Rozdział 5

2.3K 170 26
                                    

trochę mnie tu nie było :) ale wracam z długim rozdziałem ;)

Paola

Mój umysł jest zamroczony, ale i tak wyczuwam, że ktoś mnie niesie.

Po zapachu perfum jakie wyczuwam wokół siebie, wiem, że to Oskar, więc mimo że nie mam pojęcie, gdzie mnie zabiera, czuję się bezpieczna i nie dostrzegam powodu by zmuszać się do otwarcia oczu. Tym bardziej, że jest mi tak cholernie dobrze... A zalewająca mnie błogość skłania do tego bym poddała się mojemu rozleniwieniu i w żadnym razie się nie rozbudzała, tylko pozostała w tym cudownym stanie na pograniczu jawy i snu.

Niestety odgłos zatrzaskiwanych drzwi i głośny zgrzyt zamka skutecznie nadszarpują mój błogostan. Gdy niechętnie unoszę ciężkie powieki, natrafiam na ciemnoszare tęczówki Oskara, które skrzą się w półmroku korytarza w moim apartamencie.

Nawet nie wiem jak tu trafiliśmy i chyba jestem zbyt zaspana by się nad tym zastanawiać...

-Koniczynko, masz świetne wyczucie czasu. Obudziłaś się w doskonałym momencie- mruczy zachrypnięty, wprost w moje wargi, a ta zmysłowa bliskość powoduje, że moje ciało zalewa nagła fala pożądania. Choć umysł nadal przyćmiewa senność...- W końcu jesteśmy na miejscu, a ty przespałaś większą część lotu i dalszej drogi powrotnej. Przez co zacząłem się zastanawiać, jak mam cię wyrwać z tego mocnego snu. - dodaje, a na jego ustach wyczuwam krzywy uśmieszek.

Zanim udaje mi się oprzytomnieć na tyle by zebrać myśli i cokolwiek mu odpowiedzieć, on wpija się gwałtownie w moje wargi, a ja zostaję błyskawicznie postawiona na nogi i przygwożdżona do ściany jego umięśnionym ciałem. Nie mam czasu roztrząsać tego co się dzieje, a już tym bardziej wyartykułować jakiejkolwiek logicznej myśli, bo dłonie Oskara w naglące pieszczocie wędrują desperacko od moich pośladków przez plecy do piersi i z powrotem. Jego dotyk wywołuje we mnie pożar podniecenia, przez co cała moja uwaga skupia się na odbieraniu bodźców, od których moje zmysły szaleją, a ja sama jestem w stanie jedynie poddać się przyjemności jaka płynie z naszej bliskości.

Nasze języki zderzają się ze sobą bezpardonowo, a w sposobie w jaki Oskar przejmuje nade mną kontrolę nie ma żadnej delikatności. Tylko dzika żądzą i pierwotna potrzeba. Jego pieszczoty z każdą sekundą robią się coraz bardziej władcze i zaborcze, a ja poddaję się jego dominacji.

Nagle Rossi odrywa się od moich ust, ale tylko po to by przenieść swoje cudowne wargi i język na moją szyję oraz dekolt. W wyniku czego z rozkoszy oddech więźnie mi w gardle, a odchylając głowę do tyłu, całkowicie tracę poczucie rzeczywistości. Nawet nie wiem, kiedy zostaje pozbawiona kurtki i koszulki, a Oskar zapalczywie bada językiem koronkę mojego stanika. W tym samym czasie jego place zakradając się do moich szortów odpinając je. Nie nadążam za rozwojem sytuacji, ale nie przejmuję się tym, bo jest mi zbyt zajebiście by zwracać uwagę na cokolwiek innego niż dreszcze podniecenia rozchodzące się wzdłuż mojego ciała.

Ogrom przyjemności i napięcia między naszą dwójką totalnie mnie oszałamiają, a ja jestem niczym kłębek samych zakończeń nerwowych, który z entuzjazmem chłonie zmysłowe bodźce, pozwalając by rozpalały mnie coraz mocniej.

W tym całym szalonym i dzikim zapędzie udaje mi się jedynie zapleść ręce na szyi Oskara, by się go przytrzymać. Zastaję za to nagrodzona jego gardłowym pomrukiem zadowolenia, a sekundę później jego język ponownie robi niesamowite rzeczy z moim własny, całkowicie przejmując nade mną kontrole. Chwilę później jestem już w samych figach, a dłonie Rossiego błądzą po moich krągłościach rozniecając coraz większy ogień, który zaczyna trawić mnie od środka.

Podczas gdy ja z całą uległością poddaje się temu co Oskar wyrabia z moim ciałem, on rozrywa moją bieliznę i rzuca na podłogę jej strzępki. Następnie szybkim ruchem unosi mnie w powietrze, ściskając za nagie pośladki, a ja automatycznie krzyżuję nogi za jego plecami. Nowa pozycja powoduje, że moja niczym już nieokryta kobiecość, ociera się o rozporek jego spodni i napierającą na niego twardą wypukłość wzwodu. Nie mogę się powstrzymać i cicho skomlę pod wpływem szorstkości pobudzającej moją łechtaczkę. Natomiast Oskar wydaje z siebie ostre warknięcia i jeszcze gwałtowniej atakuje moje usta. Rokoszując się dziką ingerencją jego języka i pozostałymi bodźcami, nie zauważam, że gdzieś mnie niesie, dopóki nie zostaje rzuca na miękki materac łóżka w mojej sypialni.

Nieomylne Przeznaczenie (zakończone)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz