18. Klara

1K 97 9
                                    

Obiecałam, że mu pomogę. Więc przedzieram się przez pijany tłum nadprzyrodzonch i ich ludzkich zabawek. Gdzie mam szukać jakiegoś wolnego człowieka?

Jak to będzie wyglądało? Freddy chyba go nie zabije?

Nie zabije, prawda?

***

W końcu znalazłam tak na prawdę jedyną osobę, oprócz Freddiego, którą znałam. 

Jack był w kuchni i głośno wydawał polecenia jakiejś przerażonej kelnerce. Na prawdę się go bała. Bo było czego.

Przyjaciel Freddiego, Jack, jest w jego wieku. Z tego, co zaobserwowałam, Jack jest niesamowicie pewny siebie.  Ma ciemnobrązowe włosy, ułożone w niedbałego irokeza i czerwone oczy - jak każdy wampir. Na mnie nie zrobił wrażenia. Wprost promienieje niedawno spożytym posiłkiem.

Wampir zaraz po polowaniu wygląda niesamowicie, a przed... No cóź, tak jak Freddy. Czyli fatalnie.

- Jack! - krzyknęłam, żeby zwrócić na mnie jego uwagę. - Musisz mi pomóc.

- Cecily, moja piękna. O co chodzi? - znowu robił z siebie idiotę.

- Nie jestem twoja - fuknęłam. - Jest problem.

- Słucham - rozłożył ramiona.

Młoda kelnerka zauważyła, że szef nie zwraca na nią już uwagi, więc zaczęła się krzątać i nakładać na tacę krwistoczerwone drinki.

- Freddy. On... Musi się pożywić.

Roześmiał się.

- Teraz to zauważyłaś?

Jak on mnie denerwuje!

- Klara! - krzyknął do kelnerki - Chodź tu!

Podeszła do nas niepewnie. 

- Pójdziesz teraz z tą dziewczyną. - Wydał jej polecienie, tonem nie biorącym pod uwagę sprzeciwu. Następnie zwrócił się do mnie. - Niech idzie na całość.

Szybko rozwiązał mój problem. Spojrzałam na niego dziękując spojrzeniem i pociągnęłam kelnerkę w stronę ogrodu.

***

- Co my tutaj robimy? Mam coś posprzątać? -  Stałyśmy przed szklanymi drzwiami wychodzącymi na ogród.

- Klara, tak? - pokiwała głową. - Ile masz lat ?

- Prawie czternaście - wydęła wargi.

O proszę. A jej strój wskazuje na znacznie więcej. Naprawdę, czy ludzie tutaj nie mają gustu?

Podeszłyśmy do ławki, na której leżał ledwo przytomny Freddy. Jeszcze kilka godzin bez krwi i po nim. Spojrzał tylko na dziweczynę i wyszeptał do mnie: dziękuję.

Nie miałam pojęcia, że może poruszać się tak szybko - w ułamku sekundy wstał i już leżał na ziemi z przerażoną dziewczyną. Przez chwilę szamotała się i piszczała. W końcu jęki ucichły.

Nie wiedziałm, co mam robić. Klara leżała na trawie sztywna jak lalka, a Freddy trzymał ją za głowę. Długimi kłami miękko przebił skórę na szyi. Pił dość długo. Było to strasznie obrzydliwe i niemożliwie śmierdziało. Myślałam, że zwymiotuję od samego patrzenia. Usiadłam na ławce oszołomiona.

Po kilku minutach wampir wstał, otrzepał spodnie z trawy, poprawił skórzaną kurtkę i odwrócił się twarzą do mnie. Patrzył na mnie znów ten przystojny chłopak, którego poznałam właśnie w takim stanie. Cera nabrała kolorów, a włosy i oczy przybrały swój pierwotny stan. Miał wysunięte kły, z których kapała krew.

Póżniej przyjrzał się leżącej na ziemi dziewczynie i wykrzyczał zszokowany:

-BOŻE, JA JĄ ZNAM!

***

Wróciłam do domu grubo po czwartej. Myślałam, że uda mi się przemknąć niezauważona, przebrać się szybko w piżamę, zmyć makijaż i pójść spać. Niestety się pomyliłam.

