało tu miejsce, a jak twierdziła Paola, będzie to pozbycie się trupa.

Nie tracąc czasu naduszam na dzwonek, a sześcioro moich ludzi w milczeniu stoi za moimi plecami. Gdy dziewczyna nie otwiera, ponownie dzwonię do drzwi, bo ostatnie czego potrzebujemy to zwracanie na siebie uwagi, a to oznacza, że jak najszybciej musimy znaleźć się w środku, by sąsiedzi nie zainteresowali się naszym przybyciem.

-Paola, to ja Oskar! Otwórz! - wołam stanowczo, a już po chwili słyszę pospieszne kroki. W związku z tym chowam dłonie do kieszeni, prezentując moją standardową, profesjonalną postawę.

Jak tylko kobieta otwiera drzwi, skupia na mnie swój przenikliwy wzrok, w którym gwałtownie wzbierają łzy. Przez moment stoimy wpatrując się w siebie, a ja choć czuję się emocjonalnie zagubiony, to moje ciało reaguje na nią w tak dobrze mi znany sposób. Czyli w tej kwestii nic się nie zmieniło...

Ekscytacja i rozkosze pobudzenie, to coś co dzięki niej jest mi doskonale znane. Do tego dochodzi jeszcze cały ogrom innych uczuć, ale akurat one pozostają dla mnie nieodgadnione. Jednak nie przeszkadza im to w tym, żeby przelewać się przez ze mnie z siłą huraganu. Co prawda są zabarwione goryczą, z którą zdążyłem się zbratać podczas nieobecności Paoli, ale i tak pozostają dla mnie zagadką.

Podczas tej ulotnej chwili, kiedy tak na siebie patrzymy, moje pretensje do niej wzbierają na sile, a jednocześnie stęsknione spojrzenie rwie się to tego by błądzić po jej ciele, ponownie chcąc się go nauczyć i zapamiętać każdy szczegół.

Mimo tego, że próbuję się oprzeć temu odruchowi, to moje samozaparcie i tak ulega wewnętrznej, naglącej potrzebie.

Ubrana w granatowe szorty i białą, zwiewną bluzkę na ramiączkach, jest boso, a jej wilgne włosy są niedbale związane z tyłu głowy. Choć widać, że jest zdenerwowana nigdy nie wydawała mi się piękniejsza. Tylko nie rozumiem, dlaczego tak to odbieram, skoro widywałem ją w najbardziej wystawnych i seksownie opinających kreacjach.

Gdy wracam spojrzeniem do jej szmaragdowych tęczówek, przechodzi przeze mnie huragan najróżniejszych i jeszcze bardziej intensywnych odczuć, tylko nie potrafię ich skwalifikować. Według Luca, powinienem mieć Paolę w głębokim poważaniu, ale nie potrafię. To co teraz czuję, jest tego całkowitym przeciwieństwem i staje się to dla mnie jasne w ułamku sekundy, gdy mój wzrok ją lustruje. Owszem, kurewsko mi dowaliła, zostawiając mnie w dniu zaręczyn, jednak nie umiem jej znienawidzić, tak jak powtarzał mi mój kumpel. Jest to dla mnie nie wykonalne, mimo tego, że z negatywnymi emocjami to ja akurat jestem za pan brat. Nienawiść, gniew, furia, agresja, są dla mnie naturalne jak oddychanie. Tymczasem stoję tu zatracając się w bezkresie jej lśniących szmaragdowych tęczówek i za cholerę nie wiem co w związku z tym dokładnie czuję. Na pewno jest to intensywne, ale czy słuszne to już inna sprawa...

Jednak ona nie daje mi zbyt dużo czasu na roztrząsanie tego. Nie mija więcej niż kilkadziesiąt sekund, gdy Paola zrywa się z miejsca i rzuca mi się gwałtownie na szyję. Desperacko przywiera do mnie z całych sił, niemal się we mnie kurczowo wczepiając, a następnie jej ciałem wstrząsa dreszcz, po którym wybucha niepohamowanym płaczem. Jest to dla mnie nie tyle zaskakujące co dezorientujące.

Nieomylne Przeznaczenie (zakończone)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz