6. Ciężarówka

1K 89 4
                                    

Jest ciemno, zimno i boli mnie tyłek.

Serio. Tyłek.

Takie są rezultaty, gdy wyskakuje się z okna na drugim piętrze.

Cholernie boli.

Czemu nie skręciłam sobie karku?

Wszystko szybciej by się skończyło.

Mimo to, dzielnie maszeruję chodnikiem, wystawiając dłoń, by zatrzymać jakiekolwiek auto. Cała się trzęsę z zimna. Mam na sobie tylko cienki sweter i dżinsy. Nie jestem przyzwyczajona do takiej pogody. W Miami zawsze było ciepło. Teraz żałuję, że tyle narzekałam na tamten upał. Oddałabym wszystko, żeby choć na chwilę być w domu. Marzenia.

Widzę zbliżającą się ciężarówkę. Macham do niej obiema rękami - może się zatrzyma. Wiem tyle, że jest chyba moją ostatnią nadzieją. Za chwilę zamarznę.

Uciekam.

***

- Wsiadasz laluniu? - krzyknął jakiś palant, wychylając się z okna ciężarówki. - Dokąd chcesz?

- Przed siebie, jak najdalej - odparłam wsiadając do ciężarówki. Umiejscowiłam się na miejscu koło kierowcy z przodu. W środku było brudno, ale przynajmniej cieplej. Wszędzie walały się puste puszki, papierosy i śmierdzące ubrania. Czy to prezerwatywa? Fuuj.

Gość zapalił silnik i odjechaliśmy.

***

- Przed kim uciekasz?

- Przed nikim - warknęłam.

- Taa, jasne. Więc dlaczego plątasz się sama po nocy?

- Robiłam gorsze rzeczy.

- Nie wątpię.

***

Brudny typ zajechał w polną drogę. Było to trochę podejrzane, dlatego spytałam, gdzie jedzie. Jako odpowiedź uderzył mnie w twarz. Zamroczyło mnie. Na chwilę przestałam widzieć.

Wydarł mnie z samochodu jak szmacianą lalkę i rzucił o ziemię.

- No to teraz pokażesz mi te "gorsze rzeczy", które podobno robiłaś. He he he.

Próbowałam wstać, ale przywalił mi jeszcze raz. Poczułam krew spływajacą po twarzy. 

- Nie uciekniesz!

- Zostaw mnie, ty debilu!

Usłyszałam jeszcze dźwięk rozsuwajacego się rozporka.

Rzucił się na mnie, ale ja wiedziałam, co robić.

Nic.

Wybuch odrzucił go ode mnie. W świetle gwiazd zobaczyłam pełno krwi i kupę gruzu. Nie byłam pewna, czy żyje.

Chciałam stanąć na nogi, ale byłam zbyt słaba. W ogóle nie czułam nóg. Na czworaka, jęcząc z bólu dostałam się do ciężarówki. Przekręciłam kluczyk i byłam wolna.

***

Nie przejechałam długo. Jak coś ma się zepsuć, to od razu wszystko.

Drogę zatarasowała mi policja.

***

W pokoju przesłuchiwań jakaś bardzo miła pani zadawała mi pytania.

- Jak się nazywasz?

Brak odpowiedzi.

- Skąd masz to auto?

Nic.

- Ile masz lat?

Chyba zrozumiała, że to nic nie da. Na chwilkę zniknęła za drzwiami.

Weszła z powrotem w towarzystwie mężczyzny.

- Dlaczego nie współpracujesz?

Oni chyba myślą, że mnie złamią.

Dopiero się rozkrecam.

***

- Tak. To moja córka. Przepraszam za kłopot.

Drzwi mojej celi się otworzyły. Patrick patrzył na mnie z wyrzutem.

***

Po godzinie znowu byłam w tym domu. W tym pokoju. W tym koszmarze.

- Nie chcę tu być! Zrozumcie, ja nic takiego nie zrobiłam!

- No to idź. Tylko jak znów złapie cię policja to kto cię wyciągnie? Drugi raz ci się nie upiecze.

- Co zrobiłeś tym gliniarzom? Czemu mnie wypuścili? - spytałam Patricka.

Podrapał się po głowie.

- Chyba to samo, co tobie.

Spojrzałam na niego pytajaco.

- Przekazałem im co nieco w myślach. Tylko oni, w przeciwieństwie do ciebie, uwierzyli.

- Mnie też kłamałeś?

- Zrozum, że nie! Pomyśl, po co by nam była rozhisteryzowana nastolatka?

- Nie jestem rozhisteryzowana!

- Nie? - zaśmiał się. - Mam co do tego inne wrażenie.

CzarownicaWhere stories live. Discover now