***

Allegra, moja opiekunka, siedziała przy stole w jadalni ze srogą miną. Nie wiem ile może mieć lat, ale w każdym razie wygląda na co najmniej pięćdziesiąt. Długie, siwe włosy ułożyła w warkocz, który zarzuciła na plecy.

W przeszłości była niezwykle piękna, widziałam czarno-białe zdjęcia z jej młodości. Jednak do dzisiaj tylko jej oczy przypominają o dawnym wyglądzie. Zwykle błyszczą i ematują dobrocią, lecz teraz widzę w nich wyłącznie gniew.

- Jak mogłaś się wymknąć? - Odezwała się, gdy tylko mnie zobaczyła. - Wiem, gdzie byłaś. Chodź tutaj.

Westchnęłam i posłusznie przybliżyłam się do stołu. Okno jadalni wychodziło na drzwi wejściowe i ścieżkę, wiec widziała, jak chwiejnie przebywam ten krótki odcinek drogi. Alkohol ciągle szumiał mi w głowie.

- Mówiłam ci, jak niebezpieczne są wampiry!

- Ale Freddy mówił, że nie pożywiają się czarownicami - próbowałam się usprawiedliwić.

- A jak trafisz na odmieńca głodnego nowych wrażeń?! Co zrobisz, jeżeli któremuś spodoba się twój zapach?! Nie potrafisz się bronić! Zapomniałaś kim jesteś?!

- Kim niby jestem?! - Również zaczęłam krzyczeć. - Robisz wielką tajemnicę z mojego pochodzenia! Nic o sobie nie wiem!

- Nie podnoś na mnie głosu!

Spojrzałam na nią wściekła, spode łba.

- Faktycznie, nigdy nie rozmawiałyśmy o twojej rodzinie i kiedyś ci to wszystko wytłumaczę - jej głos złagodniał.

Usiadłam na krześle, naprzeciwko niej. Dotknęła dłonią wierzch mojego nadgarstka. Był to czuły gest, ale ja nie chciałam wyprowadzić się z równowagi. Cofnęłam rękę.

***

- Wampiry to złe stworzenia. Żyją tylko, żeby zadawać innym ból. Kłamią, oszukują, a nawet zabijają, by osiągnąć swój cel. Ludzie są dla nich niczym.

- Skąd możesz to wiedzieć? Na pewno istnieją też "normalne" wampiry. A Freddy jest jednym z nich...

- I jeszcze ten twój Freddy - prychnęła. - Wiesz w ogóle, kim jest jego ojciec?

Spojrzałam na nią zaskoczona. A co ma do naszej kłótni jego ojciec? Freddy nigdy o nim nie mówi, a wręcz przerywa mi, gdy tylko o nim wspomnę. Może po prostu nie ma z nim najlepszego kontaktu?

- Frederick Thomas Ellsworth III jest potworem - zaczęła, wolno i dokładnie ważąc słowa. -  Znany jest ze swoich upodobań do egzotycznej krwi.

- Egzotycznej, czyli jakiej?

- Nie ludzkiej.

- Hm? Jaka krew jest nie ludzka? - jestem na prawdę mało domyślna.

- Och, zrozum -  on żywi się innymi nadprzyrodzonymi.

Otworzyłam szeroko oczy. Przecież...

- Tak, czarownicami również. To chory idiota. Do tego spółkuje z ludzkimi kobietami...

- Freddy jest półkrwi? - byłam zszokowana.

U czarownic, ktoś półkowe magicznej i ludzkiej ma całkiem zwyczajne moce. Niczym się nie różni od innych.

Wampiry mają inne zasady i tam, półkrwi to margines społeczny. To nic nie warte wyrzutki.

- Nie, najmłodszy syn jest pełnej krwi. Niedawno Rada Wampirów wkurzyła się na niego, przez liczne półkrwi potomstwo. Zakazano mu romansów z ludźmi. Wiec znalazł sobie wampirzą żonę - Selenię Cornwall. Biedaczka, zmarła, gdy młody Frederick był malutki.

Biedny Freddy. Nie wyobrażam sobie, jak wyglądało jego dziecińtwo. Nawet dla mnie, wychowywanie się z takim potworem, na dodatek bez matki, było straszne. To dlatego nic nie mówi o tamtym okresie...

CzarownicaWhere stories live. Discover now