Obudził mnie intensywny zapach kawy. Uchyliłam lekko powieki - byłam w pokoju sama. Na stoliku obok łóżka leżał talerz z świeżutkimi tostami i ugorowanymi plasterkiem pomidora. W ustach zebrała mi się ślinka, nie pamiętałam kiedy ostatni raz coś jadłam. Szybko sięgnęłam po jedzenie i wgryzłam się w chrupiąca skórkę. Byłam tak głodna, że szybko pochłonęłam cały talerz i skarciłam się po chwili no, bo przecież mogły być zatrute. Ah. Zamiast zaprzątać sobie tym głowę rozejrzałam się po pokoju a mój wzrok, zatrzymał się na jednym ze zdjęć stojącym na półce przy łóżku. Chwyciłam je w dłonie a mój oddech przyśpieszył. Skąd on to ma!?
- Widzę, że się obudziłaś - na dźwięk tego głosu niemal wypuściłam ramkę na ziemię. Odstawiłam ją na półkę co nie uszło jego uwadze i przyjrzałam mu się. Czułam się jakbym widziała go po raz pierwszy. W moich oczach nie było już łez i teraz mogłam oglądać w pełnej okazałości tego potwora.
- Przyszedłem zmienić ci opatrunek - w jego dłoni spoczywała apteczka, którą dopiero teraz zauważyłam. Podszedł do łóżka i przysiad na jego krańcu spoglądając na mnie. Z trudem odwzajemniłam spojrzenie by po chwili ponownie wbić wzrok w kołdrę. Mężczyzna wyciągnął z apteczki gazę i wodę utlenioną powoli nachylając się w moją stronę. Moja reakcja była taka, że automatycznie się od niego odsunęłam. Uniósł brwi i westchnął.
- Muszę oczyścić ranę - wyjaśnił obojętnie a ja jedynie przytaknęłam szybko głową. Jednak gdy próbował mnie dotknąć spanikowałam, ponownie się cofając. Natrafiłam na ramę łóżka i nie miałam już gdzie uciec. Chłopak mierzył mnie swoim chłodnym spojrzeniem i nie wiadomo czemu wyjąkałam ciche
- Przepraszam - bzdura! wcale nie było mi przykro. Nie mogłam już jednak tego cofnąć, wpatrywałam się więc uporczywie w wybrany punkt na ścianie i starałam się ignorować dłoń, która powoli zbliżała się do mojej twarzy. Moje ciało było napięte do granic możliwości podczas gdy chłopak pozbył się zużytego opatrunku i nałożył nowy. Najpierw doprowadza mnie do takiego stanu a potem pomaga? Świata tym nie zbawi. Dłonie chłopaka sięgnęły w dół i podwinęły mój podkoszulek wybudzając mnie z transu. Złapałam je szybko i odtrąciłam.
- Co ty robisz?! - siłą naciągnęłam koszule do poprzedniego stanu i wpatrywałam się w niego wrogo. Uniósł brwi i westchnął co sprawiło, że krew się we mnie zagotowała. Miałam ochotę rozszarpać go gołymi rękami a zamiast tego jedynie mu się przyglądałam.
- Chcę ci pomóc!
- Zrobiłeś już wystarczająco! - krzyknęłam kiedy złapał mnie za dłonie i przyszpilił do łóżka. Jego twarz znalazła się tuż przy mojej, co sprawiło, że zebrało mi się na wymioty. Złapał mnie za podbródek zmuszając abym na niego spojrzała.
- Posłuchaj mnie bo nie będę dwa razy powtarzać. - zadrżałam słysząc jego głos a mój oddech przyśpieszył. - Masz rozległe obrażenia wewnętrzne. Cudem jest to, że jeszcze żyjesz więc kurwa daj sobie pomóc! Nie tknę cię, rozumiesz? Jesteś pieprzoną małolatą a ja nie muszę zmuszać kobiet aby wskoczyły mi do łóżka. Dla twojej wiadomości robią to z własnej woli!
- Więc proszę wyjaśnij mi co ja tutaj robię! Co ja do cholery tutaj robię skoro kobiety same wskakują ci do łóżka!?
- Uratowałem cię.
- Szkoda, że nie przed samym sobą.
Wiedziałam, że powiedziałam za wiele. Jego twarz stężała a na czole zaczęły ujawniać się żyły. Oddychał ciężko zaciskając dłonie w pięści tak, że aż zbielały.
- Masz rację, wielka szkoda - wysyczał przez zęby. - Ale spokojnie, lek niedługo przestanie działać a ty już nigdy więcej się nie obudzisz.
CZYTASZ
Kocha, lubi, szanuje?
RomanceCo jeśli dziewczyna spotka po latach swoją młodzieńczą miłość? A co jeśli on nie jest już tym za kogo się podaje? Szanuje? Nie. Lubi? Nie. Więc może kocha? Nie wiem...