Jest ciemno, zimno i boli mnie tyłek.
Serio. Tyłek.
Takie są rezultaty, gdy wyskakuje się z okna na drugim piętrze.
Cholernie boli.
Czemu nie skręciłam sobie karku?
Wszystko szybciej by się skończyło.
Mimo to, dzielnie maszeruję chodnikiem, wystawiając dłoń, by zatrzymać jakiekolwiek auto. Cała się trzęsę z zimna. Mam na sobie tylko cienki sweter i dżinsy. Nie jestem przyzwyczajona do takiej pogody. W Miami zawsze było ciepło. Teraz żałuję, że tyle narzekałam na tamten upał. Oddałabym wszystko, żeby choć na chwilę być w domu. Marzenia.
Widzę zbliżającą się ciężarówkę. Macham do niej obiema rękami - może się zatrzyma. Wiem tyle, że jest chyba moją ostatnią nadzieją. Za chwilę zamarznę.
Uciekam.
***
- Wsiadasz laluniu? - krzyknął jakiś palant, wychylając się z okna ciężarówki. - Dokąd chcesz?
- Przed siebie, jak najdalej - odparłam wsiadając do ciężarówki. Umiejscowiłam się na miejscu koło kierowcy z przodu. W środku było brudno, ale przynajmniej cieplej. Wszędzie walały się puste puszki, papierosy i śmierdzące ubrania. Czy to prezerwatywa? Fuuj.
Gość zapalił silnik i odjechaliśmy.
***
- Przed kim uciekasz?
- Przed nikim - warknęłam.
- Taa, jasne. Więc dlaczego plątasz się sama po nocy?
- Robiłam gorsze rzeczy.
- Nie wątpię.
***
Brudny typ zajechał w polną drogę. Było to trochę podejrzane, dlatego spytałam, gdzie jedzie. Jako odpowiedź uderzył mnie w twarz. Zamroczyło mnie. Na chwilę przestałam widzieć.
Wydarł mnie z samochodu jak szmacianą lalkę i rzucił o ziemię.
- No to teraz pokażesz mi te "gorsze rzeczy", które podobno robiłaś. He he he.
Próbowałam wstać, ale przywalił mi jeszcze raz. Poczułam krew spływajacą po twarzy.
- Nie uciekniesz!
- Zostaw mnie, ty debilu!
Usłyszałam jeszcze dźwięk rozsuwajacego się rozporka.
Rzucił się na mnie, ale ja wiedziałam, co robić.
Nic.
Wybuch odrzucił go ode mnie. W świetle gwiazd zobaczyłam pełno krwi i kupę gruzu. Nie byłam pewna, czy żyje.
Chciałam stanąć na nogi, ale byłam zbyt słaba. W ogóle nie czułam nóg. Na czworaka, jęcząc z bólu dostałam się do ciężarówki. Przekręciłam kluczyk i byłam wolna.
***
Nie przejechałam długo. Jak coś ma się zepsuć, to od razu wszystko.
Drogę zatarasowała mi policja.
***
W pokoju przesłuchiwań jakaś bardzo miła pani zadawała mi pytania.
- Jak się nazywasz?
Brak odpowiedzi.
- Skąd masz to auto?
Nic.
- Ile masz lat?
Chyba zrozumiała, że to nic nie da. Na chwilkę zniknęła za drzwiami.
Weszła z powrotem w towarzystwie mężczyzny.
- Dlaczego nie współpracujesz?
Oni chyba myślą, że mnie złamią.
Dopiero się rozkrecam.
***
- Tak. To moja córka. Przepraszam za kłopot.
Drzwi mojej celi się otworzyły. Patrick patrzył na mnie z wyrzutem.
***
Po godzinie znowu byłam w tym domu. W tym pokoju. W tym koszmarze.
- Nie chcę tu być! Zrozumcie, ja nic takiego nie zrobiłam!
- No to idź. Tylko jak znów złapie cię policja to kto cię wyciągnie? Drugi raz ci się nie upiecze.
- Co zrobiłeś tym gliniarzom? Czemu mnie wypuścili? - spytałam Patricka.
Podrapał się po głowie.
- Chyba to samo, co tobie.
Spojrzałam na niego pytajaco.
- Przekazałem im co nieco w myślach. Tylko oni, w przeciwieństwie do ciebie, uwierzyli.
- Mnie też kłamałeś?
- Zrozum, że nie! Pomyśl, po co by nam była rozhisteryzowana nastolatka?
- Nie jestem rozhisteryzowana!
- Nie? - zaśmiał się. - Mam co do tego inne wrażenie.
YOU ARE READING
Czarownica
FantasiaOkładkę wykonała happyketchup :D Szesnastoletnia Cecily mieszka w Miami. Nie można powiedzieć, że jest grzeczną dziewczynką. Ma grupkę ekscentrycznych znajomych, z którymi wiele przeżyła. Prowadzi w miarę normalne, ludzkie życie, pomijając wrzeszczą...